Free your mind; free your SOUL
Wpisał: Mirosław Dakowski   
23.12.2010.

Free your mind; free your SOUL

M. Dakowski

I. Społeczeństwo zamknięte

 

            Pojawiła się ciekawa i ważna książka „Społeczeństwo zamknięte i jego sojusznicy. Polska w cieniu nowej rewolucji” Autor: Free Your Mind  [A kto to?? spyta nieobyty w internecie czytelnik. O sprawie potrzeby Twarzy, czy Nazwiska w przeciwstawieniu do nick’a - będzie poniżej].  Poglądy Autora w skrócie można znaleźć tu:

            Książka zaś jest pod: http://chomikuj.pl/yurigagarin . Nie ma (na razie?) w księgarniach, na papierze. A jeśli będzie - hurtownie „nie okażą zainteresowania”. Mamy wszak wolność, „wolny rynek”, „demokrację”...

 

            Zamiast „opisu” czy omówienia książki podam parę cytatów:

----------------

            Publikacja ta, swoim tytułem nieprzypadkowo nawiązująca do dzieła Karla R. Poppera, ma charakter refleksji nad współczesną historią Polski jako pewnego „poligonu przemian”, ale też diagnozy katastrofalnej sytuacji naszego kraju. Ponadto jest próbą zarysowania strategii 1) wyjścia z permanentnego kryzysu polskiego państwa i 2) budowania Polski silnej, sprawiedliwej i niepodległej. Program takiej sanacji jest niezbędny, o ile nie chcemy pozostawić naszego kraju na następne dekady w rękach promoskiewskiej agentury, dla której przeprowadzony przez rosyjskie specsłużby mord smoleński stał się znakiem „generalnego zamknięcia” 21-letniej epoki „socjalistycznej odwilży”.

--------------------

Różowi natomiast swoją „legitymizację polityczną” czerpią stąd, że uznali się za

„reprezentację społeczeństwa”, a odkąd się za taką reprezentację uznali, to nie mają zamiaru ze sceny politycznej schodzić i dlatego skonstruowali system polityczny, w

którym władza ma krążyć między jedną a drugą nomenklaturą, jak piłka w grze w „głupiego Jasia”. Tym „głupim jasiem” jest oczywiście w tej całej zabawie polski obywatel dojrzewający do nowej, socjalistycznej demokracji.

=============

Czasami pojawiają się w Polsce głosy usprawiedliwiające Moskwę na zasadzie: „no, tacy są po prostu Ruscy”. Tymczasem z tym twierdzeniem można się zgodzić wyłącznie po jego doprecyzowaniu, bo na pewno tacy właśnie nie byliby Ruscy, gdyby doszło do katastrofy ich wojskowego samolotu z parą prezydencką, wysokimi urzędnikami państwowymi i generalicją – tacy są więc tylko czekiści ruscy, gdy dokonają jakiejś poważnej zbrodni. Tacy właśnie są czekiści ruscy, powtarzam. Powiem teraz zresztą rzecz, którą już w paru postach czy komentarzach sygnalizowałem. Ostentacyjne zachowanie czekistów, niszczenie wraku przez zadowolonych z siebie żołdaków, skandaliczne postępowanie w stosunku do zwłok ofiar – czy w ogóle lekceważenie wobec polskiego narodu okazywane przez wysokich przedstawicieli państwowych z Rosji – mogą być związane z tym, że - wnimanije, wnimanije – Ruscy wcale się nie obawiają ogłoszenia przez Polskę, że doszło do zamachu.

============

Nie mam zresztą żadnych wątpliwości, że Polska została zaatakowana dlatego, że jest obecnie krajem tak chromym (przede wszystkim militarnie, bo politycznie to wiadomo), tak zadłużonym i tak chaotycznie rządzonym od 21 lat. Tak właśnie atakuje „wielka rosyjska armia” - uderza na tych, którzy nie mogą się bronić; uderza na tych, którzy nie mogą stanąć do równej walki.

============

Mord smoleński miał „przypominać”, gdzie jest miejsce „pro-zachodnich” wojskowych (miejsce to jest w rosyjskiej ziemi) oraz gdzie jest miejsce tych wojskowych, którzy rozumieją „interesy Moskwy” (u boku ludzi Kremla).

========

Polskie wojsko wydaje się w tej całej sytuacji jedyną siłą mogącą aktywnie włączyć się w obronę honoru i Polski, i zamordowanych w Smoleńsku ofiar, i w obronę samych obywateli, których gabinet ciemniaków z całkowitą premedytacją i oddaniem większym niż uczestnicy konfederacji targowickiej (czy „Związku Patriotów Polskich”), chce oddać pod władzę Moskwy. Na naszych oczach dochodzi do zdrady polskiego państwa ze strony legalnych władz, ze strony ludzi, którzy z tego właśnie powodu, że sprawują funkcje w legalnych organach władzy, uważają, że mogą takiej zdrady dokonać, gdyż nikt (żadne instytucje, a zwłaszcza zwykli obywatele) nie jest w stanie ich za to postawić przed żadnym trybunałem.

==================

O wiele sensowniejszym wariantem wydaje się kontrrewolucja i konfederacja (wzorowana na barskiej). Tak, jak było w tradycji polskich powstań narodowych (poczynając od tych urządzanych za czasów zaborów, a kończąc na Powstaniu Warszawskim i antysowieckim powstaniu („żołnierzy wyklętych”) w latach powojennych), władza nad obywatelami scedowana jest – na czas działań narodowowyzwoleńczych – na hierarchię wojskową (zorientowaną na interes narodowy, nie zaś na interesy agentury tak jak to było z „armią ludową”), przy czym zwykli obywatele włączeni są w działania kontrrewolucyjne wobec zamordystycznej władzy. Oczywiście proces obalania neokomunizmu wcale nie musi być szczególnie skomplikowany, gdyby do takiej kooperacji sił zbrojnych z polskimi obywatelami rzeczywiście doszło. Nomenklatura różowoczerwona, podejrzewam, mogłaby się poddać bez dłuższego oporu – część co zapobiegliwszych działaczy udałaby się zaraz, by uniknąć procesu stulecia, do jakichś ciepłych krajów lub do Rosji [....]

=============

            To parę, wybranych spośród wielu ważnych myśli, charakterystycznych cytatów z książki FYM’a.  Każdy, kto poważnie, z troską myśli o Polsce, musi ją przeczytać. Przeczyta ją z pożytkiem. Proszę tylko nie osądzać na podstawnie tych wyjątków; dane tu zostały jedynie „na rybkę”. [ to ostrzeżenie dla leniwych, których jest LEGION; „ja tak sobie myślę..” bredzi „myśliciel”, któremu nie chce się zapoznać z argumentami. Brr, pamiętam z obrzydzeniem wiele dyskusji z udziałem takich... ]

 

II. Drugi poziom

            Zejdźmy głębiej. Nie tyle w opozycji do tej książki, lecz raczej na jej tle, spisuję poniższe uwagi. I rozszerzenia.

            Kliki rządzące obecnie Rosją to rzeczywiście potomkowie i pogrobowcy tej bandy zbrodniarzy, która zgwałciła Rosję w 1917-tym i gwałciła ją dalej: Lenina, Trockiego, Stalina.. (same pseudonimy! zauważcie, zwolennicy nick’ów!). Można dorzucić kilkadziesiąt innych nazwisk i pseudonimów tych bandytów. I innych upiorów materializmu. By pozostać przy tym – mało może poetycznym czy romantycznym porównaniu, to Gorbi tylko zmienił trochę pozycję. Ale istota tego DZIEŁA pozostała. I trwa.

            W części dotyczącej uzależnień międzynarodowych rozumowania FYM’a przypominją mi artykuły „Dzikusa podziemia” sprzed ćwierć wieku. Publikowane głównie w „Niepodległości” : Precyzyjne analizy planów i „dzieł” kagebeszników i ich tutejszych sług. Ależ drogi FYM’ie! Od tamtych czasów „Dzikus” zdążył popróbować stołka dyrektorskiego w PR, skąd go, oczywiście, agenci KGB i GRU-szki wyrzucili. [Aż się narzuca następna gra ćwierć-słówek: iGRUszki; ta ksywa ich bardzo denerwuje, bo uważają siebie, błędnie oczywiście, za GRaczy...]. Ale „Dzikus podziemia” ciągle jeszcze „nie widzi” (a może naprawdę nie widzi?!?...), jak jakiś Jacek Kwieciński z GaPola, powiązań „ruskich szachistów” z globalistami.

            Pani J. Staniszkis pisywała od dawna, że „młodzi KGB-esznicy” , t.j. ci, co wtedy decydowali o strategii Imperium, już w 1984 roku zdecydowali się na daleko idące zmiany w sposobie rządzenia, na porozumienia z „globalistami”. Działania prezydenta Gorbaczowa i jego późniejsza kariera w Esalen i ośrodkach globalistycznych i masońskich są tego jednoznacznym potwierdzeniem.

            Musimy więc brać pod uwagę nie tylko poziom analizowany przez FYM-a, t.j. grę sił między władzą Rosji (nie „Rosjanami”, jak pisują agenci w me®diach i trolle) , a np. rządem USA czy UE.

            W USA blisko środowisk decydenckich są zarówno ci, którzy poruszają marionetką - Obama, jak i tamci, którzy poruszali marionetką Bushem, starym czy młodym [Skull and Bones (zob.!), dla przykładu]. Ten pierwszy był/jest poruszany przez środowisko uczniów i pomocników Alinsky-ego, lewackiego manipulatora mas. Seria czterech doskonałych artykułów „Alinsky- Obam’a : Niebezpieczne związki” jest dostępna w „Zawsze Wiernych”. (n-ry 7-10). Ostatni z nich w ZW nr. 10 (październik 2009) . Nie ma tego w internecie. A może nie znalazłem, oferma...

            Liczenie na „pomoc Ameryki” czy NATO jest zresztą naiwne czy krótkowzroczne w świetle tego, że „marsjanie” planujący i przeprowadzający Masakrę Smoleńska musieli sobie wcześniej zapewnić jeśli nie czynne współdziałanie, to choć bierność USA i NATO, których satelity przecież widzą i monitorują wszystko na świecie, z rozdzielczością lepszą od paru centymetrów. Niezależnie od ew. pokrywy chmur czy mgły.

            Politycy pro-polscy usiłują więc wykorzystać jakieś zmagania czy intrygi i kłótnie wewnątrz „establishment’u” za Atlantykiem, by w chwili korzystniej dla kogoś-tam (t.j. z jednej z frakcji) wyciekły np. zdjęcia i nagrania rozmów z ranka 10 kwietnia z okolic lotniska „Siewernyj”. Oczywiście liczyć możemy raczej tylko na „wyciek kontrolowany”, podobny do zabawy (i jednoczesnej cenzury!) jaką prowadzą różne agendy poprzez Wikileaks. Nie jest to więc wielka nadzieja.

Głębsze podziały

            Na szczęście, m.inn. dla Polski, tak w sferach rządzących Ameryką, jak - konkretnie –w CIA, są też inne, głębsze podziały; na zwolenników i służebników lóż (różnych!) i globalizmu, oraz zwolenników chrześcijańskiej (z silnym akcentem katolickim!) Ameryki. Podobne nurty dają się zauważyć też w NATO (znam przykłady) . I tylko na tych nurtach i siłach możemy (Polska) oprzeć realne polityczne nadzieje i plany uratowania Polski.

            Czy dociera to do części tych „wojskowych” (czyli pewnie - wyższych oficerów), na przekonanie których do udziału w kontrrewolucji i konfederacji liczy – czy też ich zachęca - FYM? Bo „wojsko” jako całość jest przecież osłabione i rozbrojone do granic groteski. I niewiele zmienia tu argument, że formalnie rządzą nami tchórze, a ściślej tchórzliwe kundle.

Odgałęzienie: nick’i i ich skutki

            Jasne, że pod pseudonimem, dlaczego mam bezpieczniakom życie ułatwiać? pisze jeden z lepszych blogerów. A kto to?? - zapyta Czytelnik. Otóż od czasu burzliwego rozwoju internetu wpędzono nas w „kanał” nick’ów, pseudonimów, anonimowości. Za tym idzie pisanie do nieznanych osób per ty, chamskie i/lub brutalne wpisy na „forumach”. Trolle. Zalew grafomanii powiązanej z agenturalną dezinformacją. A z tego wrzasku, czy choćby hałasu, trudno wyłowić analizy i wypowiedzi sensowne, posuwające naprzód badaną sprawę.

            Jasne, że pod pseudonimem, dlaczego mam bezpieczniakom życie ułatwiać? pisze jeden z lepszych blogerów. [nie chciało mi się nawet znaleźć w słowniku - oczywiście internetowym – co znaczy słowo blog...].

            1. Uwaga realistyczna: Przecież oni mają nasze IP, analizują nasze mail’e, czy rozmowy telefoniczne. Że już ledwo wspomnę rozwijany od dziesiątków lat system ESZELON. On działa. Kiedyś dla zabawy umieściłem na mej stronie programik wskazujący, skąd (geograficznie) nadany został mail. To działa... To tylko my, czytelnicy, nie znamy Autora!

 

            2. Wojownik powinien jednak mieć TWARZ, nazwisko! Anonimowość pozwala na ześlizgnięcie się w miałkość, ew. w chamstwo. Za-nick-owani blogerzy! Nie wolno Wam dłużej trzymać czarnej pończochy na głowie (ew. z dziurami na oczy). Do prawdziwej walki musisz iść z otwartą przyłbicą. I pod swym nazwiskiem. To, co robicie, to przecież nie jest „skok na bank”, to walka w obronie Polski i Prawdy! Jak dobrzy „blogerzy”, ci, co maja już jako tacy renomę, zechcą z tego wyjść? Radzę dodawać z tyłu nick’a - nazwisko! Pozatem: jest sporo dyskusji, np. o Smoleńsku, tak zabrudzonych przez trolle, że prawdziwy sens jest nieuchwytny dla postronnego, a zainteresowanego czytelnika. Tu też ogromny apel: streszczajcie wyniki dyskusji poza miejscem kłótni, poza blogiem! Bo inaczej nikt z zewnątrz, np. zespół Macierewicza z tego nie może, nie potrafi  skorzystać! Nie wolno Wam zadowolić się twierdzeniem, że „to przecież już wykazałem na mym blogu!”. Te sensowne analizy i uwagi toną we wrzasku trolli! Rozumiem, że spisanie esencji jest trudne. Że boli. Ale jest konieczne!

 

III. Poziom trzeci, OSTATECZNY; free your SOUL

            Przecież większość (mam nadzieję!) piszących i czytających „o Polsce” wie, wierzy, że świat (czy Wszechświat) stworzył Stwórca w Trójcy Świętej Jedyny. Tak czy nie? Jednak ta większość boi się , czy wstydzi (?!?) brać ten FAKT explicite pod uwagę w dyskusjach i publicznych rozumowaniach.

            Ostatnie parę stuleci propagandy samozwańczych „oświeconych” czy „filozofów” (też bierze w tym udział TW Filozof) spowodowało, że ludzie piszący jakby przyjęli za oczywiste (któryś nazwał to mikro-paradygmatem), że „o tym” czyli o Bogu i Jego roli w historii się nie pisuje. „To sprawa prywatna” – podszeptuje diabeł (czy może „Bronek”, ten ważniejszy).

            Przez takie zubożenie oficjalnego, akceptowalnego w „środowisku” dyskursu o polityce, sprawy podstawowe pozostawione są wstydliwie „babciom” „moherom”, kółkom różańcowym.

            A gdzież jest Znany Publicysta, Znany Polityk, który by nie wstydził się mówić, że codziennie odmawia Różaniec, i w jakich intencjach? Przy ofiarach Zbrodni Smoleńskiej, także politykach, znaleziono różańce. A gdybyś, Polityku, mówił o tym wcześniej, publicznie, i do tego samego zachęcał swych wyborców, to pewnie nie zostałbyś rozerwany na tysiące niemożliwych do identyfikacji strzępów.

            Przykład politycznego losu Marka Jurka i jego próby Intronizacji Jezusa Króla Polski wskazuje głównie na to, że za wcześnie uwierzył swym niby-sojusznikom, którzy go/ich zostawili na politycznym lodzie. U mnie na Stronie dział „Drogi wyjścia” jest pod „Kościół”, a nie w „Polityce”.

            Gdyby w sprawie Krucjat o poświęcenie Rosji przez tego Papieża media nie zachowały milczenia (tchórzliwego), gdyby w tejże sprawie nie zachowali milczenia biskupi, to sądzę, że mielibyśmy inną Polskę. Prawdziwą.

            Ten rozziew między pobożnymi „babciami” a Elitą Intelektualna i Polityczną (nie tylko tą samozwańcza, wykreowana przez me®dia, ale również tą prawdziwą) jest największym nieszczęściem Polski. Kiedy zdacie sobie z tego sprawę, biskupi, politycy, publicyści, analitycy?

            Ł.Ł. zaprosił nas do współpracy przy multi-medialnym „Projekcie EKRAN

Chodzi o powstanie platformy medialnej pro-polskiej, a pociągającej dla wszystkich. Z dobrymi filtrami przeciw brużdżeniu trolli, agentów, zasrańców i wariatów. Oby to się udało!

            Jednak i tu, w„Projekcie EKRAN”, na wstępie zauważyłem pewną „laicką koślawość”. ŁŁ przewiduje dział: Religia i Wartości, - Islam, Chrześcijaństwo, etyka itd . Toż to dział – śmietnik wszystkich pomysłów i religii!   ŁŁ! Nie bój się! Prawda, a więc i Zwycięstwo jest tylko w katolicyzmie, tym pochodzącym od Jezusa Chrystusa, tym mającym dwa tysiące lat. To nie demagogia; mądry Polak kiedyś sformułował hasło „Polska będzie istniała tylko jako katolicka, albo nie będzie jej wcale” (nie pamiętam dokładnie, kto, zresztą nie jeden podobnie to sformułował...). [Słowa "Polska albo będzie katolicka albo jej nie będzie wcale" należą do prof. Feliksa Konecznego - natychmiast dodał Czytelnik md]

            Nie będzie takiej Polski, jakiej chcą Środa (pseudo-profesor), Senyszyn, czy biedronie. Zresztą oni żadnej Polski nie planują. Chcą się rozmyć w ogólno-światowym „humanizmie”, przyzwoleniu na wszystko, więc i szczególnie na wielo-znaczną „prawdulę”. A kysz!

            Żyjemy jednak w okresie, gdy „ludzie” , czyli publiczność, głównie goni za pieniędzmi, a potem - usypia dusze przy „rozrywce”. Przecież ludzie unikają książki, czy przeczytania artykułu problemowego. A przedyskutować go z ideowymi przyjaciółmi?!? Czy to nie za daleko sięgające marzenie? „A kto to jest ideowy przyjaciel?? Mój Ojciec sto lat temu, bardzo się oburzał na powiedzonko „marzenie ściętej głowy”. I słusznie. Tylko, że te sto lat minęło, a my „zrobiliśmy ogromny krok do przodu”.

            Czyżby Polska i Polacy musieli jeszcze mocniej dostać w d., by choć dziesięć razy więcej ludzi obudziło się – i zdecydowało pomóc a walce?? ( to „10” to nie przesada, niestety...). Ale w sprawie „poczytności” EKRANU liczę (może tchórzliwie, jak struś?) na rzutkość ŁŁ i jego najbliższej ekipy.

            Jeszcze jedna rana i wątpliwość: Ogromna większość osób inteligentnych, światłych, mających realne osiągnięcia w swych dziedzinach, jest „po tamtej stronie”: Np. mówią: „Sprawy gospodarcze zostawiam fachowcom, niech decyduje Balcerowicz, czy Kuczyński”. „Rząd chce dobrze, zostawmy mu dalej kredyt zaufania”. Nie dlatego mówią takie zdania, bo są opłacanymi agentami. Ani nie dlatego, że stoi za tym „mocny Argument” (terror itp). Ale takie postawy są bardzo częste. Profesorowie, rektorzy, dyrektorzy instytutów. Może, po bliższym przyjrzeniu się, czasem znajdzie się za tą postawą jakąś wstydliwą plamę. Nie to jest istotne. Czy bez nich da się odwojować NIEPODLEGŁĄ? Czy ich rozpali pojęcie Serenissima? Lub inaczej: JAK ICH SKŁONIĆ do pomocy w walce o Polskę?

Free your SOUL, myślący Polaku!

Zmieniony ( 23.12.2010. )