O zamordowaniu prezydenta Narutowicza i planowanym "odwetowym" mordzie polityków. Zakończenie.
Wpisał: Jędrzej Giertych   
22.07.2020.

 

 

O zamordowaniu prezydenta Narutowicza i planowanym

"odwetowym" mordzie polityków.

Zakończenie.

===============

[poprzednie części: Na ogół nie wiedziano o tym w Polsce między wojnami.

oraz: O nieudanym zamachu stanu w 1922 roku. Generał Haller nie ma córki!

==============================

Jędrzej Giertych, O Piłsudskim, wyd. OSTOJA 2013. str. 162 i nn .

 

O owym projektowanym w 1922 roku, lecz nie wykonanym zamachu stanu Piłsudskiego pisał przede wszystkim polityk socjalistyczny Adam Pragier w książce „Czas przeszły dokonany” (Londyn 1966) i w artykule „Ciszej nad tą trumną” w londyńskim tygodniku „Wiadomości” (kwiecień 1973). W wypowiedziach tych Pragier ujawnił, że piłsudczycy chcieli skłonić PPS do wykonania krwawego odwetu na obozie prawicowym (narodowym) w Polsce przez wymordowanie przywódców tego obozu jako „głównych sprawców moralnych” zabójstwa prezydenta Narutowicza. Akt rzezi miała wykonać „milicja porządkowa PPS”, podzielona na „trójki”.

Koniecznie miało to być zrobione przez PPS, a nie przez jawnych piłsudczyków. Aby doprowadzić to do skutku, zaraz po śmierci Narutowicza, trzej oficerowie, z których jednym był pułkownik Marian Zyndram-Kościałkowski, przybyli do Rajmunda Jaworowskiego, przewodniczącego warszawskiej organizacji PPS, proponując mu „wymordowanie głównych przywódców prawicy” przez PPS. Jaworowski zgodził się i tegoż dnia rozesłał „trójki”, które zapoznały się z domami, W których zabójstwa miały być tejże nocy wykonane. Kościałkowski i jego towarzysze doręczyli Jaworowskiemu „listę proskrypcyjną” osób, które miały być wymordowane. Zdaniem Pragiera, wymordowanie przywódców prawicy uniemożliwiłoby na przyszłość działanie sejmu, „kraj popadłby w chaos”.

I wtedy ujawniłby się Piłsudski jako czynnik rzekomo neutralny między prawicą a obozem PPS i rzekomo „rzecznik uspokojenia”. Zdaniem Pragiera „spisek piłsudczyków rezerwował dla PPS «mokrą robotę» jako wstęp do dyktatury”. W świetle relacji Pragiera plan Piłsudskiego był szczególnie niegodziwy: to piłsudczycy projektowali wymordowanie prawicy i to ich ludzie, występujący w roli socjalistów, mieli tego wymordowania dokonać, ale miało to być zrobione tak, by wydawało się, że to nie oni, ale PPS to wykonała i że piłsudczycy mogliby wystąpić w roli czynnika neutralnego, zbierającego wszystkie korzyści polityczne z tego co się stało. Kto inny dokonałby rzezi, a kto inny miałby zasługę położenia tej rzezi kresu przez ustanowienie wprowadzającej porządek i zgodę dyktatury.

Podstawą całego planu przewrotu byłoby kłamstwo. Pragier nie wpadł na pomysł, że do planu zamachu należało zamordowanie Narutowicza. To właśnie śmierć Narutowicza miała być uzasadnieniem „zemsty”, jaką miało być wymordowanie przywódców narodowych. Pragier wie, że piłsudczycy uważali jeszcze przed wyborem Narutowicza na prezydenta że „tę kandydaturę trzeba spławić”, bo Piłsudski tej kandydatury „nie chce”. Ale nie wpadł na to, że wśród wielu niegodziwości, jakie składały się na projektowany zamach, mający w grudniu 1922 roku obalić w Polsce rolę sejmu i ustanowić dyktaturę Piłsudskiego, podstawowym czynnikiem musiało być zamordowanie Narutowicza, broń Boże nie przez piłsudczyka, lecz przez jakiegoś popchnięte go ku temu zadaniu „endeka”. Pragier nie zdaje sobie z tego sprawy, ale to jest przecież oczywiste. Wszystkie rozstrzygające wypadki, od zamordowania o godzinie dwunastej Narutowicza do przegranej Piłsudskiego i powołania rządu gen. Sikorskiego wczesnym wieczorem, a więc zapewne między godziną szóstą a jakąś chyba najwyżej dziewiątą rozegrały się w ciągu sześciu, a najwyżej dziewięciu godzin. Jest to czas zbyt krótki, by można było w tym czasie zorganizować projektowany zamach stanu, a więc takie szczegóły, jak przygotowanie bojówek i sporządzenie list proskrypcyjnych łącznie z adresami. Zamach, który miał dać władzę Piłsudskiemu był w sposób oczywisty przygotowany wcześniej. Nie zrodził się w wyniku zamordowania Narutowicza, ale na to zamordowanie, widocznie przewidywane, czekał.

Pogląd ten, to nie jest tylko wynik samego tylko logicznego rozumowania: to co pisze oparte jest na całym szeregu konkretnych informacji, wskazujących, że zamach, który miał mieć miejsce w dniu 16 grudnia był od dłuższego czasu przygotowany7.

Wynikiem zamordowania Narutowicza, rzezi (rzekomo tytułem odwetu) polityków narodowych i przewrotu politycznego, byłoby ustanowienie dyktatury Piłsudskiego. Ale wstrząs polityczny w Polsce byłby tak wielki, że na tym by się nie skończyło. Byłby to taki kryzys w odbudowanej przed zaledwie czterema laty Polsce, że wstrząsnęłoby to samym bytem tej Polski. Pomijając możliwość, że mogłoby to pociągnąć za sobą wybuch wojny domowej w Polsce, byłoby to straszliwym osłabieniem młodego polskiego państwa, załamaniem jego podstaw prawnych, zachwianiem wiary polskiego narodu w polską praworządność, rozprzężeniem jego życia zbiorowego. Korzyść z tego odniosłyby Niemcy, a także i Rosja Sowiecka. Trudno przypuścić, by utrzymały się po tym polskie klauzule traktatu wersalskiego, a także i traktat ryski. Przy osłupieniu i obojętności reszty świata, Polska uległaby nowemu rozbiorowi, a co najmniej znacznemu okrojeniu. Najprawdopodobniej, wyłoniłaby się z kryzysu Polska Piłsudskiego, obejmująca dawne Królestwo Kongresowe wraz z Galicją Zachodnią, a oparta politycznie o Niemcy, które zatroszczyłyby się o utrzymanie w tej okrojonej Polsce jakiego takiego porządku.

Trzeba przyznać, że Polska została od katastrofy uratowana przez Polską Partię Socjalistyczną (PPS). Partia ta okazała poczucie odpowiedzialności, patriotyzm i odwagę, przeciwstawiając się z całą stanowczością planom wywrotowym Piłsudskiego. Piłsudczycy zdołali zwerbować dla swych planów Jaworowskiego, polityka socjalistycznego, który był zarazem piłsudczykiem. Jaworowski poszedł całkowicie po linii planów Piłsudskiego i zdecydował się plany te poprzeć. Ale nie odważył się tego zrobić bez wiedzy kierownictwa swojej partii. Jak pisze Pragier, „Jaworowski się zawahał. Chciał mieć przynajmniej jakieś zaplecze moralne dla swoj ej decyzji i zawiadomił o wszystkim Daszyńskiego”.

Daszyński wymógł na Jaworowskim wycofanie się z piłsudczykowskich planów zamachowych i odwołanie poczynionych zarządzeń. Pragier stwierdził, że „uważam to za największą chyba zasługę w jego (Daszyńskiego) życiu”. Trzeba stwierdzić, że Daszyński, a przez niego kierownictwo partii PPS - uratowało Polskę przed katastrofą polityczną, która w interesie niemieckim mogła była doprowadzić Polskę już w 1922 roku do ponownego rozbioru i zagłady. Postawa kierowniczych kół partii socjalistycznej naród polski wykazał swe moralne zdrowie i instynktowny polityczny rozum.

Do tego, co Daszyński zrobił, przyłączył się już nie w ciągu godzin, ale po prostu w ciągu minut, generał Sikorski. Zbrodniczy, antypolski plan Piłsudskiego i jego naj ściślejszej, obłędnej kliki, uległ sparaliżowaniu. Rząd Sikorskiego był u władzy potem przez niecałe pół roku. Cała polityka Sikorskiego była, mimo swej lewicowości, zwrócona przeciwko zamachowi Piłsudskiego i jego kliki. Sikorski całkowicie opanował sytuację. A Piłsudski mimo swej przewrotnej, ukoronowanej zamordowaniem cudzymi rękoma prezydenta Narutowicza skomplikowanej intrygi, całkowicie przegrał. Nie zrezygnował jednak ze swoich zamiarów objęcia w Polsce dyktatorskiej władzy drogą zamachu stanu.



Zmieniony ( 22.07.2020. )