Choć z prochu powstałeś, to w popiół cię obrócą...
Wpisał: Gal Pseudonim   
07.04.2020.
p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }a:link { }

Choć z prochu powstałeś, to w popiół cię obrócą…

Gal Pseudonim

Dziś, 7 kwietnia, roku pamiętnego, kiedy słoneczko rozkwitło na niebie, a ptaszki rozszczebiotały się w zaroślach, zadzwonił mój telefon.

- Halo?

- Zmarła moja ciotka – usłyszałem głos kolegi.

- Bardzo mi przykro… współczuję… - bąkałem.

- I nawet prawdziwego pogrzebu nie będzie! - nieomal krzyknął.

- Jakże to? Pogrzebu nie będzie?!

- Katolickiego!

- Jaśniej.

- Wraz z mężem przechodzili kwarantannę, więc nawet księdza nie wpuszczono… a może nie chciał… nie wiem tego… tak czy inaczej… raczej bez sakramentów. No, a potem zgodnie z wytycznymi wedle rozporządzenia ministra zdrowia, czy jak mu tam, zwłok rodzinie nie okazano, ciotkę, nagą, zdezynfekowano, nie ubrano, i gołą zapakowano do plastykowych worów, które też zdezynfekowano, a potem przewieziono do krematorium, gdzie je ogień strawił, a rodzinie wydano popiół w garnku.

Teoretycznie nie jest wykluczony pochówek ciała w trumnie (jeśli się na jej dnie „umieści warstwę substancji płynochłonnej o grubości 5 cm”), a potem tę trumnę dodatkowo zdezynfekuje, ale chyba raczej tylko teoretycznie… wszak spopielanie jest bezpieczniejsze, tańsze, szybsze, mniej kłopotliwe, słowem – mniej zachodu.

Mąż nie może wziąć udziału w pogrzebie, bo miał styczność ze zmarłą. Przez dwa tygodnie będzie siedział sam w pustym mieszkaniu i łykał łzy… Do kościoła nie pójdzie, przed dom nie wyjdzie, nikt go nie odwiedzi… jak on tę żałobę przeżyje?...

- No cóż… ale przecież pogrzeb jakiś będzie?

- No właśnie, jakiś. Prawdziwie wierzący nawet myśli o kremacji nie dopuszczają, a tu – ciotkę skremowano, żałobników może być pięcioro… mszy pogrzebowej, modlitw nad trumną w kościele nie będzie, pewnie przyjdzie duchowny (zakasowawszy wcześniej stosowną opłatę), może w masce i rękawiczkach, pokropi i pójdzie… ot i tyle…

I co miałem powiedzieć? Milczałem. A kolega ów to nie jakiś niedzielny katolik, ale szczery i głęboko wierzący… 

=================

P.S. 

Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny... W chwili śmierci dusza oddziela się od ciała, przy zmartwychwstaniu ciało i dusza ponownie łączą się ze sobą na zawsze (por. Katechizm, 997).

Władca zaś Tego Świata zamiast tego oferuje nam ogień i zniszczenie… bez wyroku Boga, ale tak sam z siebie, o ile można się tak wyrazić z dobroci serca. Jakże to bardzo symboliczne…

Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego. (Mt 25, 41).

Diabeł, który teraz szaleje wraz z koronawirusem po świecie z całą mocą uderza w chrześcijaństwo i bez wątpienia z rozmysłem nie oszczędza też chrześcijańskich symboli.

Myślę, że czyni to z całą świadomością i perfidią, bo diabeł jest nie tylko złośliwy, ale i lubuje się w symbolach. Nasze chce za wszelką cenę zniszczyć bądź odwrócić ich znaczenie i zastąpić je swoimi. Bezpieczniej bowiem zdobywać mniej czy bardziej świadomych, czy prawie nieświadomych jego sztuczek zwolenników, oswajając ich ze swymi wartościami przy pomocy – niewinnych – zda się symboli, niż wywalić kawę na ławę – zostawcie tego… tam… Boga i przychodźcie do mnie! Może nie będzie wam lepiej, ale przez chwilę może być przyjemniej!

Dla katolika pogrzebanie ciała oznacza wiarę w zmartwychwstanie i oczekiwanie na nie. W znaczeniu symbolicznym oczywiście, bo przecież robak, wojna, kataklizm to ciało może unicestwić, lecz prawdziwy katolik nigdy świadomie i dobrowolnie nie zgodzi się na spopielenie ciała, bo zna owe słowa Apostoła: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor 6,19). „Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,17)...






Zmieniony ( 07.04.2020. )