Raskoł - przed Bożym Ciałem AD 2020
Wpisał: Marcin Drewicz   
26.05.2020.

Raskoł - przed Bożym Ciałem AD 2020


Marcin Drewicz maj 2020

I stało się! Rzymsko-katolicka świątynia, i wszystko co z nią związane, w jakże wielu dziś polskich parafiach nie jest już ostoją... pewności. Jakże „oni” łatwo doprowadzili te miejsca do upadku... i odwiedzających je ludzi też. Na szczęście nie wszystkie miejsca i nie wszystkich ludzi! Jednakże straty są potężne.

Boże Ciało! Już za siedemnaście dni. Uroczystość Przenajświętszego Sakramentu! Poświęcona celebracji tegoż Sakramentu – jak co dnia – lecz ta akurat, raz do roku, w sposób szczególny.

Gdyśmy szli na nabożeństwa lub Msze po ogłoszeniu każdego kolejnego „zakazu kościelno-koronawirusowego”, rozmyślaliśmy „i jak to będzie?”. No i było – już w Wielkim Tygodniu kościoły pozamykane, na głucho, od środka; i wcześniej też, „bo tylko pięć osób”! Jakże prosta i zarazem prostacka wymówka! [Niektóre!! Tylko tam, gdzie księża przeszli wielo-letnie pranie mózgownic. M. Dakowski]

Lecz teraz ma być chyba... nieco inaczej. Przecież procesja Bożego Ciała jest to tłumne zgromadzenie. Czy i z tej okazji każą ludziom przywdziać maseczki? Czy ktoś będzie pilnował zachowania odstępów dwumetrowych? Tego nie wiemy, na siedemnaście dni przed terminem. Dużo to czy mało – te siedemnaście dni? A co z wodą święconą? Przecież kapłan powinien poświęcić całe to zgromadzenie. Czym? Od dwóch i pół miesiąca diabeł się w polskich świątyniach już „nie boi”, skoro nie ma czego, gdyż pozbawiono je święconej wody. [W niektórych !! Tylko tam, gdzie księża przeszli wielo-letnie pranie mózgownic. M. Dakowski]

Obawiamy się zwłaszcza tego, że właśnie w bliski już dzień Bożego Ciała w niektórych przynajmniej polskich parafiach rozegra się prawdziwa orgia nieposzanowania dla Przenajświętszego Sakramentu. Bo przecież dzieje się ona, w niektórych miejscach, od już dwóch i pół miesiąca (a w pewnych enklawach od wielu już lat), za przyczyną niektórych kapłanów, wprost nakazujących, już od połowy marca 2020 roku, aby wręcz wszyscy parafianie przyjmowali Przenajświętszy Sakrament „na stojąco i do ręki”.

Już to niejeden zauważył, że w tym zakresie także i owo powoływanie się również na względy li tylko higieniczne jest absurdalne. Poczyniwszy obserwacje w licznych kościołach warszawskich, acz nie znając przecież statystyk (o ile ktoś takie prowadzi), śmiemy twierdzić, że nawet i piętrowy absurd ogarnął dziś ogromną większość parafii w Polsce. „Oni” to widzą i najpewniej się z nas w kułak naśmiewają; najgorsze jest zaś to, że w tym akurat zakresie mają rację. A jeszcze gorsze, iż sprawa dotyczy wszakże... Największej Świętości! Bo właśnie o sponiewieranie Największej Świętości tu chodzi! Przecież Wielkanoc Roku Pańskiego 2020, z okresem przed i po, już została sponiewierana.

Lecz na przytłaczającej większości z nas spłynęło to jak woda po kaczce. Nieprawdaż? Usiądźcie więc swobodnie, odetchnijcie i sine ira et studio przejdźcie przez rzecz w następujących krokach:

1) Komunię Przenajświętszą należy przyjmować z najwyższym szacunkiem, na klęcząco i do ust (aczkolwiek w wielu polskich parafiach od lat przyzwyczaja się ludzi do przyjmowania na stojąco i do ust);

2) Najpewniej w znacznej większości polskich parafii (akcent na słowo: znacznej) pomimo „zaleceń kościelno-koronawirusowych” nie zaprzestano udzielać Komunii do ust, acz jednocześnie udziela się Jej także ludziom „stojącym, na rękę”, którzy dowiedzieli się z mediów o zaleceniu KEP i uznali że właśnie ich samych ono dotyczy;

3) Skoro więc – jak w pkt. 2 – najpewniej znaczna większość kleru (i wiernych świeckich) zignorowała pseudo-higieniczne (anty-higieniczne) przesłanki „przyjmowania Komunii na rękę” i skoro po dwóch i pół miesiącach takich praktyk nie słyszymy o żadnych z tego powodu chorobowych następstwach, ciśnie się pytanie: Dlaczego więc ciągle udzielana jest Komunia Przenajświętsza na rękę? Tym nagle kilku – kilkunastu osobom pośród ogromnej większości przyjmującej Ją do ust.

Dlaczego tego „nadzwyczajnego sposobu” nie zlikwidować tak energicznie, jak się go energicznie było wprowadziło w połowie marca? Przecież obok siebie, jednocześnie, jedna osoba klęczy i otwiera usta, druga stoi i nadstawia rękę, i obydwie przyjmują Przenajświętszy Sakrament, często od tego samego księdza.


Co się będzie działo w święto Bożego Ciała? Gdy się śpiewa – nie tylko wtedy przecież – „przed tak wielkim Sakramentem upadajmy wszyscy wraz”, na kolana oczywiście; i nie dość tego, bo także i: „stańmy wszyscy jednym kołem i uderzmy przed Nim czołem”... Tak, właśnie – sięgamy do modlitewnika, do rozdziału „pieśni eucharystyczne”: „Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty...”; „Otocz Go wkoło, rzeszo wybrana, przed twoim Bogiem, zginaj kolana...”.

Będzie bałagan, zupełnie nieświąteczny – i o to właśnie chodzi „onym”! Ten na klęczkach (prawidłowo), tamten „na rękę”, inny może jeszcze jakoś, no bo „pandemia”, bo „rząd kazał”, bo gorąco, bo „biskupi kazali”, bo deszcz, bo burza (kiedyś w dzień Bożego Ciała „chodziły burze”, ale zawsze po procesji; dziś atoli mamy „inny klimat”).

Można porównać ten bałagan do którejś z owych scen z Ewangelii Świętej, jakich tam właśnie... nie ma. Więc trzeba sobie wyobrazić, taką właśnie anty-Ewangelię – lecz tylko na potrzeby niniejszych wywodów – jak to Pan Jezus przybywa do któregoś z tamtych domów, jakie Go rzeczywiście gościły, i nawet może i udaje Mu się zająć (albo i nie) poczesne miejsce, wskazane przez gospodarza, lecz przez cały Jego tam pobyt tylko niektórzy i niektóre spośród tam obecnych zajmują się Jego osobą, tylko ta grupka Go tam słucha, lecz dosłyszeć się nie można, bo wielki gwar różnych głosów na różne tematy – a to „na stojąco”, a to „na rękę”, a to maseczka, a to płyn dezynfekujący (z oznaczeniami, i ten bez napisów), a to „koronawirusowa” reklama lecznic na murach kościołów (sic!), a to odstępy, zaklejone taśmą ławki (sic!), a to tajniak lub mundurowy, co liczy obecnych (nawet fotografuje wnętrze, w tym właśnie celu) – a poza tym duży ruch (przeciwnie niż w dzisiejszych polskich świątyniach!!!), więc potrącania, przydeptywania, obtłukiwanie łokciami, i ani się obejrzymy, a my już jesteśmy gdzieś w galerii handlowej, w wolny od „koronawirusa” dzień promocji-wyprzedaży. A tam są już firmy – nie polskie, nie katolickie (sic!). I tyle nam pozostaje z nabożnego kościelnego skupienia. Dosłownie: wykopnięcie na „aut”.

Wyobraźnia? No to jak będzie wyglądało, za te siedemnaście dni, Boże Ciało AD 2020 w tych parafiach, gdzie proboszczowie od dwóch i pół miesiąca kategorycznie narzucają wszystkim parafianom przyjmowanie Przenajświętszego Sakramentu – w kolumnie, stojąc, na rękę? Bez żadnych wyjątków! Pewna pobożna Pani zwierzała się, że zdarzyło jej się w takich okolicznościach Ciało Pańskie niechcący upuścić na podłogę – ręka jej zadrżała. Natychmiast Je podniosła i spożyła.

Przyznajcie, że wszystko to jest – że użyjemy modnego dziś słówka – „atmosfera” wprost przeciwna do tej, w jakiej przed wiekami pojawiła się inicjatywa procesjonalnego i tłumnego obchodzenia miast i wsi z Przenajświętszym Sakramentem, w dniu Sześćdziesiątnicy po Zmartwychwstaniu Pańskim, znana jako procesja Bożego Ciała. Mnóstwo mamy w naszej literaturze i sztuce pięknych tego opisów i obrazów. Acz wspomnienie z „Nadberezyńców” Floriana Czarnyszewicza u każdego Polaka i katolika wywoła jeszcze ten jeden, dodatkowy dreszcz wzruszenia; sama już droga uczestników na tamto zgromadzenie.

Dziś zaś „oni” poniewierają tym wszystkim, jak chcą, w te i nazad, a my się ich samowolce beznamiętnie przyglądamy. „Nowy wiek – nowe reformy – to sprawa księży. Co nam do tego?”. Tak myśli wielu. Bo po naszej stronie niegdysiejszej „żelaznej kurtyny”, już pół wieku temu, tak zwane reformy soborowe zostały łyknięte bez szemrania, gdyż tutaj większym od nich problemem – wtedy! – była antyreligijna opresja ze strony bezbożnego komunistycznego państwa. Teraz mamy ciąg dalszy owych niszczących „reform”, ale przynajmniej ta otwarta, deklarowana opresja państwowa należy (obecnie) do przeszłości, więc nic w tej mierze już nie powinno odwodzić uwagi katolików od obrony przed narzucanymi im po parafiach „koronawirusowymi” nieporządkami. A jednak...

Obserwowany u nas już od dawna spadek poziomu kazań i katechizacji jest następstwem spadku poziomu seminariów duchownych i w ogóle formacji kapłańskiej. To zaś ma za swoją przyczynę... Lecz – stop! Nie o wszystkim tutaj. Wiele by mówić.

Tu się podzielimy li tylko pewnym spostrzeżeniem, jakie zawdzięczamy tyleż spostrzegawczości własnej, co uwagom poczynionym przez pewnego księdza-rozmówcę. Chodzi mianowicie o to, jaką drogą dzisiejsi księża, zwłaszcza ci średniego oraz młodszego pokolenia dochodzili do kapłaństwa. Oto na fali owych reform soborowych – Vaticanum II – w Kościele się pojawiły i po niektórych parafiach zaczęły się afiliować rozmaite tak zwane wspólnoty (modlitewne), adresujące swoją działalność zwłaszcza do młodzieży. Nie w każdego typu wspólnocie kapłan jest postacią wiodącą – i to także i nadal, już od dziesięcioleci, niejako „mieści się” w Kościele Powszechnym. Więc w takiej właśnie „wspólnocie” od lat Komunia Przenajświętsza rozdawana jest „na rękę”; w innego typu wspólnotach „do ust stojąc”, jeszcze w innych: „do ust klęcząc”. Były atoli i takie – czy nadal funkcjonują? – w których: „siedząc, do ręki” (rozważamy o tym wszystkim na siedemnaście dni przed Bożym Ciałem roku 2020!).

Tamten ksiądz-rozmówca zauważa, że jakkolwiek kapłani kończyli nawet „to samo seminarium”, to uprzednio, jako jeszcze nieletni młodzieńcy, co poniektórzy z nich byli czynni w rozmaitych młodzieżowych przykościelnych „wspólnotach” właśnie. I oto ów „charyzmat wspólnotowy”, także w zakresie przyjmowania Przenajświętszego Sakramentu, najwidoczniej nie skorygowany w okresie formacji seminaryjnej, ma się teraz, czyli w okresie „koronawirusa” przekładać na to, czy dany proboszcz nakazuje wszystkim swoim parafianom przyjmować Komunię Przenajświętszą „na rękę”, czy nie. Inaczej mówiąc – szeregowy i nieświadom tych spraw parafianin okazuje się być zakładnikiem tej oto okoliczności, że jego obecny parafialny duszpasterz za młodu dawał upust swoim około-religijnym emocjom we wspólnocie, nazwijmy ją tu – „na rękę”. Doprawdy – agentura długie ma... ręce.

Trafiliśmy do pewnej nieznanej nam wcześniej parafii, gdzie ponoć wszyscy księża są, by tak rzec, „po wspólnocie”, a nawet wciąż czynni „we wspólnocie”. Lecz poza tym parafia normalna, czyli „zwykła posoborowa”, obejmująca swoim zasięgiem, jak to parafie, jakiś jedyny i niepowtarzalny obszar powierzchni miasta, a przez to i globu ziemskiego; i ludzi – przede wszystkiem – tych wiernych, ufnych katolików na tamtym obszarze zamieszkałych. I tutaj właśnie: Tylko „na rękę”. Wszyscy! Bez wyjątku!

Podpytujemy o to – o przyczynę tej praktyki! – młodego tamtejszego księdza (innego, niż ten nieco wyżej przywoływany).

Zgadnijcie, jaką to ten człowiek przyczynę rozdawania Komunii tylko „na rękę” nam podał? Czy aby taką: Że tak się praktykuje „we wspólnocie”, poprzez którą on był przeszedł i w której podobno nadal jest czynny cały (!) tamtejszy kler? O, nie! To ma być zatajone! Po co uwagę świeckich, a tym bardziej jakiegoś nieznajomego wścibskiego przybłędy kierować na takie sprawy.

Przecież mamy pandemię – odpowiada 'wzorowo' tamten kapłan. – Musimy nawzajem chronić siebie przed zarażeniem”.

Co za obłuda! Przyznacie to – prawda? Bez odpowiedzi pozostała nasza uwaga, że przecież kler w ogromnej większości parafii rozdaje wszystkim chętnym Komunię Przenajświętszą do ust, i to właśnie zaleca; jak i ta, że to nie „pandemia” jest przyczyną tych tu praktyk „na rękę”, ale „te całe wasze wspólnoty, które chcecie narzucić wszystkim parafianom, Bogu ducha winnym”.

Ale to już nie będzie katolicyzm! Nasz rozmówca nie chciał tego słuchać, więc czmychnął. I tak to ten „pasterz” uspokajał zaniepokojoną „owieczkę”.

Nie dopuśćmy do zbrukania święta Bożego Ciała Roku Pańskiego 2020! Bo do zbrukania tegorocznej Wielkiejnocy – poprzez potraktowanie Jej jako niebyłej – niestety, przytłaczająca większość z nas dopuściła.


Marcin Drewicz, maj 2020

Zmieniony ( 26.05.2020. )