czy Tusk wiedział, w czym wziął udział, czy też zrobił to bezwiednie
Wpisał: seawolf   
30.11.2010.

czy Donald Tusk wiedział, w czym wziął udział, czy też zrobił to bezwiednie

"Estonia" i Smoleńsk- jak łatwo zapomnieć o szczegółach!

seawolf, 30 listopada, 2010

            Jak już zacząłem wczoraj o tej „Estonii”, to dokończę chociaż ten fragment, który mi się skojarzył z faktem, bądź nie faktem, że, według świadków w Smoleńsku trzy karetki odjechały na sygnale. Oczywiście, prokuratura i wszystkie te komisje- niekomisje zbadały sprawę i stwierdziły, ze sprawdziły w szpitalach i żadna karetka do nich nikogo nie przywiozła. No, to jasne, że karetek nie było, prawda? Case closed. A mnie sie wydaje, ż to „wyjaśnienie” jest kuriozalne.

Podobnie, jak wyjaśnienie, że poseł Deptuła nie dzwonił do żony, bo nie ma takiej rozmowy w bilingu. A dzisiaj czytamy, że osobom będącym wtedy w Smoleńsku wyczyszczono bilingi. Znaczy, oni też nie dzwonili, zgodnie z tą logiką.

Tu się jeszcze wiele dowiemy , jestem tego pewien. Po tragedii powtarzałem w szoku i wściekłości, przerażeniu i zdumieniu, ze nie dowiemy się prawdy przez następne dwa pokolenia, przez 50 lat, ale dziś już WIEM, że się dowiemy, wszystko wyjdzie. Narobili tyle śladów, że już wiemy , mniej więcej, co się stało, choć możemy się spierać, kto to zrobił, gdzie był sztab i czy Donald Tusk wiedział, w czym wziął udział, czy też zrobił to bezwiednie. Chociaż, jak można nie zdawać sobie sprawy, że się spiskuje razem z Putinem przeciwko Prezydentowi Rzeczypospolitej? Bezwiednie, to można co najwyżej mocz oddać, jak mawiał mój kolega i miał rację. Bezwiednie, to może się wypsnąć Wajdzie o zaprzyjaźnionej i tej drugiej telewizji- ależ była konfuzja i zakłopotanie w owych zaprzyjaźnionych telewizjach! Też był za chudy w uszach, by wszystko powiedzieli. W tym wieku już się tak ma, także zwieracz już nie taki pewny.

Ale, o „Estonii”, zbieram się , żeby napisać coś więcej, pozbierać trochę zdjęć, na razie jedna historia. Wersji tego, co się wydarzyło, jest kilkanaście, żadna nie tłumaczy sprawy w sposób ostateczny i nie budzący wątpliwości. Jedna z wersji, w ramach spiskowej teorii dziejów mówi o udziale służb specjalnych , bądź rosyjsko- jakiejś tam mafii w zatopieniu promu, konkretnie o uszkodzeniu zawiasu furty dziobowej, co spowodowało jej wyłamanie i wdarcie się wody na pokład samochodowy- wówczas prom się przewraca w ciągu kilku minut, 2-3, najwyżej. Nie ma ratunku. Załoga miała brać udział w przemycie broni i narkotyków, między innymi jeden z mechaników. Może nieprawda, ale….

Akcja ratunkowa, śmigłowce wyławiają nielicznych rozbitków, zmarzniętych, na skraju śmierci z hipotermii- była zima, noc, wiatr, kwestia 20 minut i gość jest sztywny, osuwa się w sen, by się więcej nie obudzić, tak to działa. Życie, czy śmierć, walka rozstrzyga się w momencie ubrania ciepłych rzeczy, czapki, wejścia do szalupy, czy tratwy na sucho, bez skakania do wody. Każdy błąd, to śmierć, każda trafna decyzja, to dodatkowe minuty życia, szansa, by ten śmigłowiec doleciał, znalazł wśród fal, by spuścił szelki na stalówce, albo, żeby ratownik wskoczył do wody i pomógł założyć te szelki, bo ręce już nie dają rady, są jak patyki.. Jak ktoś skacze do lodowatej wody w piżamie i jeszcze po alkoholu, to już równie dobrze może sobie nalać jeszcze jednego drinka i zostać na statku. Na jedno wyjdzie.

 No, ale trwa akcja- wyłowiono z wody jednego z mechaników okrętowych, właśnie tego, dostarczono do szpitala, przyjęto , zarejestrowano, zawieziono do sali. Po jakimś czasie przylatuje śmigłowiec, siada na trawniku pod szpitalem, zabierają tego mechanika do innego szpitala. Wśród zamieszania, biegania, chaosu nikt nie zadaje pytań, gdzie i po co. Śmigłowiec odlatuje. Katastrofa jest na skalę Titanica, 900 osób ginie, wywołuje to szok, zmiany w prawodawstwie, szkoleniu, wyposażeniu statków, a zwłaszcza promów. Nasze promy pływały wtedy przez wiele dni puste - kto nie musiał, rezygnował z rejsu. No, ale gdzie ten mechanik? Znajdują jego zamarznięte zwłoki pływające w wodzie, razem z setkami innych. W kapoku. Nikt by się nie zdziwił, jeden więcej, jeden mniej, tylko ten wpis w rejestrze szpitalnym pozostał. Zapomnieli.

Podobnie teraz zapomnieli o tylu szczegółach, że aż to wszystko jest dziwne. Kury wam szczać prowadzać, a nie zamachy robić i ślady zacierać, towarzysze! Albo w piłkę grać.

http://seawolf.salon24.pl/