|
Trwają wakacje, ale Fundacja Życie i Rodzina nie zwalnia tempa! Tym razem areną walki o życie nienarodzonych stają się dwie małopolskie miejscowości: Tarnów i Wieliczka. W obu mieszczą się biura poselskie Urszuli Ruseckiej, posłanki Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Jak zapewne Pan pamięta, w kwietniu projekt #ZATRZYMAJABORCJĘ po czytaniu na sali plenarnej Sejmu trafił ponownie do prac w komisjach. To właśnie na posłance Ruseckiej ciąży w tej chwili odpowiedzialność za zabijane dzieci, gdyż to właśnie pani poseł zawiaduje jedną z komisji, gdzie ma być rozpatrywany projekt. Do tej pory nie ma żadnych działań, które świadczyłyby o tym, że Rusecka traktuje zabijanie dzieci jako zbrodnię, którą należy jak najszybciej przerwać. Czy obrońcy życia mogą bezczynnie patrzeć na podobną sytuację? Oczywiście, że NIE! Od niemal dwóch miesięcy w Wieliczce i Tarnowie co tydzień odbywa się pikieta połączona z modlitwą o to, by poseł Rusecka znalazła w sobie odwagę i zawalczyła o życie dzieci lub aby odeszła z polityki i została zastąpiona przez kogoś, kto ujmie się za nienarodzonymi. Polsce nie potrzeba parlamentarzystów, którzy zajmują stanowiska i przyglądają się biernie złu! Czy pamięta Pan, w jakich okolicznościach Urszula Rusecka została szefową swojej komisji? Tuż po wyborach parlamentarnych głośna była sprawa przekazania Komisji Polityki Społecznej i Rodziny w ręce Magdaleny Biejat, posłanki skrajnie lewicowej partii Razem. Biejat wsławiła się m.in. aktywnością na feministycznych protestach, gdzie formułowała niezwykle obelżywe hasła, których nie sposób powtórzyć. Nawoływała do upowszechniania aborcji, popierała postulaty LGBT, wulgarnie atakowała Kościół Katolicki. Za pierwszym razem niemal wszyscy posłowie PiS zagłosowali za jej kandydaturą na szefową komisji. Dopiero silna presja społeczna sprawiła, że Biejat została odwołana ze stanowiska, a na jej miejsce powołano właśnie Urszulę Rusecką. Polska prawica zdawała się wówczas odetchnąć z ulgą. Czy słusznie? Drogi Panie! Choć zabrzmi to niewiarygodnie, politycy robią coś dobrego tylko wówczas, gdy już naprawdę nie mogą inaczej. Zdajemy sobie zatem sprawę, że niezbędna jest dalsza aktywność obywatelska, aby posłowie nie zapomnieli o ciążącym na nich obowiązku obrony życia poczętych dzieci. Urszula Rusecka wciąż wierzy, że może w swoim okręgu wyborczym prezentować się jako konserwatystka, a jednocześnie po przyjeździe do Warszawy, z powodzeniem odgrywać rolę hamulcowej ochrony życia. Dlatego kampania informacyjna w regionie małopolskim musi trwać tak, aby elektorat posłanki miał świadomość jej faktycznych politycznych działań. Co tydzień w Wieliczce lub Tarnowie będziemy zatem kontynuować publiczne modlitwy i pikiety informacyjno-edukacyjne, aby wywrzeć presję na posłankę PiS, by zaczęła działać w obronie dzieci. Skuteczność tych pikiet jest znaczna. W jesiennych wyborach parlamentarnych proaborcyjne posłanki musiały opuścić listy, z których poprzednio startowały do Sejmu, bo w ich macierzystych okręgach ludzie zobaczyli, że są za zabijaniem dzieci. I tak - Bożena Borys-Szopa została zmuszona do wyniesienia się z okręgu katowickiego i ostatecznie startowała z obcych sobie Gliwic, a Joanna Lichocka nie była już w stanie zbudować poparcia w Kaliszu i musiała przenieść się do Sieradza. Aborcjoniści nie powinni spać spokojnie, skoro ich działania przyczyniają się do śmierci niewinnych dzieci! Choć media mogą blokować niewygodne dla polityków informacje, ulice pozostają dobrym miejscem do prowadzenia kampanii społecznych. Skoro największe telewizje milczą o dramacie mordowanych dzieci, my udajemy się bezpośrednio do ludzi, pokazujemy na banerach prawdę, prowadzimy setki rozmów i docieramy z wiadomościami do szerokiej rzeszy odbiorców. Wszystkie te akcje są możliwe dzięki temu, że są z nami Przyjaciele Fundacji, dobrzy ludzie tacy jak Pan. Dziękuję za tę wspierającą obecność. Serdecznie Pana pozdrawiam! |