Lenie i Darmozjady
Wpisał: Sławomir M. Kozak   
12.09.2007.

Sławomir M. Kozak

[z pięknej strony kworum.com   Adm.] 

Lenie i Darmozjady

W Ameryce podobno Al K... zrównała bliźniaki z ziemią. Tubylczym Leniom i Darmozjadom zamarzyło się to samo. Sięgnęli więc po swoje siły szybkiego reagowania. Al K. przerwał wykłady magisterskie za wielką wodą i powrócił do zrujnowanego przez Bliźniaków kraju.
Rozpoczęła się kampania wyborcza.
Początek jednak wyglądał żałośnie. Wicemagister silił się na wyszukane bon mot’y lecz efekt okazał się żenująco mierny. Skłamałbym pisząc, że zrobiło mi się go żal, ale było naprawdę blisko.
Wymuszony rym o braciach nie ubawił nikogo na sali, natomiast dla promowanego przez siebie tworu politycznego „były” zdołał odnaleźć rym tylko w słowie kit. Bardzo celnie! Obserwując trud, z jakim LiD-er klepał te wszystkie nonsensy, doszedłem do wniosku, że nie mógł być ich autorem. Zaganianego z odczytami po lewackich uczelniach, wyręczył go pewnie w płodzeniu owego dzieła jakiś inny yntelektualysta. Może, jak sam się o nim Al wyraził, był to „wybitny młody specjalista”, zwany do niedawna złotym dzieckiem lewicy? Swoją drogą zaintrygował mnie tow. Al K-ohol. Od tamtej chwili usilnie się zastanawiam, jaką też „specjalizację” ma ów wybitny młodzieniec? Nadal nic nie przychodzi mi na myśl... Z drugiej jednak strony, lepiej byśmy nie musieli się o tym przekonywać. Jakieś próbki już błyskotliwie gdzieś przedstawiał.
Cała ta hucpa byłaby nawet i zabawna, gdyby nie pewien niepokojący w niej element. Otóż „drogi Bronisław” znowu przez chwilę zaistniał. Zanim wyruszył na europejskie salony po wsparcie zdążył wyrazić nadzieję, jak to określił Al, na sprawienie Polakom niespodzianki. Wyraz ten w wypowiedzi wodzireja imprezy pojawił się kilkakrotnie. Może jest to jakiś magiczny sposób na realizację samospełniającej się przepowiedni? Jak mawiają aktualni płatnicy Al’a – „wishfull thinking”? Do wielbicieli Harry’ego Potter’a pasowałoby jak ulał. Choć, co raczej bardziej prawdopodobne, był to rodzaj tak zwanego „grepsu”. Oczko do elektoratu. „Nasi” nam pomogą. Bo przecież ludzie Al’a w cuda nie wierzą, a bajkami o czarodzieju odmóżdżają tylko dzieci. Ich bożkiem jest przecież Mammon. Choć czasami wydaje się, że inżynier Mamoń raczej...
Z kolei w pierwszym swoim telewizyjnym wywiadzie, jaki miał miejsce po tym spektaklu, produkt speców od wizerunku nie wypadł również najlepiej.
Oczy i krawat, co prawda nadal błękitne niczym logo wiernie zapraszającej telewizji. Jednak cera już zmęczona, srebro włosów zwichrowane, dieta zapomniana. Znak, że zapał już przeminął. Zresztą w wypowiedzi padło zdanie, że wystarczy hasło i prezio wycofa się natychmiast. Jasne, jak pozwolą... Co innego kiedy walczy się po raz pierwszy czy drugi. O miejsce dla siebie, dla rodziny. A zupełnie co innego, kiedy trzeba wszystko rzucić i na gwizdek błazenadą innym drogę torować.
Do spotkania wystawiono dyżurną specjalistkę od pytań politycznie poprawnych. Reklamówka ta zawierała nawet pewne elementy dyskusji. Pani pytała – pan odpowiadał. Pani poważyła się wreszcie na postawienie pytania, które było zapewne głównym powodem owego show. O stan interlokutora nad grobami w Charkowie. W ten sposób przypomniała je po prostu, bo Al’a do tablicy w tej sprawie wezwał dzień wcześniej Premier. I były prezydent przeprosił wszystkich. Dacie Państwo wiarę?
Później była jeszcze wzmianka o planach powrotu do „dyskusji” społecznej na temat ustawy antyaborcyjnej. Podpuszczony przez wywiadowczynię „pierwszy” wyraźnie podkreślił, że wojny w tej materii nie będzie, jeno „dyskusja” właśnie, bo lewica ma do swojego zdania prawo.
Ano właśnie – ma prawo. I to jest skandal! W tej materii Bracia Kaczyńscy sami zgotowali sobie i nam wszystkim ten los. Miało być inaczej, a wyszło... jak zwykle.
Wysiłki operatorów stacji telewizyjnych rejestrujących kampanię „kolesi” były iście tytaniczne, jednak nie zdały się na wiele. Nic dziwnego, kiedy się zważy iż na ogół zadania mieli stawiane odmienne. Na pielgrzymkach, w Częstochowie wymagano od nich udowodnienia, że zamiast miliona osób przybyło sto. Tutaj – odwrotnie.
A z pustego, jak wiadomo i Salomon nie naleje...
I tak też można podsumować całą tę kampanię.

Zmieniony ( 12.09.2007. )