KGB ukrywało, że przed katastrofą w Czarnobylu doszło do groźnego incydentu
Wpisał: Adam Higginbotham   
03.10.2019.

 

 

KGB ukrywało, że przed katastrofą w Czarnobylu doszło do groźnego incydentu

https://www.geekweek.pl/news/2019-10-02/kgb-ukrywalo-ze-przed-katastrofa-w-czarnobylu-doszlo-do-groznego-incydentu/



Ostatnimi czasy na całym świecie ponownie głośno zrobiło się o katastrofie w Czarnobylu, do której doszło 33 lata temu w ówczesnym Związku Radzieckim. Stało się tak za sprawą emisji w telewizji HBO świetnego serialu o tym wydarzeniu.

Okazuje się, że to nie jedyny incydent, jaki przed całym światem chciał ukryć Kreml. W książce „O północy w Czarnobylu” Adama Higginbothama, która dziś ma swoją premierę w Polsce, możemy przeczytać o tajemniczym incydencie, do jakiego doszło w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Otóż cztery lata wcześniej, w reaktorze nr 1 doszło do częściowego stopienia rdzenia. Wszyscy pracownicy elektrowni, którzy mieli wiedzę na temat tego niepokojącego wydarzenia, byli zmuszeni przez KGB do podpisania klauzuli milczenia.

Incydent miał miejsce we wrześniu 1982 roku. W wyniku częściowego stopienia rdzenia doszło do emisji substancji promieniotwórczych, które wraz z deszczem spadły na rozkwitające wówczas miasto Prypeć oraz okoliczne wioski. Podobnie jak w 1986 roku, pracownicy elektrowni wywozili promieniotwórczy grafit. Wszyscy przyjęli ogromne dawki promieniowania. Całe to przerażające wydarzenie udało się KGB ukryć nie tylko przed mieszkańcami miasta, ale również przed całym światem.

Angielski pisarz, Adam Higginbotham, postanowił odtworzyć doświadczenia świadków katastrofy, w tym opierał się na wywiadach, które zaczął przeprowadzać w 2006 roku. Bazował też na autentycznych relacjach opublikowanych w odtajnionych radzieckich dokumentach. Co ciekawe, Higginbotham pisze w swojej książce, że naczelny inżynier elektrowni, Nikołaj Fomin, nie miał kompletnie żadnego pojęcia o energetyce jądrowej, zresztą, podobnie jak Wiktor Briuchanow, pierwszy dyrektor elektrowni. Mało tego, o rozpoczęciu budowy tego obiektu w 1969 roku, nie miał pojęcia nikt z rosyjskiego Ministerstwa Energii i Elektryfikacji, bo wcześniej obszar ten był pod władaniem wojska.



Tuż przed katastrofą nawet KGB było w posiadaniu niezwykle ważnych informacji o wadach konstrukcyjnych reaktorów RBMK (Reaktor Kanałowy Wielkiej Mocy). Służby były zaniepokojone tym faktem, ale dane te utajniono i ostatecznie nie dotarły one do władz, które i tak pewnie nic w tym temacie by nie zrobiły.

Adam Higginbotham w książce „O północy w Czarnobylu” i Swietłana Aleksijewicz w książce „Krzyk Czarnobyla”, na podstawie której powstał też serial HBO i tytule „Czarnobyl”, napisali, że do katastrofy w 1986 roku musiało dojść, to było tylko kwestią czasu. Oboje wskazują, że przyczyną katastrofy były potworne zaniedbania, brak wiedzy na temat energetyki jądrowej i totalna ignorancja władz elektrowni i rządu.

===============================

Militaria

Pływający Czarnobyl zmierza na Czukotkę. „Kataklizm może wywołać mała fala”

Rosja intensywnie eksploruje Arktykę. Od kilku lat tworzy tam świetnie wyszkoloną białą armię, która będzie miała za zadanie bronić źródeł paliw kopalnych. Armia potrzebuje energii, którą zapewnią mobilne reaktory jądrowe.

RosAtom zbudował i zwodował pierwszą na świecie mobilną, pływającą elektrownię jądrową, która została ochrzczona nazwą Akademik Łomonosow. Obiekt dysponuje maksymalną mocą elektryczną ponad 70 MW i składa się z dwóch reaktorów KLT-40S. Nuklearny Titanic wypłynął w pierwszy rejs w maju 2018. Jego trasa wiodła przez Bałtyk, wzdłuż wybrzeży Szwecji, cieśniny duńskie, Morze Północne i wzdłuż wybrzeży Norwegii.

Teraz Kreml wysłał pływającą elektrownię jądrową do Arktyki. Odholowana została ona do Czukockiego Okręgu Autonomicznego, gdzie będzie produkować energię dla platform wydobywczych i lokalnych społeczności. Tym wydarzeniem zainteresował się Greenpeace. Ekolodzy biją na alarm, że Akademik Łomonosow jest zagrożeniem dla całego świata. Mówią o nim nawet jak o pływającym Czarnobylu.

Według nich, rosyjski wynalazek może bardzo szybko ulec katastrofie, a skutki tego będą opłakane dla milionów ludzi. Aktywiści podkreślają, że elektrownia nie ma własnego napędu, który jest niezbędny w rejsach po morzach i na wypadek wystąpienia sztormów. Uważają też, że obiekt może zostać przewrócony przez małą falę.

Tymczasem Kreml zapewnia, że elektrownia odporna jest nawet na fale tsunami.



Problem w tym, że przemieszczające się z ogromną prędkością fale tsunami nie są groźne dla statków pływających po akwenach, bo tam występują w formie prądów, tylko dla ludzi i obiektów znajdujących się na lądzie [i na płytkich wodach przybrzeżnych md], bo wówczas dochodzi do spiętrzenia wód i wdarcia się ich bardzo daleko wgłąb lądu. Miejmy tylko wszyscy nadzieję, że jednak nie dojdzie do katastrofy.

Po ostatnich wydarzeniach z wybuchem pocisku 9М730 Buriewiestnik (SSC-X-9 Skyfall), wyposażonym w napęd jądrowy*) i skażeniem dużego obszaru poligonu Nyonoksa, w obwodzie archangielskim, cały świat przygląda się poczynaniom rosyjskiego rządu i nie wierzy w żadne jego słowa zapewnień o pełnym bezpieczeństwie.

Źródło: GeekWeek.pl/Popular Mechanics /

============

*) A to propagandowa bzdura: Na poziomie techniki jądrowej 2019 roku niemożliwy jest napęd jądrowy rakiety: Byłby ze sto razy ZA CIĘŻKI.

Może umieścili silne źródło promieniowań, ale do innych celów. M.Dakowski

Zmieniony ( 03.10.2019. )