W Rosji nie zanikł jeszcze ten nieprzyjemny zwyczaj, że osoby niewygodne czasem giną
Wpisał: Janusz Wojciechowski   
13.12.2010.

"W Rosji nie zanikł jeszcze ten nieprzyjemny zwyczaj, że osoby niewygodne czasem giną. Pani Kochanowska ma prawo do niepokoju"

2010-12-13 Janusz Wojciechowski

Wdowi głos

1. Co takiego złego zrobiła wdowa Ewa Kochanowska, że się zapytała Pana Premiera o bezpieczeństwo swoje i córki?Co w tym pytaniu smoleńskiej wdowy było bezczelnego, co niestosownego, że się premier tak oburzył, a rzecznik Graś włożył w usta wdowy pytanie - czy Pan premier kazał mnie zamordować?

2. Nie wiem, dlaczego premier wziął to pytanie do siebie. Byłem świadkiem, że to litewski poseł Landsbergis w Brukseli ostrzegał rodziny ofiar przed wypadkiem. Mówił to po polsku i bynajmniej nie żartował.

3. Nie należy brać do siebie tego, co zostało powiedziane w ogólności. Premier niepotrzebnie się uniósł. Myślę, że zarówno Pani Kochanowska, jak i wcześniej Landsbergis, nie mieli na myśli niebezpieczeństwa grożącego z polskiej strony. Myśleli raczej o tym zagrożeniu, które dopadło Litwinienkę i Politkowską.Bo nie wiem czy państwo wiecie - w Rosji nie zanikł jeszcze ten nieprzyjemny zwyczaj, ze osoby niewygodne czasem giną z ręki nieznanych sprawców. Pani Kochanowska ma prawo do niepokoju.

4. Wielka szkoda, że Pan Premier nie uspokoił wdowy i nie zapewnił - tak może się Pani czuć bezpieczna. Państwo polskie czuwa i nie pozwoli Pani skrzywdzić.

Nie ma bezczelnych pytań, zwłaszcza jeśli je stawia wdowi głos. Są tylko bezczelne odpowiedzi....

================

PS. Ewa Kochanowska wyjaśnia w liście do MD: W czasie wysłuchania publicznego w Brukseli, gdzie jedną z osób referujących była moja córka, po jej wystąpieniu europoseł, były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis powiedział zwracając się do niej z imienia i nazwiska w obecności  ok 400 osób "pani życie jest zagrożone, proszę uważać na siebie, także jadąc np. samochodem". Zapytałam premiera na spotkaniu z rodzinami, czy sytuacja kiedy zadajemy pytania jest niebezpieczna i opowiedziałam o tym zajściu. Wtedy usłyszałam, że moje pytanie jest bezczelne  czy też jest bezczelną insynuacją, z emocji już nie pamiętam. Reszta jest histerią premiera, który postponował wdowę i sieroty na spotkaniu, które zostało zorganizowane, abyśmy mogli zadawać pytania a premier lansował się jako troskliwy i cierpliwy opiekun. A potem do akcji wkroczył  ze swoim zwykłym wdziękiem Rzecznik Rządu. Oto i cała historia.

Zmieniony ( 13.12.2010. )