Podsumowanie. Czy możemy zwyciężyć. Część II.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
31.07.2020.

Podsumowanie.

Czy możemy zwyciężyć.

Część II.

[Część I jest tu: Czemu "partia znów oderwała się od narodu". Czy można to ukrócić? ]

Mirosław Dakowski, 31 lipiec 2020

Zacznę te rozważania w odwrotnej kolejności, niż wszystkie dotychczasowe, poważne teksty.

Zaczynały się one od detali, małych uwag, oceny małych zdarzeń. Potem następowały sprawy coraz większe, wreszcie wnioski, i sprawy najistotniejsze.

Tym razem odwrotnie.

My, katolicy, jesteśmy pewni, że Jezus Chrystus zwycięży.

Wiemy, choćby z rozważań duchowych Świętego Ignacego, że w istocie są tylko dwie armie, dwa sztandary: Jezusa Chrystusa i po przeciwnej stronie Jego wroga, szatana.

Nawet ludzie wychowani w kulcie zysku, a może szczególnie oni, powinni sobie uświadomić, że stanąć po stronie Jezusa Chrystusa, to się opłaca. Czemu jednak ani adwersarz, ani jego sprytni zwolennicy tego nie widzą? Nie wiem, nie poszukuję rozwiązania tej zagadki. Misterium iniquitatis, tajemnica nieprawości. To powinno nam wystarczyć.

Sądzę jednak, że bezwarunkowe stwierdzenia Maryi wypowiedziane do dzieci, pastuszków w Fatimie w 1917 roku, że „w końcu papież poświęci Mi Rosję, która się nawróci i nastanie jakiś czas pokoju”, należy brać dosłownie.

Więc o to należy walczyć.

Jeżeli tam, na czele, w Watykanie są obecnie przeważnie przeciwnicy Pana Boga, to jest to przykre, ale nie zmniejsza naszej pewności Zwycięstwa. Jedynie dla porządku przypomnę poświęcenie szatanowi „Cytadeli Niewiniątka” w nocy z 28 na 29 czerwca 1963 roku, Porównaj: Intronizacja Archanioła Lucyfera w Capella Paolina na Watykanie 29 czerwca 1963

Widzimy skutki Soboru V2, całą kolegialność, ekumenizm, tolerancję, już tyle dziesięcioleci rozpzające się po Kościele Bożym. Ale przecież bramy piekielne nie zwyciężą go, mimo rządów satanistycznych pedałów - kardynałów i lewackiego „biskupa Rzymu”.

Dlatego z takim uporem nawołujemy do inicjatyw oddolnych, marszów różańcowych, czy poziomych porozumień księży, choćby na razie bez wiedzy czy zgody biskupów.

Przypominamy z uporem o dziewięciu zwycięskich w skali planety krucjatach różańcowych. [por. np. Zwycięstwa Różańcowe na świecie ]

Przypominamy o tak ukrywanych przez loże masońskie i ich oficerów, dwukrotnych objawieniach przed 100 laty Mater Gratiarum, Matki Łask Wszelkich, i to nie Polakom, walczącym żołnierzom, lecz sołdatom bolszewickim. [por. np.Cuda, Historycy, BISKUPI, Prawda a ślepota. Kurza?...

Gdy schodzimy w rozważaniach na poziom polityki i strategii narodowej: Co my, poszczególni Polacy, możemy zrobić?

Pamiętajmy, że Polska była królestwem do początku 1918 roku. Jeszcze wtedy Komisja Likwidacyjna Królestwa Polskiego prowadziła rozmowy w Petersburgu z bolszewikami. Na terenie byłej Kongresówki jednak, pod wpływem tajnych związków, powstały rządy pseudo demokratyczne i socjalistyczne. Ogromny wpływ na to miał „brytyjczyk” Bernstein, który w Wielkiej Brytanii przezwał się Namierem. [por. Wikipedia o Bernstein Namier, fałszerzu "linii Curzona" - i jego krewnych Kurskich.] nienawidzący Polski i Polaków. On to, oficjalnie w imieniu Wielkiej Brytanii, referował sprawy polskie na Konferencji w Wersalu, w 1919 roku.

Rządy te szybciutko narzuciły wybory „powszechne i proporcjonalne”. To powszechność zapełniła socjalistom i komunistom wzrost znaczenia, zaś proporcjonalność, niedawno wtedy wynaleziona w Belgii, zapewniała powstawanie bardzo wielu grup, więc dawała pewność, że nie powstaną dwa stabilne bloki, sprawujące władzę, zapewne po kolei, więc między sobą konkurujące.

Byłyby to bloki powstałe w sposób naturalny, jak wtedy w Wielkiej Brytanii Kanadzie czy USA. Od skłóconego, więc słabego sejmu droga do dyktatury jednostki silnej, przepełnionej pychą, stanęła otworem.

Polacy chcieli wtedy aktualnego, uznawanego od stuleci sposobu wybierania przedstawicieli narodu, to jest sposobu większościowego. Zwolennikami naturalnego sposobu wybierania i propagatorami byli intelektualiści, profesorowie narodowcy, jak profesor Feliks Koneczny, czy Profesor A. Peretiatkowicz. Pismo „Trybuna Narodu” pod kierunkiem Karola Huberta Rostworowskiego rozpisało ankietę „Jakiej ordynacji wyborczej do parlamentu potrzebuje Polska”. Dyskusje taką toczono więc jeszcze po krwawym przewrocie Piłsudskiego to jest w roku 1927. Por.: Jak dobierać grupy rządzące, by były to elity

Niestety siła fizyczna była po stronie socjalizujących piłsudczyków.



Zauważmy, że podobnie było w 1989. Gdzieś w tajnych lożach zdecydowano, że należy już skończyć Imperium sowietów działającym pod płaszczykiem dyktatury proletariatu. Do Polski wysłano więc reprezentanta Soros’ a, jakiegoś Jeffrey Sachs’a, obudzono „brata ” Geremka, znaleziono gdzieś w POP partii SGPiS towarzysza Balcerowicza.

I znów narzucono nam, jak przed 70 laty, sposób wybierania posłów, właśnie „proporcjonalny”.

Istotne jest, że ludzie dążący do władzy poprzez mechanizmy ordynacji proporcjonalnej poddawani są działaniom potencjałów rozpraszających, więc kolega z tej samej partii czy grupy jest konkurentem, wrogiem. W trakcie walk partyjnych tworzą się, jak widzimy od trzech dziesięcioleci, dwie partie, ale w każdej kandydatowi na posła zysk przynosi być usłużnym, lojalnym wobec wodza, a nie wobec prawdy czy Polski.

Tymczasem JOW, zgodnie zresztą z socjologicznym prawem Duverger’a [np.: System dwupartyjny po polsku ] , zgodnie z zawsze aktualnymi tendencjami społecznymi, kandydatami kierują potencjały przyciągające: Osoby o podobnych cechach, celach, podobnych planach łączą się w wysiłku dla ojczyzny. Powstają więc z czasem dwie grupy, a więc szybko powstają dwie partie, w których ludzie współpracują, posłowie szukają sojuszników.

      [Po paru dniach. Przeczytał wnuczek, 12 lat. Po wyjaśnieniu mu, co w fizyce znaczą ‘potencjały przyciągające' , powiedział: To jak strumyki łączą się w rzeczki, a te płyną do Pilicy, wreszcie do Wisły. A po drodze nawadniają pola i łąki. 

     A kałuże i bagienka bez odpływu śmierdzą i wylęgają się w nich komary i muchy. A jak władze u nas [Warszawa md] biorą łapówki, to ścieki idą prosto do Wisły i ryby giną”.]

Są to więc dwa zupełnie różne sposoby wybierania przedstawicieli, stworzenia dużych partii. Co więcej, wysiłki polityków w tak różny sposób wybranych, idą w różne strony.

W sposób naturalny w kierunku zadowolenia potrzeb czy celów wyborców, a w partyniackiej - potrzeb czy celów szefa, prezesa. Stąd wyniki polityczne oraz ekonomiczne były w państwach mających ordynację JOW w inne, zdecydowanie lepsze.

Wszystkie ankiety ośrodków Badania Opinii Publicznej, w których zadawano pytanie typu: „Czy wolisz wybierać osoby, czy głosować na listę partyjną”, otrzymywały wyniki od 72% do 87% odpowiedzi że wolą na osobę. Było to i jest dla zwolenników rządów zakulisowych niemiłe i groźne. Wysterowano więc w roku 2015 celebrytę Kukiza, [nie jestem pewien czy od początku z jego wiedzą], na stworzenie w sejmie atrapy Ruchu Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Następnie korzystając z cech ordynacji proporcjonalnej to jest partyniackiej, wyeliminowano, poprzez arbitralny sposób wyłaniania kandydatów do Sejmu wszystkich , ideowych, rzutkich działaczy jednomandatowych okręgów wyborczych [poza jednym który został natychmiast wyrzucony z Kukiz 15]. I tak jak chcieli „prowadzący, Kukiz15 się rozpadł, co przewidziałem jeszcze przed ich ukonstytuowaniu się w sejmie. Por.: Mowa pogrzebowa dla ruchu Kukiz'15, przed jego startem w sejmie. [uzup.]

Tymczasem globaliści wyliczyli sobie, że w skali planety szybciej zbliżą się do swego celu przez wojny ekonomiczne, ideolo czy medyczne. Wojen orężnych, krwawych przez te 75 lat spokoju było na pewno ponad 100. Wojna ekonomiczna, ideologiczna, prowadzona przy pomocy szczepionek czy pandemii jest skuteczniejsza, niż przy użyciu czołgów i najróżniejszych bomb.

Atak przy użyciu haseł zboczonych, propagandy rozpusty, zastąpił dotychczasową dyktaturę proletariatu.To szturm, to atak, to tęcza” drą się sfrustrowane lesbo-pederastki.

Zauważmy jednak, że Synowi Jutrzenki coraz trudniej znajdować licznych kandydatów na proletariaty zastępcze. Tworzy je sztucznie. Te 68 czy 76 nowych płci są tego dowodem.

Co prawda Pan Bóg dał nam wolną wolę, więc możemy zanurkować w odmęty ohydy i nienawiści. I Zły nas tym kusi.

Wybór więc jest otwarty przed każdym z nas.

Ojciec Kłamstwa uwielbia groźby, strachy, niedopowiedzenia. On również przecież wie, że przegra, że czeka go wieczne piekło. Boi się zaś prawdy, jasnych stanowisk, odwagi. Konieczne jest więc masowe, bez wahań, atakowanie jego słabych miejsc. Tych wyżej wymienionych - i innych.

Z każdego miejsca, w którym akurat jesteśmy.

Pamiętajmy też, by łączyć się tylko w grupy, struktury oparte o potencjały przyciągające, ale eliminować z nich wciskających się intrygantów, kłamczuchów, bo to są jego żołnierze.

M.inn. dla tych, którzy czują się bezradni czy bezsilni: Zawsze, w każdej sytuacji życiowej, musimy stanąć po stronie Boga w Trójcy Jedynego. Uwaga dla libertarian i podobnych: To się opłaci!

I tak, w tym ewidentnie niezgrabnym, pełnym dziur, rozumowaniu zatoczyliśmy koło. Z pewnością, że zwycięży armia Chrystusa, której jesteśmy żołnierzami, możemy powrócić do początku artykułu. I do walki.

Zmieniony ( 06.08.2020. )