Dowództwo Sił Powietrznych o hańbie linczu na pilotach
Wpisał: Marcin Austyn naszdziennik   
03.12.2010.

Dowództwo Sił Powietrznych o hańbie linczu na pilotach

naszdziennik

Dowództwo Sił Powietrznych po ośmiu miesiącach od katastrofy smoleńskiej przerywa milczenie: Ton nagonki medialnej na gen. Andrzeja Błasika oraz członków załogi Tu-154M wystawia świadectwo przede wszystkim osobom w niej uczestniczącym

            Wskazywanie na pilotów Tu-154M czy też na gen. Andrzeja Błasika jako winnych katastrofy smoleńskiej jeszcze przed zakończeniem prac zarówno komisji badającej jej okoliczności, jak i wojskowej prokuratury jest niedopuszczalne i haniebne - usłyszeliśmy w Dowództwie Sił Powietrznych. Tymczasem do grona przesądzających o odpowiedzialności załogi dołączył wczoraj poseł Konstanty Miodowicz (PO), były szef kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Wczoraj szafował tezą, że "piloci odpowiadają w sposób bezpośredni za przebieg tragicznych wydarzeń".
Dowódca Sił Powietrznych gen. broni pil. Lech Majewski oraz żołnierze Sił Powietrznych uznają, że wysuwanie oskarżeń o świadome spowodowanie katastrofy pod adresem załogi rządowego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia br. pod Smoleńskiem, oraz pod adresem dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika jest haniebne - podkreślono w stanowisku przesłanym przez służby prasowe Dowództwa Sił Powietrznych do "Naszego Dziennika". Pismo jest odpowiedzią na nasze pytania dotyczące m.in. form wsparcia rodzin poległych lotników oraz działań Dowództwa Sił Powietrznych w związku z oskarżeniami bezpodstawnie rzucanymi na załogę Tu-154M oraz gen. Andrzeja Błasika.
- Historia lotnictwa pisana jest krwią lotników i jako osoby związane z lotnictwem, które w swojej dotychczasowej karierze miały niestety styczność z tragicznymi wypadkami, doskonale wiemy, że rzucanie pochopnych oskarżeń i wyrażanie sądów przed zakończeniem prac komisji powołanej do zbadania przyczyn katastrofy jest niedopuszczalne - zaznaczył ppłk Robert Kupracz, rzecznik DSP.
Stanowisko Dowództwa Sił Powietrznych zbiegło się w czasie z ostatnim medialnym linczem na pilotach w wykonaniu Konstantego Miodowicza. Poseł PO w Radiu Zet na pytanie Moniki Olejnik o to, kto powinien ponieść odpowiedzialność za katastrofę, wskazał na załogę Tu-154M. - Trudno mi komentować fakty, które są najzupełniej oczywiste. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że piloci odpowiadają w sposób bezpośredni za przebieg tragicznych wydarzeń. Nie ulega wątpliwości, że byli oni kiepsko przeszkoleni i ich psychika nie predestynowała ich do odnalezienia się na tak trudnym odcinku, z którego wynikała ochrona bezpieczeństwa lotu najważniejszych w państwie osób. I to jest fakt, i to jest oczywistość - rozstrzygnął Miodowicz.
Wobec tego typu oskarżeń Dowództwo Sił Powietrznych może tylko apelować o wstrzemięźliwość w osądach. Jak zauważył ppłk Kupracz w przesłanym piśmie, z formułowaniem jakichkolwiek wniosków należy poczekać do czasu zakończenia prac przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, "która określi przyczyny - powtarzam - przyczyny katastrofy oraz, a może przede wszystkim do zakończenia prac przez prokuraturę prowadzącą śledztwo". - Tylko ta instytucja jest upoważniona do przedstawienia aktu oskarżenia! Dla nas, osób związanych z lotnictwem, zabieranie głosu przed wynikami prac obu tych instytucji jest haniebne i przede wszystkim uwłaczające pamięci tragicznie zmarłych. Osoby, które się tego dopuszczają, są pozbawione zasad przyzwoitości i elementarnego poczucia taktu - dodał rzecznik. Podpułkownik Kupracz zauważył również, że Dowództwo Sił Powietrznych od chwili katastrofy zwraca uwagę na to, iż nie można wyciągać pochopnych wniosków ze szczątków informacji, a czasami nawet z dezinformacji, które trafiają do opinii publicznej.
Rzecznik oświadczył, że lotnicy w sposób dopuszczalny i taktowny starają się bronić honoru poległych kolegów. Pozostają również w stałym kontakcie z rodzinami zmarłych, wspierając je w trudnych chwilach. Wyrazem solidarności z tragicznie zmarłymi kolegami było m.in. uroczyste wystawienie posterunków honorowych, złożenie wieńców i zapalenie zniczy na ich grobach przed uroczystością Wszystkich Świętych przez dowódcę i oficerów SP oraz ponowne wystawienie wart honorowych przez żołnierzy 1. Bazy Lotniczej 1 listopada br. O zmarłych lotnikach Sił Powietrznych pamiętano również przy okazji Święta Niepodległości. Podpułkownik Kupracz przypomniał, iż na terenie Dowództwa Sił Powietrznych już 1 czerwca br. został odsłonięty obelisk upamiętniający gen. Błasika oraz wszystkich członków załogi Tu-154M, pod którym "zawsze płonie znicz i są złożone wiązanki kwiatów". - Ton nagonki medialnej na śp. gen. Andrzeja Błasika oraz członków załogi Tu-154M wystawia świadectwo przede wszystkim osobom w niej uczestniczącym - uzupełnił rzecznik.
Rodziny nie zostają same
Z przekazanych nam informacji wynika też, że rodziny tragicznie zmarłych pilotów mogą liczyć na wsparcie ze strony Sił Powietrznych. Wraz z Fundacją "Polskie Orły" prowadzona jest np. zbiórka środków finansowych na rzecz osieroconych dzieci tragicznie zmarłych w kwietniu lotników.
- Wsparcie finansowe pochodziło zarówno od żołnierzy i pracowników wojska, jak i od osób spoza środowiska wojskowego. Ponieważ zbliża się okres świąteczny, apel o wsparcie Fundacji zostanie powtórzony we wszystkich jednostkach Sił Powietrznych - zapewnił ppłk Kupracz.
To nie jedyna forma wsparcia. - Środowisko lotnicze jest bardzo solidarne. Ze względu na charakter naszej służby tworzymy jedną wielką rodzinę i każdy członek tej rodziny wie doskonale, że w trudnych chwilach nie zostanie pozbawiony opieki przyjaciół i kolegów. Dla nas najważniejsza nie jest pomoc zinstytucjonalizowana, formalna, która jest rzeczą normalną, opartą na obowiązujących przepisach, ale pomoc oparta na solidarności, koleżeństwie i niejednokrotnie przyjaźni - zaznaczył rzecznik. Jak podkreślił, każda poszkodowana rodzina mogła liczyć także na przewidziane prawem formy pomocy, czy to ze strony MON, 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, czy też ZUS, oraz na opiekę psychologiczną i lekarską. W Dowództwie Sił Powietrznych wyznaczono także psychologa koordynatora, który jest odpowiedzialny za kontakt z rodzinami i wspiera je także w rozwiązywaniu takich problemów, jak zmiana pracy, załatwienie spraw mieszkaniowych, prawnych czy organizacja wypoczynku.
- Opieka psychologiczna prowadzona jest systematycznie, w miarę potrzeb - każdy członek rodziny ofiar katastrofy wie, że może poprosić o taką pomoc przez całą dobę - poinformował rzecznik. Jak zapewnił, żadna z rodzin poległych lotników nie jest zapominana w Siłach Powietrznych i dotyczy to nie tylko ofiar kwietniowej tragedii, ale i rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA oraz innych tragicznych wypadków lotniczych. - Problematyka pomocy rodzinom tragicznie zmarłych żołnierzy jest traktowana w Siłach Powietrznych priorytetowo, dlatego dowódcy jednostek wojskowych, którzy bezpośrednio opiekują się rodzinami, otrzymali od dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego polecenie meldowania w miesięcznych informacjach o wszystkich problemach rodzin i udzielonej im formie pomocy - zapewnił ppłk Kupracz. W Dowództwie Sił Powietrznych działa też specjalny zespół pod przewodnictwem szefa Oddziału Wychowawczego DSP, którego zadaniem jest kontakt z rodzinami poległych lotników i reagowanie na ich prośby i potrzeby.
Stałą formą kontaktów z rodzinami zmarłych pilotów jest zapraszanie ich przez dowódcę SP na takie uroczystości, jak spotkanie wielkanocne czy Święto Lotnictwa. Są one okazją do bezpośrednich rozmów z dowódcą SP i do przekazania w nich problemów osobistych i rodzinnych. Najbliższe takie spotkanie, na które zaproszenia skierowane są także do rodzin ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, to spotkanie wigilijno-noworoczne. Odbędzie się ono 16 grudnia.
Marcin Austyn