Papież nie zmienia nauczania n/t antykoncepcji
Wpisał: piotrskarga   
24.11.2010.

Papież nie zmienia nauczania na temat antykoncepcji, a winę za zamieszanie ponosi watykańska gazeta ”L`Osservatore Romano”

http://www.piotrskarga.pl/ps,6165,2,0,1,I,informacje.html 2010-11-23

            Słynna już wypowiedź papieża Benedykta XVI, dotycząca stosowania prezerwatyw przez „męską prostytutkę”, wywołała wiele zamieszania, głównie za sprawą świeckich mediów, które po pierwsze przedstawiły ją w oderwaniu od szerszego kontekstu, a po drugie ją nad-interpretowały, chcąc widzieć w tym przełom w samym nauczaniu Kościoła dotyczącym antykoncepcji. Jak przyznaje wielu komentatorów katolickich, największą winą za ten stan rzeczy należy jednak obarczyć samą gazetę watykańską „L’Osservatore Romano”, która zdaniem Phila Lawlera wydawcy Catholic Words News, nie wywiązała się z obowiązku wstrzymania publikacji do czasu oficjalnej prezentacji książki pt. „Światło świata. Papież, Kościół, znaki czasów” – wywiadu rzeki z Benedyktem XVI. Co więcej w tłumaczeniu z niemieckiego oryginału tekstu książki na język włoski pojawiła się sugestia, jakoby papieżowi chodziło zarówno o prostytuujących się mężczyzn jak i kobiety.
           
Poniżej prezentujemy fragment z książki niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda.

Peter Seewald: Przy okazji podróży do Afryki w marcu 2009 r. watykańska polityka w sprawie AIDS po raz kolejny stała się celem krytyki mediów. 25 proc. wszystkich ofiar AIDS na całym świecie jest leczonych w katolickich obiektach. W niektórych krajach, takich jak np. Lesotho, statystyki mówią o 40 proc. W Afryce, jak stwierdził Wasza Świątobliwość, to tradycyjne nauczanie Kościoła okazało się jedynym, pewnym sposobem na powstrzymanie rozprzestrzeniania się HIV. Krytycy, w tym niektórzy w szeregach Kościoła, uważają, że szaleństwem jest zabranianie używania prezerwatyw grupom wysokiego ryzyka.
           
Odpowiedź papieża: Media całkowicie zignorowały resztę podróży do Afryki, tylko ze względu na tę jedną wypowiedź. Ktoś mnie zapytał, dlaczego Kościół katolicki przyjmuje nierealistyczne i nieskuteczne stanowisko w sprawie AIDS. W tym momencie czułem, że zostałem sprowokowany, gdyż Kościół czyni więcej niż ktokolwiek inny w tej materii. Sprostowałem tę wypowiedź, ponieważ Kościół jest jedyną instytucją, która jest blisko tych ludzi i konkretnie im pomaga poprzez prewencję, edukację, pomoc, radę i towarzyszenie im w chorobie. A także dlatego, że nie ma sobie równych w leczeniu tak wielu ofiar AIDS, zwłaszcza dzieci z AIDS.
            Miałem okazję odwiedzić jeden z obwodów i rozmawiać z pacjentami. To była prawdziwa odpowiedź: Kościół czyni więcej niż ktokolwiek inny, bo nie mówi z trybunału gazet, ale pomaga swoim braciom i siostrom, którzy faktycznie cierpią. W mojej wypowiedzi nie wyraziłem ogólnego stanowiska w kwestii stosowania prezerwatyw, ale powiedziałem tylko - i to właśnie wywołało tak wielką agresję - że nie jesteśmy w stanie rozwiązać tego problemu poprzez dystrybucję prezerwatyw. Wciąż jest wiele do zrobienia. Musimy być blisko ludzi, musimy pouczać ich i im pomagać zarówno przed, jak i po nabawieniu się przez nich tej choroby.
            W rzeczywistości, ludzie mogą dostać prezerwatywy wszędzie i kiedy chcą. Ale to tylko dowodzi, że same prezerwatywy nie rozwiążą tego problemu. Trzeba zrobić więcej. Tymczasem w sferze świeckiej opracowano tzw. Teorię ABC: Abstynencja - Bycie wiernym - Prezerwatywa, zgodnie z którą stosowanie prezerwatyw dopuszcza się tylko w ostateczności, kiedy dwa inne punkty nie są spełnione. Oznacza to, że sama fiksacja na punkcie prezerwatyw oznacza banalizację seksualności, która mimo wszystko jest niebezpiecznym źródłem postawy niepostrzegającej seksualności, jako wyrazu miłości, ale jedynie jako swego rodzaju uzależnienie. Dlatego walka z banalizacją seksualności jest także walką o to, aby seksualność traktowano jako wartość pozytywną i aby mogła ona mieć pozytywny wpływ na całą istotę człowieka.
            Mogą zaistnieć uzasadnione przypadki – gdy na przykład męska prostytutka korzysta z prezerwatywy – to może stanowić pierwszy krok do umoralnienia: drobny wyraz odpowiedzialności, by przywrócić świadomość tego, że nie wszystko jest dozwolone i nie można robić wszystkiego, co się chce. Jednak to nie jest sposób na radzenie sobie ze złem zakażenia wirusem HIV. Rozwiązaniem tego problemu jest wyłącznie humanizacja seksualności.
            Peter Seewald: Czy zatem, Wasza Świątobliwość mówi, że Kościół katolicki faktycznie nie sprzeciwia się zasadzie stosowania prezerwatyw?
            Odpowiedź papieża: Oczywiście, nie jest to realne czy moralne rozwiązanie problemu. Jednak, w jednym czy drugim przypadku zamiar, by ograniczyć zagrożenie zarażeniem, może stanowić pierwszy krok na drodze do inaczej przeżywanej, bardziej ludzkiej seksualności.
           
Po opublikowaniu ostatniego fragmentu wypowiedzi Ojca Świętego od razu w świeckich mediach na całym świecie ukazały się szokujące nagłówki, informujące o rzekomej zmianie stanowiska Kościoła katolickiego w sprawie antykoncepcji i uzasadnionej dopuszczalności stosowania prezerwatyw.
            Natychmiast też ukazało się sprostowanie rzecznika watykańskiego, a także liczne komentarze katolickie. Rzecznik watykański Frederico Lombardi podkreślił, że papież ani nie reformuje, ani też nie zmienia nauczania Kościoła katolickiego w sprawie antykoncepcji, a jedynie podkreśla wartość i godność ludzkiej seksualności, będącej wyrazem miłości i odpowiedzialności. Papież, jego zdaniem, również nie uważa, aby stosowanie prezerwatyw w celu zapobiegania przenoszenia AIDS było słusznym moralnym rozwiązaniem problemu, tak samo jak papież nie usprawiedliwia „nieuporządkowanych aktów seksualnych”. Samo stwierdzenie, że zastosowanie prezerwatywy przez „męską prostytutkę” (wypowiedź Ojca Świętego dotyczyła wyłącznie aktów homoseksualnych) może jedynie być uważne za „pierwszy akt odpowiedzialności” takiej osoby, co jednak nie zmienia faktu, że dopuszcza się ona czynu wewnętrznie złego.
            Wydawca portalu informacyjnego Catholic Words News, Phil Lawler zwrócił uwagę, że to gazeta watykańska wprowadziła dużo zamieszania. Użył on w swoim komentarzu stwierdzenia, że „gazeta watykańska zdradziła papieża”.
            Jego zdaniem, papież Benedykt XVI ani nie zmienił nauczania Kościoła, ani nie dał do zrozumienia, że może ono ulec zmianie, nie wezwał też do debaty na temat moralności antykoncepcji, ani też nie zasugerował, że stosowanie prezerwatyw może czasami być moralnie uzasadnione, czego starała się dowieść większość mediów. Po raz kolejny, jego zdaniem, papież został źle „obsłużony przez swój personel public relations”, a największą winę za to ponosi gazeta „L’Osservatore Romano”, która nie zastosowała się do embarga nałożonego na dziennikarzy, którzy wcześniej mogli zapoznać się z treścią książki.
            Gazeta ta zdecydowała się opublikować fragment wypowiedzi Ojca Świętego bez odpowiedniego komentarza odnoszącego się do kwestii stosowania prezerwatyw przez człowieka, który dopuszcza się złych moralnie czynów. W dodatku fragment wypowiedzi Ojca Świętego opublikowano w nieodpowiednim czasie, podczas konsystorzu, kiedy hierarchowie zajęci byli innym doniosłym wydarzeniem. Wszystko to sprawiło, że książka, która zasługuje na dobrą promocję, została „utopiona w potopie dezinformacji i praktycznie straciła swój dobry wizerunek, na który z pewnością zasługuje”, bo papież w niezwykle szczery i prosty sposób odpowiada na bardzo ważne pytania.
            Włoska gazeta przytoczyła wypowiedź papieża w oderwaniu od szerszego kontekstu. Zdaniem Lawlera, każdy nawet mało doświadczony dziennikarz wiedziałby, że tego typu wypowiedź z pewnością będzie źle zinterpretowana. Lawler pyta, co chciała osiągnąć redakcja „L’Osservatore Romano”? Uważa on, że gazeta ta nie pierwszy raz wywołała zamieszanie i naturalną konsekwencją powinno być zdymisjonowanie jej redaktora naczelnego, Giovanniego Mario Viana. Podobnie uważa abp Chaput, który ma dość negatywnego wizerunku watykańskiego.
            Przy okazji tej kwestii warto także przytoczyć komentarz znanej teolog moralnej Janet Smith, która wyraźnie wskazuje, że wypowiedź papieża po pierwsze odnosi się do kwestii używania prezerwatywy przez „męską prostytutkę”, a więc homoseksualistę, który tak czy owak dopuszcza się złego czynu, a decyzję o zastosowaniu przez niego prezerwatywy, by nie zarazić partnera można odczytywać jedynie jako pierwszy krok na drodze do umoralnienia. Nie znaczy to wcale, że jej użycie rozwiązuje problem czynu wewnętrznie złego. Papież nic takiego nie powiedział, bo i nie mógł powiedzieć. Kościół bowiem zajmuje się wspieraniem dobrych czynów i walką ze złem, a nie w radzeniu sobie z zawiłościami złych uczynków. Papież nic nie powiedział na temat dopuszczalności stosowania prezerwatyw w aktach małżeńskich, gdyż to w ogóle nie wchodzi w rachubę.
            Smith cytuje encyklikę Jana Pawła II Veritatis Splendor, poruszającą ten problem: "Na temat czynów wewnętrznie złych, związanych z praktykami antykoncepcyjnymi, poprzez które akt małżeński zostaje z rozmysłem pozbawiony płodności, Paweł VI naucza: „W rzeczywistości (…) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot pozytywnego aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny - a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka - nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin lub społeczeństwa””.
Jednocześnie przypomniała ona dokument wydany przez Papieską Radę ds. Rodziny w 1997 r. tzw. Vademecum dla spowiedników o niektórych zagadnieniach moralnych, w którym napisano, że antykoncepcja zawsze jest wewnętrznie złym aktem.
Źródło: LifeSiteNews.com, CWN, CNA, Agnieszka Stelmach