VAT-23 a D.U.P.A.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
27.11.2010.

VAT-23   a   D.U.P.A.

Gospodarka stała nad przepaścią, lecz obecnie, dzięki uchwałom IX Plenum

 naszej Partii, zrobiliśmy ogromny krok naprzód (przypisywane tow. Wiesławowi)

 

            Pamiętną i potworną w swej wymowie Podróż XXIV Ijona Tichego przypomniałem niedawno w tekście: „Wybór H.G.W. a D.U.P.A.”

            Jest ona tłem i odnośnikiem do poniższych uwag.

            Parę lat temu „władzy”, bezczelnej i pewnej swej bezkarności, zabrakło pieniędzy na apanaże nowych Prezesów, głównych Dyrektorów i Naczelników (i na ogromne „odprawy” dla tych z nich, którzy w rozsądnym państwie powinni natychmiast, w kajdanach, iść do więzienia). Wymyślili więc „kasy fiskalne” dla drobnych przedsiębiorców, zdaje się kioskarzy itp. Utkwiły nam w pamięci wielotysięczne demonstracje taksówkarzy, trąbiących po miastach swój sprzeciw. Wszyscy byli oburzeni na głupią pazerność władzy. Tamci potrąbili – a władza swój dodatkowy haracz jednak wymusiła. Dużo taksówkarzy jednak jeszcze przez parę miesięcy „kas” nie miało, lecz ze względu na ich liczbę – fikus patrzył na to przez palce.

            Obecnie pan Vincent ( a „w tym kraju” - Rostowski, minister) uchwalił podniesienie VAT-u do 23 % , a na inne towary.... no..., to się zobaczy...(a dokładnie zaplanowano drobne zmiany przyporządkowania niektórych towarów do stawek VAT, aby utrudnić i „rozmydlić” zasadniczą operację podnoszenia VAT z 22% na 23%, z 7% na 8,5% itd, czyli np. jakieś nieliczne towary zamiast dostać nową stawkę 8,5% (zmiana z 7%) - dostaną 5%, a inne zamiast z 3% na 5% zmienią stawkę na 8,5%).  Należy oczywiście pamiętać, że to tylko na rok, a potem następne zmiany – może na 24%, może na 25%. Wygląda na to , że nie ważne na ile, ważne aby „się działo”. Przecież dziurę budżetową trzeba choć trochę podłatać. Ale ten zbiór niespójnych żądań fiskalnych musi jeszcze przerobić i „uchwalić” inna władza, pewnie sejm potem senat, potem POPP.

            Dotyczy to przecież milionów „podmiotów”, czyli drobnych przedsiębiorców, nie wiążących końca z końcem, ani przekrętu z lewizną. Stanowią siłę samą swą ilością. Ale, w odróżnieniu od taksówkarzy, ustawili się już w karnej kolejce do D.U.P.A. Należy podkreślić, że koszty dostosowania się przedsiębiorców do nowych pomysłów władzy są duże (od kilkuset, do kilku tysięcy złotych dla jednego urządzenia fiskalnego – koszt dostosowania sprzętu, oprogramowania, szkolenie personelu, przygotowanie i przeprowadzenie operacji zmiany stawek) w skali pojedynczego przedsiębiorcy i ogromne w skali kraju – a po roku znowu!!!

            Firmy produkujące i dopasowujące kasy fiskalne oraz nowe oprogramowanie do nich są od miesięcy oblężone przez ludzi wmuszających swe „przedpłaty” na nowe, „VAT-23” kasy i programy. Producenci oczywiście przedpłaty biorą (kto by nie wziął pieniędzy frajera?), ale kas ani programów nie mogą dać, bo... przecież ten „gniot Vincenta”, jak popularnie mówi się w MinFin-ie, nie został jeszcze przetrawiony przez sejm, itd. Co z tego wyjdzie, wszyscy wiedzą. Szczególnie, jaki będzie tego zapach. Ale szczegółów nikt nie zna.

            Warto podkreślić, że jeśli by chodziło o zwiększenie dochodów budżetu państwa to wystarczyłoby w sposób księgowy dodać po tym 1% do kwot VAT wyznaczonych na dotychczasowych zasadach i istniejącym sprzęcie fiskalnym – koszt takiej operacji to około godziny pracy pani księgowej na miesiąc, a sami przedsiębiorcy sobie zdecydują o ile podnieść marże, aby nie dokładać do interesu. Ale to za proste – lodów się przy takim podejściu nie ukręci.

            Dodatkowo przypomnijmy, że koszty poboru VAT samo Min. Fin. oszacowało na około 30% (czyli ok. 30 miliardów złotych przy dochodach z VAT na poziomie 92 miliardów w jednym z lat poprzednich). Pamiętajmy , że rzeczywiste koszty są większe, bo oni policzyli tylko tzw. koszty „kwalifikowane”.

            Pytanie nasuwa się samo: co by się stało jakby wszyscy zobowiązani do „nowych” zasad naliczania podatku VAT poczekali, aż odpowiednie przepisy ukażą się w dzienniku ustaw, potem napisali pisma do odpowiednich urzędów (skarbowych i nie tylko), że z przyczyn od nich niezależnych , mimo chęci nie są w stanie zrealizować „nowego”, cierpliwie poczekali na kontrole, potem się od decyzji pokontrolnych odwołali do wszystkich możliwych instancji – łącznie ze wspólnotowymi , tooo ... Ze względu na to, że takich spraw byłoby miliony (jak nie dziesiątki milionów) to aparat biurokratyczny krajowy i „brukselski” miałby zajęcie na najbliższych kilka pięciolatek!!!

            Ale nasi biznesmeni nagle stali się tacy „obywatelsko posłuszni”, że ani im w głowie PROTEST OBYWATELSKI lub OBYWATELSKIE NIEPOSŁUSZEŃSTWO lub STRAJK WŁOSKI. Więc miliony Indiotów pchają się w Jaspisowe Wrota życzliwej D.U.P.A. Nie pomyśleli, że gdyby WSZYSCY oni postąpili zgodnie z rozsądkiem, ze stanem legislacji i ze swym interesem, to powstałe ZATWARDZENIE mogłoby ten rząd, lub choćby Mr. Vincenta, obalić.

            A tak?? „szara strefa” stanie się jeszcze bardziej konkurencyjna niż obecnie! Czyżby o to chodziło???

Zmieniony ( 30.11.2010. )