W drobiarstwie największy kryzys od 1989.
Wpisał: Mariusz Szymyślik   
20.04.2020.

W drobiarstwie największy kryzys od 1989.

Będzie fala upadłości?

https://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/w-drobiarstwie-najwiekszy-kryzys-od-1989-bedzie-fala-upadlosci-wideo,183293.html

       Dynamicznie rosnąca przez lata produkcja i eksport drobiu stały się wyzwaniem w dobie zamknięcia gastronomii i ograniczeń w transporcie w całej Europie. Eksperci wskazują, że tak źle w branży nie było od 1989 roku, a tegoroczny kryzys spowoduje falę upadłości mniejszych i średnich zakładów.

Dynamicznie rosnące wskaźniki eksportu doprowadziły do sytuacji, w której prawie połowa polskiego drobiu musi znaleźć nabywców za granicą. Tymczasem zamknięcie restauracji, hoteli oraz stołówek na zachodzie Europy spowodowało, że polski eksport mięsa drobiowego z dnia na dzień praktycznie zamarł.

Jak mówi Mariusz Szymyślik, dyrektor ds. strategii Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz w polskim drobiarstwie mamy kryzys, jakiego nie było od 1989 roku.

- Wydaje się, że czeka nas fala upadłości, szczególnie mniejszych firm drobiarskich, a wiele przedsiębiorstw będzie musiało wycofać się z rynku. Kłopot polega na sukcesie, który polska produkcja odniosła w Europie. Fakt, że połowa krajowej produkcji mięsa drobiowego wyjeżdża na eksport sprawia, że w kraju zostanie 100-115 tys ton miesięcznie, tj. mięso o wartości pół miliarda złotych - ocenia.

Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej przyznaje, że zamknięcie kanału foodservice w całej Europie w ogromnym stopniu wpłynęło na ograniczenie eksportu polskiego mięsa drobiowego.

- 30-40% mięsa drobiowego z Polski eksportowane było do UE na potrzeby branży HoReCa. Pamiętajmy, że dodatkowo obecna cały czas grypa ptaków zamknęła nam szereg pozaeuropejskich rynków, co jeszcze bardziej ogranicza nasze możliwości eksportowe. Tym samym sytuacja eksporterów mięsa drobiowego bez wątpienia jest bardzo trudna. Mięso, które nie może zostać w danym momencie sprzedane trafia do mroźni w zakładach. Oczywiście ich możliwości są ograniczone i magazyny szybko się zapełniają, co bardzo mocno uderza nie tylko w zakłady przetwórcze, ale również w hodowców. Jako branża zwracamy na to bardzo mocno uwagę i apelujemy do decydentów o podjęcie odpowiednich działań - mówi.

Sytuacja w eksporcie jest bardzo dynamiczna - ocenia Piotr Kulikowski, prezes Indykpolu i Krajowej Rady Drobiarstwa.

- Z jednej strony są jeszcze realizowane kontrakty zawierane przed pandemią i ich parametry są pozytywne, ale praktycznie się one kończą. Z drugiej strony cześć klientów zagranicznych próbuje się wycofać z realizacji zobowiązań argumentując załamaniem się ich rynków. Z trzeciej strony zamówienia na kolejne tygodnie praktycznie zamarły. Rynek krajowy w związku z nadwyżka podaży zareagował spadkiem cen - przyznaje.

Jakby tego było mało, branża wciąż żyje w zagrożeniu związanym z pojawieniem się koronawirusa w którymś z zakładów.

- Firmy najbardziej obawiają się sytuacji, w której jeden z pracowników okazałby się nosicielem koronawirusa. Wszyscy zastanawiają się jakie dalsze kroki w takiej sytuacji podejmie Sanepid czy Inspekcja Weterynaryjna. Aktualizowane na bieżąco procedury nie są jasne. Firmy i organizacje piszą w tej sprawie do ministerstw i inspekcji, ale tak naprawdę nikt nie wie co się stanie w takiej sytuacji.

Jakie rozwiązania powyższych problemów widzi branża? O co apeluje do rządu? Zachęcamy do lektury pełnej treści analizy w Strefie Premium: W drobiarstwie szykuje się fala upadłości w związku z koronawirusem? (analiza)


Zmieniony ( 20.04.2020. )