Przygoda w Domu Zarazy. | |
Wpisał: GAL Zniewolony. | |
07.04.2020. | |
Przygoda w Domu Zarazy. GAL Zniewolony. Z pamiętnika. Wielki Wtorek. Poszedłem do kościoła. Zamknięty. Ale w podziemiu jest kaplica z wystawionym Najświętszym Sakramentem [od 8:00 do 18:00 chyba]. Pusta. W tej parafii jest kilka domów zakonnych, ze setka sióstr. Przed Panem Jezusem - żadnej. Potem podszedłem do drzwi plebanii. Zamknięte. Domofony. Dzwonię na guzik proboszcza. Guzik. Ksiądz wikary [inny guzik] wyłączył się. Ale obok mnie stoi i dzwoni pan potrzebujący wody na księżowską budowę. Jemu młody wikary [w rozchełstanym cywilu] otworzył, wodę obiecał, i chcę odejść. Ja nogę w drzwi i mówię: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. On na to: tak... o co chodzi. - To ksiądz Go nie chwali?? - O co chodzi. - Proszę o komunię świętą. Po jakimś czasie wyszedł, już w sutannie i albie i poprowadził korytarzami do kościoła. Po drodze konwersuje. - Co tam słychać, jak się żyje. Ja: - nooo, jak to w czasach apostazji: ciężko. - Ale ja pytam o sprawy prywatne - protestuje ksiądz. A ja odpowiadam na sprawy poważne. Czemu ten kościół jest zamknięty? Czy w Wielkanoc jesteście przygotowani na tyle mszy świętych, Ilu będzie chętny wiernych? Wyliczam: kościół plus kaplica to już 50 plus 50 równa się 100 osób. A jeśli Mszy będzie np. siedem, co godzina... - Eeeee … tylu parafian się nie zdecyduje... Otworzył wreszcie kościół, wyjął Hostię. Zawahał się, ale jednak dał Pana Jezusa klęczącemu do ust. Po wyjściu i zamknięciu kościoła znów te korytarze. On: - no to wszystkiego dobrego. Ja: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. On: niecierpliwe wzruszenie ramion. |
|
Zmieniony ( 07.04.2020. ) |