Jeżówka purpurowa. -Nigdy w udokumentowanej historii ludzkości nie było tak dużych strat populacji
Wpisał: Marek Dudek   
14.12.2019.

Jeżówka purpurowa.

Nigdy w udokumentowanej historii ludzkości nie było tak dużych strat populacji w czasie pokoju

"Stoimy w ciemności… światłem otoczeni”


Marek Dudek

Spoglądając wstecz na dzieje cywilizacji, które nas poprzedzały, zastanawiamy się czy w świetle swojego rozkwitu nie dostrzegały tych ciemnych chmur, które zwyczajowo zwiastują początek końca? Cywilizacja Rzymu, która stała się jedną z podstaw cywilizacji łacińskiej - również przeszła podobny scenariusz. Po latach rozkwitu, po dekadach podbojów, w końcu po osiągnięciu wspaniałych form kultury i jeszcze wspanialszych osiągnięć nauki, rozpoczęła ścieżkę utraty wielu z tych osiągnięć. Czy przyczyniło się również do tego spożywanie wody i potraw, które wcześniej miały kontakt z ołowiem? Czy w zachwycie swoich osiągnięć, ten drobiazg umknął im z rozważań nad powodami słabnącej kondycji? Czy też, jak to bywa nader często zwykłe zaślepienie odurzyło tych, którzy te kwestie poruszali?

Dzisiaj te pytania wciąż są aktualne również w stosunku do osiągnięć naszej cywilizacji…


Coraz częściej słyszymy krótkie pytanie: co się dzieje? Dlaczego tak masowo chorujemy, dlaczego chorują dzieci na choroby, które jeszcze 30 lat temu dotykały dorosłych i to w sile wieku? Próbując odpowiedzieć na to kluczowe pytanie pomocne będzie stwierdzenie, że prawdopodobnie tracimy odporność. Stajemy się jako jednostki, ale też społeczeństwo coraz słabsi. Dotychczas trend ten był odwrotny, co oznaczało, że każde następne pokolenie dłużej żyło od poprzedniego, a zatem rozwijało się, ponieważ stwarzało dogodne warunki do rozwikłania problemów, które gnębiły je w poprzednich generacjach.

Tracimy zatem odporność, ale co jest przyczyną tego trendu? Czy jest to wynik wybitnie niekorzystnego środowiska, w którym przyszło nam żyć, czy też wpływu innych czynników?

Nigdy dotychczas w udokumentowanej historii ludzkości nie było tak dużych strat populacji w czasie pokoju pomijając okresy takiej czy innej zarazy!

A w jakim środowisku obecnie przebywamy? Jednym słowem w niekorzystnym. Większość składowych tego środowiska jest znacznie poniżej normy. Już sama jakość żywności powala na kolana. Kto dzisiaj bazuje na żywności marketowej, importowanej z wielkich upraw monokulturowych, temu z pewnością brakuje makro i mikro-elementów. Trudno bowiem z czterech pierwiastków z nawożenia / N,P,K,Mg/ osiągnąć pozostałych kilkadziesiąt /86/, które są niezbędne, a na tym nasze zapotrzebowanie się nie kończy!

Jeszcze trudniej oddzielić naszej wątrobie te składniki ochrony roślin, które są tak skomplikowane w swej budowie, że nie tylko nie może ich rozłożyć, ale również organizm nie może ich wydalić żadną z trzech podstawowych dróg!

Pozostają, zawinięte w tłuszcz, lub lokowane są w tkankach miękkich i tam, zazwyczaj z dala od głównego nurtu życia wewnętrznego czekają… na rozwiązanie.

Rzymianie mieli problem od nadmiernej ilości ołowiu w pitnej wodzie, pożywieniu przechowywanym w pięknych, lecz toksycznych ołowianych naczyniach. My ludzie XXI wieku mamy problem między innymi z …aluminium.

Coraz więcej wspomnianej żywności jest pakowana właśnie w opakowania z folii aluminiowej. Pakuje się w nią czekolady, popularne chipsy, ciasta a kefiry i jogurty mają wieczka właśnie z tego materiału. Oczywiście większość opakowań batoników i innych słodyczy od wewnętrznej strony to właśnie aluminium. Napoje i niektóre alkohole również są w aluminiowych puszkach, chociaż ich wnętrze pokryte jest bezbarwnym lakierem. Aluminium znajdziemy jeszcze w kosmetykach, w postaci soli glinu, ale też w wielu innych specyfikach. Można by wymieniać jeszcze długo, ale przecież nie o ilość chodzi – chodzi o działanie! Aluminium jest neurotoksyną! Oznacza to tyle, że po dostaniu się do organizmu zaczyna upośledzać nasz system nerwowy.

A skąd się wzięło i dlaczego w naturze, z której pochodzi, nie wyrządza takich krzywd?

Odpowiedź jest prosta, bo w naturze występuje zawsze z jakimś innym pierwiastkiem, ale nigdy, jako czyste aluminium. To człowiek wyodrębnił je i rozpropagował. Zrobił to strasznie niszcząc środowisko, bo wydobycie i przerób wymaga dużych ilości wody a po odkrywce pozostają ogromne ilości hałd i odpadów. Aluminium ma niesamowitą zdolność łączenia się z innymi pierwiastkami, a warto przy tym nadmienić, że jest trzecim, najczęściej występującym pierwiastkiem na naszej pięknej Ziemi! Tam gdzie występuje pozostają po urobku zdewastowane tereny na dużą skale!

Kolejnym składnikiem tego środowiska jest woda.

Jesteśmy z niej zbudowani w ponad 60% i codziennie musimy ją uzupełniać, bo wydalamy jej duże ilości z moczem i potem. Kto korzysta z sieci wodociągowej, pije zazwyczaj wodę chlorowaną. Czynnikiem dezynfekującym wodę często bywa podchloryn sodu. Używany jest zresztą do dezynfekcji zwykłych studni, ale też wody w basenach pływackich. W ten sposób oczyszcza się wodę z zagrożenia mikrobiologicznego, zwłaszcza, że żadna sieć nie pozwoli sobie na to, aby wypuścić skażoną wodę, bo korzystają z niej tysiące a czasem setki tysięcy odbiorców. Chlor jest obecny w naszym organizmie w płynach zewnątrzkomórkowych, ale też w sokach żołądkowych i kościach i tam spełnia swoją rolę. Chlor z wody w kontakcie ze skórą wysusza ją dosyć mocno. Jeśli dodatkowo jest to woda „twarda” skóra narażona jest na ciągłe wysuszanie. Można pozbyć się chloru z wody przy przedłużonym gotowaniu. Kiedy więc pijemy kawę czy herbatę zagotujmy wodę drugi raz – chlor odparuje. Z kąpielą jest już gorzej. W przemyśle spożywczym związki chloru używa się do wybielania mąki / dwutlenek chloru/ oraz innych produktów W przemyśle papierniczym używany jest również do wybielania produktów papierowych w tym tego, który najczęściej używamy.

Chlor, który dostaje się do przewodu pokarmowego, podobnie jak wiele konserwantów z żywności dalej spełnia tam swoją funkcję, czyli dezynfekuje a konserwanty blokują rozwój życia mikrobiologicznego - bo taka jest ich rola! Stąd też problemy młodych ludzi, którzy zaślepieni reklamami próbują żyć i odżywiać się według zaleceń wielkiej trójcy: telewizja, radio, prasa. To właśnie ona, medialna tuba jest wyrocznią dla młodego pokolenia. Stąd też taki tryb „odżywiania”. Na śniadanie sam „energetyk”, czyli nic konkretnego do strawienia, ale za to zastrzyk dla strefy mózgu, która oszukana nie informuje nas o zmęczeniu czy wyczerpaniu. Potem, dwa batony dla podniesienia poziomu cukru i godzina lekkiego szału, bo tauryna i kofeina z napoju działają a cukier z batonów szybuje, czyli … jest spoko!

Za kolejną godzinę pikowanie a więc czas na powtórkę z rozrywki, ale już z innym logo – monotonia to nie to! A wybór słodyczy jest ogromny!

I tak oszukują ci młodzi ludzie swój organizm i siebie, bo zaufali trójkątowi medialnemu, który obecnie urósł do roli autorytetu!

Od czasu do czasu w menu zupa z torebki, coś z mikrofali, fast food i… po roku problem! Prawie wyjałowiony przewód pokarmowy!

Z czego młody rozwijający się organizm ma czerpać budulec –na pewno nie z aluminiowych puszek i papierków?! Model żywienia zmienił się na tyle, że zamiast zasilać organizm w mikroflorę sprzyjającą trawieniu i podnoszeniu odporności, bo idzie to w parze, złe odżywianie jest przyczyną zaburzeń przewodu pokarmowego i następstw z tego wynikających.

Czy jest to tylko ględzenie, człowieka, który obserwuje zmiany świata i widzi w nich słabe strony? Nie! Po lekturze raportu NIK-u na temat, jakości żywność w Polsce czułem się rozdarty! Z jednej strony zadowolenie, że moje podejrzenia się sprawdziły. Z drugiej strony rozczarowanie, bo nie ma do tej pory żadnych reakcji na ten raport, który przecież nie kończy się stwierdzeniem: Wesołych Świąt i smacznego! Lecz zawiera w sobie szereg ostrzeżeń i zaleceń przed ogromnymi ilościami konserwantów, które zjadamy z przetworzoną żywnością oraz ich oddziaływaniu na nasz organizm. Warto przeczytać ten raport i zawiadomić bliskich!

Te osiem kilogramów zjadanych rocznie konserwantów nie pozostawia złudzeń!

Jeszcze ciekawsze wnioski płyną z artykułu o związku mikroflory jelitowej ze stanami naszej psychiki. Szczególnie interesujące są wersy opisujące oś jelita- mózg. Nie bez powodu chińczycy, w swojej medycynie nazywali jelita „drugim mózgiem”. A wiedzieli o tym kilka tysięcy lat temu! Jakość flory bakteryjnej jelit ma duży wpływ na nasze samopoczucie psychiczne, stany depresyjne oraz inne problemy natury emocji. Pierwsze próby leczenia zaburzeń psychicznych odpowiednią florą bakteryjną odbyły się na początku zeszłego stulecia. W USA mamy obecnie plagę polegającą na rozwoju bakterii jelitowych tak mocnych, że odporne są na antybiotyki! Ratunek – przeszczep flory bakteryjnej od zdrowego członka rodziny. Powód ten sam – fatalne żywienie i jeszcze gorsza jakość posiłków, które w efekcie prowadzi do zaniku dobrych bakterii i niemożności strawienia pokarmu!

A my staliśmy się śmietnikiem Europy – wszystko tu można sprzedać, drugie i trzecie życie kurczaka, i całą resztę dziadostwa, którego nikt nie chce, bo wie czym to grozi!

Jakość środowiska w ostatnich latach zyskała kolejną uciążliwość. Promieniowanie mikrofalowe. I nie mam na myśli kuchenek mikrofalowych, chociaż te robią dokładnie to samo, czyli kastrują pożywienie z życia mikrobiologicznego! Chodzi o cały zasób sieci telefonów komórkowych, które wykorzystują ten zakres częstotliwości do przekazywania sygnału. Komórka, smartfon, tablet. To też karmi – najpierw promieniowaniem, następnie emocjami, potem niebieskim zimnym światłem z ekranu. To zimne światło, to tylko część światła naturalnego, jego wąski wycinek, który swoim zimnem sprawia, że mózg nie wydziela melatoniny. A ta wydziela się przy świetle ciepłym i stopniowo zanikającym. To od używania tych urządzeń bez ograniczenia - ortopedzi mówią już o nowej jednostce chorobowej – szyja smartfona! A są to zmiany w szyjnej części kręgosłupa, które są konsekwencją spędzenia wielu godzin w pozycji wybitnie nienaturalnej, a prowadzą do wielu innych zaburzeń, nie tylko głowy.

Kiedy sen w końcu przyjdzie większość dzieci i młodzieży odreagowuje emocje z ekranu. Oglądałem kiedyś bajki dla dzieci i zastanawiałem się nad tym, dlaczego bohaterowie kreskówek krzyczą, biją się, strzelają do siebie a zabicie kogoś to nic ważnego? Zastanawia mnie zawrotna szybkość akcji. Zastanawiam się czy umysł dziecka jest w stanie przerobić tak dużą ilość informacji i co ważniejsze, w jaki sposób je odreagowuje? Bo przecież ani system nerwowy ani też sam mózg, nie jest jeszcze u dziecka w pełni rozwinięte do tego typu obciążeń. Niewiele w tych filmach jest dobra, szlachetności, poświęcenia dla innych. Ogromnie dużo jest przemocy i symboli oraz wzorców, które nie należą do cywilizacji pokoju i miłości. Czy w ten sposób przygotowuje się nowe pokolenie, które wyjałowione z empatii, spokoju i ciszy, jako warunków prawidłowego funkcjonowania, zaakceptuje nowe reguły?

Bezwartościowe odżywianie, płytki, krótki sen, niedotlenienie wynikające z siedzącego trybu życia i przeogromne obciążenia psychiczne wynikające ze stylu życia, to wszystko obniża w nas odporność!!! Jaką cenę za to płacimy? Najwyższą! Zdrowie i życie…

Zakupiliśmy za ogromną cenę i to jeszcze na kredyt, zachodni styl życia w pełnym pakiecie to znaczy z zaletami i błędami, których nie potrafimy uniknąć a przecież widzieliśmy je dawno!

A gdzie w tym wszystkim miejsce na Jeżówkę?

Echinacea purpurea – jest rośliną bardzo ciekawą. Przybyła do Europy w latach 50 z Ameryki Północnej. Wtedy też została dosyć dokładnie przebadana, bo od tego czasu napisano o niej ok. 400 prac naukowych, głównie w Niemczech. Wyniki tych prac potwierdziły jej niezwykłe zdolności wzmagania aktywności systemu odpornościowego. Jego trzy podstawowe elementy a więc limfocyty T, interferon, oraz limfocyty cytotoksyczne K, pod wpływem Jeżówki nabierają jeszcze większej chęci do walki. Jeżówka niszczy wiele rodzajów wirusów i bakterii. Ogólnie wzmacnia komórki, które stają się bardziej odporne na działanie bakterii.

Przetwory z Jeżówki purpurowej aktywują komórki odpornościowe w migdałkach oraz kępkach Peyera /w jelitach/. Zwiększają wytwarzanie interferonu- układu białkowego hamującego namnażanie się wirusów.

Gdyby ktoś chciał pobawić się w uprawę jeżówki ma dwie drogi. Może kupić dwuletnie sadzonki, wsadzić je w swoim ogródku, ciesząc się nie tylko urokiem pięknej rośliny, ale również zaoszczędzonym czasem. Kto chciałby zostać „ojcem” swoich sadzonek musi uzbroić się w cierpliwość. W pierwszym roku, po wsianiu nasion roślina skiełkuje i z czasem przy ziemi wypuści rozetę różyczkowych liści. I na tym koniec. Dopiero w drugim roku pojawią się piękne kwiaty o purpurowym kolorze i niezwykle ciekawym koszyczku kwiatowym. Kiedy przyłożymy do niego dłoń delikatnie ukują nas kolce, bardzo twarde jak na taką delikatną roślinę. Skupione w kształt nastroszonego jeża prężą się do słońca przyciągając nektarem pszczoły i inne owady. Stąd też pierwsza część nazwy tej pożytecznej rośliny.

Jeżówka wymaga gleby żyznej, wilgotnej i odkwaszonej. Nie lubi chwastów, które potrafią zwłaszcza w pierwszym roku uprawy zaburzyć jej rozwój! Przy takim traktowaniu można spokojnie doczekać się podwójnych plonów. Pierwszy raz ziele jeżówki ścina się w czerwcu, drugi raz we wrześniu. Ziele a więc nadziemną nie zdrewniałą część rośliny, na którą składają się łodygi, liście i kwiaty, suszy się zwyczajowo w zacienionym przewiewnym miejscu. Po 3-4 latach uprawy można pozyskiwać również korzenie, które są bogate w substancje czynne a kwasu cykoriowego zawierają dużo więcej niż ziele. Oprócz niego w obydwu częściach rośliny znajdziemy: polisacharydy, flawonoidy, polietyleny, alkiliaminy, alkiloamidy, i trochę olejków eterycznych oraz soli mineralnych. Dużo tego i w dosyć nietypowym składzie, ale właśnie z tego składu pochodzi takie a nie inne działanie. Można się bawić w uprawę jeżówki w przydomowych ogrodach, ścinać i suszyć zbiory, uzyskiwać z nich wspomniany susz, ale też wyciągi wodne i alkoholowe. Znakomicie smakuje nalewka z jeżówki, odpowiednio doprawiona do smaku potrafi rozjaśnić nie jeden ciemny jesienny wieczór! Oczywiście spożywana w ilościach leczniczych! W moim ogrodzie z jeżówki korzystają ludzie i pszczoły, bo jest to roślina miododajna! Możemy spotkać również jeżówkę w innych kolorach np. żółtym, pomarańczowym i podobnych. Są one mniej wartościowe jeśli chodzi o zawartość substancji czynnych.

Kto nie ma czasu ani zdolności może zakupić w aptekach i sklepach ziołowych całą masę wyciągów z tej rośliny. Jej handlowe nazwy rozpoczynają się zazwyczaj od łacińskiej nazwy Ehinacea, z różnymi kombinacjami słów i dodatków. Abyśmy się dobrze zrozumieli sama roślina nie postawi nas na nogi a już na pewno nie z wtorku na środę po połknięciu jednej czy dwóch kapsułek. O odporność musimy dbać codziennie, świadomie rozdzielając czas pracy i czas odpoczynku. Równie świadomie wybierając pożywienie, nawet wtedy, gdy nasi umiłowani posłowie o kolejne dwa lata przedłużają możliwość importowania pasz GMO dla polskich hodowców. Dziwi mnie tłumaczenie, że zapotrzebowania rynku są tak duże iż lokalni producenci nie są w stanie ich zaspokoić. Dziwi mnie to tym bardziej, że przecież „za komuny” pogłowie było większe a przecież rolnicy nie podawali tucznikom ani wodorostów ani azotu z powietrza. Gdyby tak było mogliby im wieczorami czytać dzieła komunistów, od których jeszcze bardziej przybierałyby na wadze a nawet nabierały intensywnego różowego koloru. Zamiast takich bajek, codziennie kursowali po tak zwane zlewki i skarmiali nimi trzódkę. Dzisiaj za taki proceder grozi proces sądowy o czym informują media!

Ci sami posłowie w trybie specustawy podnieśli nam normy natężenia pola elektromagnetycznego o ile? A o 100 razy!!! Wszystko po to, aby Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej!!! Na swoje potrzeby tłumaczę to inaczej: będziecie króliczkami doświadczalnymi, bo rząd Belgii dba o swoich obywateli i nie pozwala robić takich eksperymentów na swoich mieszkańcach. Rząd Francji wycofał się z sieci Wi-fi w szkołach, bo to szkodzi w rozwoju młodych, jeszcze kształtujących się mózgów. Ten sam rząd wydał zakaz używania Randapu w miastach!

A u nas? Jak na stadionie: nic się nie stało Polacy, nic się nie stało! I można by wiele i długo wymieniać i kuriozalnych przepisów i kuriozalnych zachowań. Między innymi z takich to powodów preparaty z jeżówki przez pewien czas były wycofane ze sprzedaży. Odkryto w nich śladowe ilości alkaloidów pirolizydynowych. Wprawdzie ilości te mogły by spowodować złe samopoczucie mrówki, albo pająka, ale jednak przez pewien czas po prostu ich nie było!

Przemierzając stulecia historii choćby na kartach Herodota i jego „Dziejów”, znajdujemy tam piękne i pouczające historie, które nic nie straciły ze swej aktualności pomimo upływu setek lat. Oprócz pięknych opowieści są tam również przykłady poniżenia i upokorzenia, które zazwyczaj były efektem porażek. Współczesne nam Formy Niewolnictwa są najbardziej wyrafinowaną esencją tamtych doświadczeń. Dzisiaj, nie potrzeba ani stalowych kajdan, ani też żołnierzy ani nawet przemocy. Zahipnotyzowani obietnicami i kolorowymi obrazkami w większości tracimy jasność umysłu. Brodzimy po kolana w mazi, manipulacji, kuglarskich sztuczek, i innych oszustw, które sprawiają, że zarówno wolność jak również dwa filary cywilizacji łacińskiej, czyli prawda i piękno stają się pustymi słowami. Lecz wspomniany Herodot daje nam głęboką nadzieję. Zawarł ją w formie cennej sentencji, niezwykle trafnej podpowiedzi, która dzisiaj staje się ideą wciąż aktualną:


Stoimy w ciemności… światłem otoczeni” – może dlatego warto zrobić pierwszy krok.

Zmieniony ( 14.12.2019. )