Jak inteligentni masoni wyobrażają sobie Opatrzność, Wieczność.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
25.09.2019.

 

 

Jak inteligentni masoni wyobrażają sobie Opatrzność, Wieczność.

 

Mirosław Dakowski, wrzesień 2019

My katolicy, czerpiemy nasze wyobrażenia z Bożego Objawienia. Ale antyteista musi mieć jakąś namiastkę tych pojęć. Ich Mistrz im to podpowiada, a ich pisarze próbują to opisać.

Dobrym przykładem jest Izaak Asimov. O tak zwanej Wieczności traktuje jego powieść Koniec Wieczności. Widzimy w niej matematycznie przewidzianą i z trudem budowaną strukturę poza czasem, zwaną Wiecznością. Opisana jest ładnie, przekonywająco, prawie porywająco.

W niej żyją i działają mężczyźni zajęci planowaniem, obliczeniami losów świata przy pomocy wielkich, czyli szybkich komputerów, komputapleksów.

Do czego służy ta mechaniczna, informatyczna czy też laicka wieczność? Przede wszystkim na początku służyła do handlu między-czasowego czyli między różnymi epokami. Jednak celem nadrzędnym było utrzymanie bezpieczeństwa ludzkości, więc i decydowanie, w jaki sposób ludzkość powinna się rozwijać. Oczywiście- według tych którzy tą Wiecznością zarządzali. Oglądają, śledzą, oczywiście w przyszłości dla zwykłych ludzi, poszczególne etapy ludzkości. Poza tym zajęci są oni również zmianami tej przyszłości, ponieważ mogą przy pomocy komputerów przewidywać co „byłoby”, będzie i w jaki sposób to zmieniać. Na szczęście dla nich, czy dla nas, takie zmiany są skuteczne tylko na najbliższe 50 stuleci.

Bardzo ciekawe jest jednak, gdy autor opisuje skąd, i jak jednak ta Wieczność powstała. Mianowicie w 23 wieku był samotny badacz, nazywał się Mallansohn, który w jakiś sposób odgadł najróżniejsze równania pola czasowego i stworzył pierwszą kapsułę czasu i w niej również umieścił swój pamiętnik, w którym to wszystko opisał: jak to się stało i w jaki sposób dostał się on - z tej Wieczności, która przez niego została zapoczątkowana. Jakoś łatwo trafił z powrotem do tego 23 stulecia. Ale równania czasowe odkryto dopiero w 28 stuleciu…

Więc w Wieczności, gdzie z pietyzmem jest przechowywany pamiętnik Mallansohna, rządzący Wiecznością kalkulatorzy muszą spowodować, by powtórzyło się to, co on w swoim pamiętniku opisuje. Czyli powstaje ogromne koło czasowe i tak zwane „odkrycie Wieczności” , czyli też cały cykl, znowu się powtarza.

Wniosek z tej książki jest taki, że opieka nad ludzkością tej Wieczności nie jest dla ludzkości dobrem, ponieważ powoduje stagnację, bierność i brak ewolucji. Kiedy główny bohater [pomijam w jaki sposób] tę Wieczność niszczy, to przed ludzkością, tą laicką ludzkością, otwiera się wspaniała, piękna perspektywa na przyszłość, mianowicie likwidacja barier – i niczym już nie ograniczana możliwość podboju Galaktyki czy całego Kosmosu.

Kto naprawdę rządzi ludzkością

W cyklu wielu książek o Fundacji rozwinięty jest bardzo ciekawy i przejmujący obraz kto i jak rządzi naprawdę ludzkością, która już zbudowała Imperium Galaktyczne. Czyli kto jest Planistą i Opatrznością. Asimov pisze o czasach, kiedy już ludzkość skolonizowała całą naszą Galaktykę, stworzyła Imperium Galaktyczne. Dzieje się to w nieokreślonej przyszłości, rzędu 20 000 czy 50 000 lat od naszych czasów. Okazało się że Imperium Galaktycznemu, czyli całej ludzkości grozi katastrofa z tego powodu, że ludzie nie bardzo nadają się do rządzenia. I wtedy pojawia się genialny matematyk, który jakoś jest jednak z zewnątrz sterowany, by wynalazł nową gałąź i formę nauki, mianowicie tak zwaną psychohistorię. Psychohistoria jest to matematyzacja socjologii, która działa, czyli ma moc przewidywania i sterownia tłumami, ale tylko przy bardzo wielkiej ilości osobników, tak jak kinetyczno-molekularna teoria gazów działa [ma moc przewidywania] tylko przy wielkiej ilości cząsteczek. Okazuje się że najlepiej można zbudować stabilną strukturę ludzkości, gdy zostaną wydzielone dwie grupy. Jedna została nazwana Pierwszą Fundacją, to tam zgromadzeni są uczeni nauk ścisłych, matematycy i podobni, którzy rozwijają nowe początki ludzkości poprzez nauki ścisłe i rozwój techniki i handlu.

Natomiast geniusz Hari Seldon spowodował [a może to Czyjaś podpowiedź?] , że w tajemnicy została zbudowana również Druga Fundacja, tak zwanych ludzi – mentalistów, potrafiących się porozumiewać bezpośrednio z umysłu do umysłu i którzy mają również potężne narzędzie matematyczne, przy pomocy którego sterują tą całą ludzkością, która z jednej strony żyje jeszcze w resztkach Imperium, a z drugiej już zaczyna poddawać się pod władzę Pierwszej fizycznej Fundacji.

Natomiast później okazuje się [bo pisarz, czyli Izaak Asimov napisał ogromny cykl książek, chyba siedem, w których kolejne etapy tego rozwoju ludzkości są opisane], że zawsze istnieją struktury jeszcze bardziej tajne, sterujące tymi poprzednimi.

Okazuje się, że Druga Fundacja nie jest tą najbardziej tajną fundacją, że najbardziej tajnymi nie są ci ludzie, którzy się za takich uważają, bo jeszcze bardziej nad nimi jest [niejawnie nimi kieruje] tak zwana Gaja. Znowu - widać analogię do obecnej wiary [niewierzących] w jakąś boginię Gaję. Otóż Gaja jest to myśląca planeta, w której wszystko: ludzie, drzewa, zwierzątka, skały są obdarzone umiejętnością myślenia, więc cała planeta jest myśląca. Na razie pozostaje pytanie, kto ją zaprojektował i stworzył. A zdecydowanie się na Gaję, jak pisze [z widocznym żalem] autor, to koniec istnienia indywidualnych ludzi jako niezależnych jednostek, obdarzonych własną świadomością i wolna wolą.

Jeśli czytamy kolejne tomy Asimova, wgłębiamy się w nie, to okazuje się, że jednak jeszcze głębiej, jeszcze dalej jest następny obiekt, stwór, który tym wszystkim z zewnątrz, tajnie dla wszystkich mniej wtajemniczonych rządzi.

Mianowicie w ostatnim tomie [ Fundacja i Ziemia] jest to taki wyzwolony z okowów zależności Robot, który żyje już kilkadziesiąt tysięcy lat i on w ogromnym staraniu o ludzkość rządzi i Gają i Drugą Fundacją i Pierwszą Fundacją i tymi zwykłymi ludzikami.

Wynika z tego, że taki piewca laickich czy też masońskich tajnych układów, Tajnych Group, jakim był Asimov, sam uważa, że właściwie ich obraz świata, obraz „rozwoju”, też jest zapętleniem się, bo tym największym opiekunem, jakby stwórcą ludzkości jest mechaniczny wytwór człowieka czyli robot.

Widzimy, jak i przy sprawie „Wieczności”, że myśl bardzo inteligentnego pisarza, jakim był Asimov, zapętla się w niewielkie kółko. Innymi słowy ludzie myślący laicko, w tym wypadku zdecydowanie [na pewno] członek wysoko wtajemniczonej loży, nie potrafi wybrnąć poza coś co jest błędnym kołem.

Stąd ich pesymizm i frustracje?

===========================

Powyższy tekst, po wahaniach, jednak umieszczam. Bo lepszego na ten temat już nie napiszę.

Książki Asimova są mierne literacko. Często, jak paciorki nanizane na sznurek, prowadzi, opisuje kolejne przygody bohaterów [Seldona, Trevize], które łączy głównie to, że bohater odnajduje kolejne tajemnice, ukryte w mrokach rozpadającego się, gnijącego, zżeranego tysiącami konfliktów Świata.

Ciężkie choroby, trapiące wtedy, w Glaktyce. logikę, historię, fizykę itp. bardzo przypominają obecną sytuację Nauki i Świata. A pisał to 30-80 lat temu... Wielki umysł. Jaka szkoda, że w złą stronę ukierunkowany. 

Zmieniony ( 26.09.2019. )