Pycha "oświeconych"
Wpisał: Jerzy Robert Nowak   
23.11.2010.

Pycha "oświeconych"

Jerzy Robert Nowak, „Kościół a rewolucja francuska”, str. 21, Fund. Nasza Przyszłość 1999

 

Właśnie wtedy po raz pierwszy pojawia się na szerszą skalę typ szczególnie groźnej choroby intelektualistów – pychy "oświeconych", przekonanych w swojej próżności, że to oni wcho­dzą na miejsce "nie istniejącego Boga". I uważających, że wszyscy powinni oddawać hołdy ich geniuszom, słuchając z bezkrytycznym uwielbieniem jak wyroczni słów, jakie kiedykolwiek powiedzą na jakikolwiek temat. Nawet choćby dotyczyły spraw jak najbardziej odległych od ich literackiej czy naukowej profesji. Nieważne przy tym miało być to, że swe roszczenia do równej Bogu wielkości nie­jednokrotnie łączyli z bardzo miernymi cechami charakteru jako ludzie. Ani to, że częstokroć bez żenady przejawiali najskrajniejszą podłość charakteru. (Świetne portrety tych pełnych przekonania o swej nieomylności i zarazem strasznie mylących się twórców, o nierzadko bardzo nikczemnych osobistych pobudkach działania, dał Paul Johnson w znakomitej książce Intelektualiści, nieprzy­padkowo z takim oburzeniem przyjętej w polskiej "elitce").

W kontekście XVIII-wiecznych przeciwników Kościoła i re­ligii warto przypomnieć opinię historyka, członka Akademii Fran­cuskiej Pierre Gaxotte'a, tak piszącego o "pysze oświeconych" intelektualistów XVIII wieku: "Postęp osiągnięty w okresie stulecia na polu nauki sprzyjał obłędowi. Profanów i literatów oszo­łomił widok tylu nieznanych dotąd maszyn i poznanie tylu nowych odkryć naukowych. Olśnieni tym obrazem przyszli oni do wniosku, że żyją w czasach niezwykłych, że wszystko czego dokonano lub co powiedziano przed nimi, nie miało żadnej wartości, i że wobec tego cechą rozpoznawczą umysłu oświeconego winna być pogarda dla przeszłości (...). W rzeczywistości zaś filozofowie, nie zaznajo­miwszy się dokładnie z ówczesnymi zdobyczami wiedzy, przesadnie ją wychwalali, ażeby zaczerpnąć z niej dowody przeciwko tradycji, religii katolickiej, historii i władzy (...)".

Fakt, że wśród przeciwników Kościoła i religii znaleźli się Wolter i Diderot oraz związany z nim klan Encyklopedystów, naj­błyskotliwsi i najzdolniejsi polemiści epoki, ułatwiał ugruntowanie się mody na niewiarę, na skrajne szyderstwo z prawd religii. Nagłaśniane przez dziesięciolecia uprzedzenia do Kościoła i religii miały później gwałtownie eksplodować w dobie Rewolucji.