W setną rocznicę Cudu nad Wisłą nie wspominają naszych błogosławionych orędowników przed Panem.
Wpisał: Marcin Drewicz   
16.08.2020.

 

 

W setną rocznicę Cudu nad Wisłą nie wspominają naszych

błogosławionych orędowników przed Panem.


Marcin Drewicz 12 sierpnia 2020


Czy pamiętacie uroczystość beatyfikacji 108 polskich męczenników drugiej wojny światowej, jaka odbyła się w roku 1999?

Beatyfikacje i kanonizacje w naszych czasach przeprowadzane są, by tak rzec, rozmaicie; czasami jednak inaczej, aniżeli to robiono przez wieki. Że już nie wspomnimy tych najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych przypadków.


Niemniej, mamy przecież kolejnych, potwierdzonych przez Kościół, orędowników przed Bogiem. No i co? Czy ktoś w ogóle wymienia ich imiona? Czy zna ich postacie i życiorysy? Przecież to są, jak w ogóle święci i błogosławieni, orędownicy w pewnych konkretnych sprawach, poprzez swoje biografie powiązani z dziejami naszego Narodu w minionym stuleciu.

Wiadomo nam, że przynajmniej dwóch z nich wyróżniło się pobożnością i męstwem w czasie najazdu bolszewickiego na Polskę w roku 1920 – Sto Lat Temu.


Błogosławiony ks. abp Antoni Julian Nowowiejski (1858-1941)


Pochodził z Ziemi Sandomierskiej. Nauki pobierał w Seminarium Duchownym w Płocku i w Akademii Duchownej w Petersburgu. Święcenia kapłańskie przyjął w Płocku w roku 1881. Nauczał w tamtejszym Seminarium Duchownym i pełnił różne posługi kapłańskie na obszarze Diecezji Płockiej.

W dniu 12 czerwca 1908 r. został mianowany przez papieża Św. Piusa X biskupem płockim; uroczysty ingres do Katedry odbył się w dniu 10 stycznia 1909 r. Diecezją kierował przez 33 lata, wykonując mnóstwo prac na rzecz jej, a także na rzecz samego miasta Płocka i całego regionu (których tu już wyliczać nie będziemy). Panowała opinia, że najlepiej by było dla wszystkich, aby ksiądz biskup Nowowiejski sprawował nad miastem władzę nie tylko duchowną, ale i tę świecką, ponieważ jest sprawny w działaniu w obydwu tych zakresach.

Wobec najazdu bolszewickiego zbliżającego się w lecie 1920 r. do terytoriów jego diecezji bł. ks. bp Nowowiejski wezwał swoje duchowieństwo do służebnego i ofiarnego pozostania w parafiach i sam pozostał na miejscu w Płocku. W dniach 18-19 sierpnia 1920 r., w czasie gwałtownych walk ulicznych toczących się wprost pod oknami jego płockiej siedziby, modlił się w kaplicy na różańcu, pomimo usilnego namawiania go przez domowników do opuszczenia miasta.

Był czynny na forum ogólnopolskim, jako jeden z najwybitniejszych członków ówczesnej Konferencji Episkopatu. Uczestniczył też w kilku kongresach eucharystycznych za granicą.

W roku 1930 otrzymał od papieża Piusa XI tytuł arcybiskupa silieńskiego (tak więc w ostatnim okresie życia tytułowany był właśnie arcybiskupem, pomimo że w Płocku jest biskupstwo).

Oddawał się także pracy naukowej w dziedzinie zwłaszcza liturgiki oraz historii, co zaowocowało publikacjami, wśród nich tymi najbardziej znanymi, jakimi są: „Wykład liturgii Kościoła Katolickiego” oraz „Płock. Monografia historyczna”. Na „Wykład liturgii...” autorstwa bł. ks. bp Nowowiejskiego nadal powołują się dzisiejsi tradycjonaliści katoliccy w Polsce.

Wobec najazdu niemieckiego na Polskę, któremu towarzyszyło wcielenie piastowskiego bolesławowego Płocka do Rzeszy Niemieckiej, pomimo namów ze strony otoczenia, liczący już ponad osiemdziesiąt lat bł. ks. abp Nowowiejski pozostał w mieście, co uczynił także jego sufragan, bł. ks. bp Leon Wetmański. Już w lutym 1940 r. obydwaj biskupi zostali przez okupanta internowani w nieodległym od Płocka Słupnie. Niebawem przeniesiono ich do obozu koncentracyjnego w Działdowie, gdzie poddawani byli przez hitlerowców, jako biskupi Świętego Kościoła, szczególnie dotkliwym prześladowaniom.

Obaj jednak, pomimo to, swoją niezłomną postawą nieśli otuchę dla współwięźniów, w tym licznej grupy kapłanów.

Jak czytamy w martyrologium, zdarzyło się tam i to, że „jeden z hitlerowców bijąc ich i kopiąc domagał się od nich profanacji (oplucia i podeptania) znaku Krzyża Świętego. Głęboka wiara i niezłomna postawa obydwu Pasterzy Kościoła nakazały im jednoznacznie dezaprobować bluźniercze polecenie prześladowcy, co przypłacili dotkliwym biciem”.

Bł. ks. abp Antoni Julian Nowowiejski odszedł do Pana w maju roku 1941, najpewniej w dniu 28 tegoż miesiąca.


Błogosławiony ks. kapelan Władysław Miegoń (1892-1942).

Pochodził z chłopskiej rodziny z sandomierskiego. Naukę pobierał w Seminarium Duchownym w Sandomierzu. Święcenia kapłańskie przyjął w lutym 1915 r. Jako młody wikariusz podejmował trudy pracy duszpasterskiej na terenach objętych wszakże działaniami wojennymi, a później okupacją, także epidemią tyfusu, szerząc wśród parafian nastroje patriotyczne. Już od jesieni 1918 r. ubiegał się o zamianowanie go kapelanem w odradzającym się Wojsku Polskim, co osiągnął w roku następnym. Został kapelanem Batalionu Morskiego. Ze swoim oddziałem odbył kampanię roku 1920, w walkach odwrotowych nad Narwią i późniejszych. W dniu 9 sierpnia 1920 r. został ranny pod Makowem Mazowieckim. Za okazane męstwo odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.

Później pełnił, znacznie poszerzoną o działalność społeczno-edukacyjną, posługę kapłańską na Pomorzu i zwłaszcza w budującej się wtedy intensywnie Gdyni. Wtedy już na trwałe związał swoje losy ze środowiskiem odrodzonej Marynarki Wojennej, co wyraziło się m.in. poprzez zbudowanie kościoła w Gdyni Oksywiu. Marynarzy polskich nazywał bł. ks. Miegoń „swoimi dziećmi”.

W czasie obrony Wybrzeża we wrześniu 1939 r. pełnił służbę kapelańską, także w Szpitalu Morskim. To on odprawił pogrzeb dowódcy obrony Wybrzeża, pułkownika Stanisława Dąbka po jego samobójczej śmierci. Jakkolwiek tamtejsze dowództwo niemieckie honorowało nietykalność kapelana wojskowego, bł. ks. Władysław Miegoń, jak czytamy w martyrologium, „odrzucił wolność, by pozostać z ludźmi, którzy potrzebowali jego posługi”, więc dobrowolnie poszedł wraz z marynarzami i żołnierzami do niemieckiej niewoli.

W kwietniu 1940 r. bł. ks. Miegoń został zesłany do obozu zagłady w Buchenwaldzie, w lipcu 1942 r. przeniesiono go do Dachau. Tam odszedł do Pana w dniu 15 października 1942 r.


Są więc i tacy, błogosławieni patroni Cudu nad Wisłą roku 1920. Śledzimy więc massmedia, kościelne, rządowe i inne świeckie; słuchamy kazań i homilii. Nasłuchując, czy aby gdzie nie rozebrzmią ich święte imiona – na Stulecie.

No i co? Ani słychu, ani widu. Nigdzie!

Nasłuchujmy dalej! Nadchodzi doroczne święto Wniebowzięcia Matki Bożej – Pani Łaskawej. Przecież w dniu sobotnim 15 sierpnia 2020 r., i w innych dniach, mają być odprawiane rocznicowe Msze Święte – Na Stulecie – niektóre transmitowane przez telewizję i radio, z udziałem najwyższych władz kościelnych i państwowych.

Czy w trakcie tych Mszy będzie się wzywać orędownictwa wymienionych wyżej Błogosławionych Męczenników, i innych polskich Patronów? Czy nazwiska błogosławionych Nowowiejskiego i Miegonia w ogóle tam i wtedy rozebrzmią?


Lecz przecież my wciąż nie wiemy wszystkiego, oho! Musiało być i wielu innych Polaków, jacy w roku 1920, Sto Lat Temu, wykazali się męstwem (i nie tylko wtedy zapewne), a w całym swoim życiu... świętością. Choćby na opanowanych przez bezbożniczą Rewolucję Kresach Wschodnich, i nie tylko tam, przecież.

Kto ich teraz, Na Stulecie, „odkryje”? Kto ich zawoła po imieniu? Kto poprzez ich orędownictwo będzie wzywał Łaski Pana nad Polską?

Na fasadzie warszawskiego kościoła Wszystkich Świętych jest napisane: „Chwalcie Pana w Świętych Jego”.


A teraz dodatek literacki: W powieści Sławomira N. Goworzyckiego pt. „Tamtego lata. Zatajona historia Polaków” występują, pomiędzy innymi, postacie obydwu wymienionych wyżej Błogosławionych Kościoła. Ale... samej tej powieści nie dano dotrzeć, na Stulecie Cudu nad Wisłą, pod polskie „strzechy”. Ot, co!

Zmieniony ( 16.08.2020. )