Senator Burr: musi powstać komisja, ponieważ mamy do czynienia z fałszowaniem śledztwa
Wpisał: Antoni Macierewicz   
30.11.2010.

Senator Burr: musi powstać komisja, ponieważ mamy do czynienia z fałszowaniem śledztwa

 

"Nasi rozmówcy byli faszerowani informacjami fikcyjnymi"

 

Antoni Macierewicz po powrocie z USA dla wPolityce.pl  2010-11-28

wPolityce.pl: Jak Pan podsumuje pańską i Anny Fotygi wizytę w Stanach Zjednoczonych w sprawie Smoleńska? W polskiej prasie dominował w tej sprawie ton dość prześmiewczy. Charakterystyczny tytuł w jednym z tygodników: "Podróż za jeden uśmiech".

Antoni Macierewicz: Nie będę się odnosił do tych relacji, które pan przytoczył. Po pierwsze, nie wszystkie znam, a te które znam, świadczyły o daleko posuniętym braku kompetencji. Ta podróż miała z wielu powodów bardzo istotne znacznie. Przede wszystkim, przez pana prezesa Kaczyńskiego i panią minister Fotygę została dobrana w niezwykle właściwym momencie, wtedy, gdy rozstrzygała się, i rozstrzyga się nadal, sprawa układu START. Republikanie, którzy de facto zdobyli władzę w Izbie Reprezentantów, ale także dominację w całym układzie parlamentarnym Stanów Zjednoczonych, chociaż nie mają większości w Senacie, będąc zdecydowanie przeciwko układowi START, byli i są bardzo zainteresowani głosem Europy Środkowej, zwłaszcza Polski. Republikanie jeszcze od czasu Ronalda Reagana mają w pamięci, i chcą kontynuować tę tradycję, że Stany Zjednoczone były i są jedynym w istocie gwarantem niepodległości tego regionu. I dlatego republikanie są bardzo wyczuleni na ocenę wychodzącą z Polski, ze strony krajów Europy Środkowej, tego, co dzieje się na świecie, a zwłaszcza presji rosyjskiej.

W tej sytuacji obecność naszej delegacji i przedstawienie rzeczywistego biegu sprawy smoleńskiej, tego, co naprawdę w tej kwestii się działo, zrobiło wstrząsające wrażenie. Nasi rozmówcy byli faszerowani informacjami fikcyjnymi przez jakieś przedstawicielstwa, czy jakieś służby, powoływano się na informacje z MSZ-u, jak było naprawdę ja nie chcę przesądzać. W każdym razie przekazywano im informacje zupełnie tożsame z relacjami rosyjskimi: że piloci są winni, że cztery razy próbowano podejść do lotniska, że nie znano rosyjskiego. Czyli tezy, które my słyszeliśmy 10 czy 12 kwietnia, ale które - już od dawna wiadomo - nie mają nic wspólnego z prawdą.

Senatorowie i kongresmeni otwierali szeroko oczy, gdy przywoływaliśmy zupełnie podstawowe fakty. A piorunujące wrażenie zrobił na nich fakt, który akurat miał miejsce wtedy, kiedy tam byliśmy, iż prokuratura rosyjska uzyskała aprobatę prokuratury polskiej na to, żeby zmienić zeznania kontrolerów rosyjskich na lepsze, takie, które już nie obarczają odpowiedzialnością strony rosyjskiej, to jak wiadomo zdarzyło się w ostatnich dniach. Przypomnijmy, że zeznania kontrolerów lotu jednoznacznie wskazywały, że to oni popełnili błąd, że to oni przez systematyczne powtarzanie "jesteś na ścieżce", "jesteś na kursie", doprowadzili do tego, że samolot nie miał wyjścia. Na naszych rozmówcach to zrobiło wstrząsające wrażenie. W ich umyśle nie mieści się coś takiego, jak zmiana zeznań po siedmiu miesiącach. Senator Burr mówił, że jeżeli tak, to musi powstać komisja, ponieważ mamy do czynienia z fałszowaniem śledztwa.

To wszystko doprowadziło do tego, że główni senatorowie - myślę to o senatorze Burr, i Ileanie Ross-Lehtinen, która będzie przewodniczącą komisji spraw zagranicznych Kongresu, myślę także o kongresmenie Danie Rohrabacherze, i o innych senatorach i kongresmenach, złożyli nam zapewnienie, że najpóźniej w przyszłym składzie Senatu i Kongresu ta sprawa zostanie podniesiona, i tak jak powiedział senator Burr, ta komisja międzynarodowa już powinna działać. "Polska ma prawo do obaw wobec stanowiska rosyjskiego, jeżeli wszystkie dowody, wszystkie możliwości działania, zostały przekazane w ręce rosyjskie. Rosja musi zgodzić się na międzynarodową komisję, i to jest w jej interesie." To są słowa senatora Burra.

Pytanie, czy udało Wam się przebić do obozu decyzyjnego ośrodka republikańskiego, czy tak jak sugerowała polska prasa w większości, to były spotkania na marginesie głównego nurtu polityki?

Pani Lehtinen jest przyszłą przewodniczącą komisji spraw zagranicznych Kongresu. Senator Burr, senator Kyl, to są wszystko ludzie z pierwszej półki obozu republikańskiego. A nie będę komentował albo niekompetencji, albo fiksacji tych dziennikarzy, którzy te informacje przekazywali, bo to po prostu śmieszne.

Czy ma już pan mapę wydarzeń, całościowy obraz sytuacji, przyczyn, które doprowadziły do Smoleńska?

Ja takiej teorii nie miałem, zakładałem i zakładam, że są trzy możliwości. Pierwsza to jest taka, że mamy do czynienia ze zbiegiem, mało prawdopodobnym, ale możliwym, zbiegiem szeregu faktów, szeregu błędów, które razem złożone doprowadziły do tej tragedii. Gdyby tak było rzeczywiście, co jest możliwe, to w interesie rosyjskim byłoby powołanie międzynarodowej komisji, otwarcie tego śledztwa, pokazanie jak najszerzej na świecie, że to jest po prostu straszliwy wypadek, który się zdarzył z niczyjej winy. Wtedy Rosjanie byliby pierwszymi zainteresowanymi, by to otworzyć, wyjaśnić, ponieważ to się zdarzyło na ich ziemi.

Ale nie zrobili tego. Odwrotnie, zamknęli to postępowanie, przejęli wszystkie dowody, doprowadzili do zniszczenia szeregu dowodów, jak np. wraku, wybijali w nim szyby, cięli ten wrak, zabetonowali tę drogę, a tam są szczątki wraku, być może ludzi. Jeżeli tak się zachowują, to wydaje się, że zarówno oni, jak i pan Tusk, który świadomie, od samego początku, oddał w ich ręce to postępowanie.

A może jest tak, że Donald Tusk, oddając śledztwo Rosjanom, stał się jednocześnie ich zakładnikiem?

Nie wdajemy się w żadną taktykę polityczną, w żadne oceny. Moją rolą jest zmierzanie do odkrycia prawdy w tej sprawie. A domniemania, koncepcje - to jest prawo dziennikarzy.

Jeżeli założyć, że nie był to nieszczęśliwy splot okoliczności, to jakie są pozostałe dwie możliwości?

Albo był to wynik błędy rosyjskiego, kontrolerów lotu, może innych czynników, ale błędu rosyjskiego, albo było to świadome działanie. I w tym momencie stajemy wobec problemu odpowiedzialności rosyjskiej. Mniejszej lub większej, ale odpowiedzialności rosyjskiej.

A pańskim zdaniem, panie pośle, da się dojść do prawdy o Smoleńsku bez zdobycia władzy w Polsce?

Nie ma związku między tymi dwoma kwestiami. Sprawa zdobycia władzy to jest sprawa polityków, sprawa gry politycznej, sprawa partii, wyborów, opinii publicznej. A sprawa prawdy to jest sprawa badania faktów, przebiegu wydarzeń.

A jak pan ocenia sytuację na scenie politycznej? Rozłam w Prawie i Sprawiedliwości stał się faktem.

Przez ostatnie 6 miesięcy bardzo mało zajmowałem się problematyką wewnątrzpartyjną, skupiałem się na sprawie smoleńskiej. Z tej perspektywy mogę powiedzieć tylko tyle: jak dotąd, może to się zmieni, ale jak dotąd to było działanie wymierzone przeciwko dążeniu do odkrycia prawdy o rzeczywistym przebiegu wydarzeń związanych z katastrofą smoleńską. Ale być może źle odczytują intencje.