Zafiksowanie, czyli nie ma odwrotu, będzie katastrofa z milionami pasażerów na pokładzie.
Wpisał: Matka Kurka (Piotr Wielgucki)   
15.10.2020.

 

 

Zafiksowanie, czyli nie ma odwrotu, będzie katastrofa z milionami pasażerów na pokładzie.

https://www.kontrowersje.net/zafiksowanie_czyli_nie_ma_odwrotu_b_dzie_katastrofa

Potoczne rozumienie zafiksowania, czy fiksacji jest prześmiewcze, po prostu ktoś ma na jakimś punkcie fioła, ale to termin prawie medyczny, w każdym razie psychologiczny. Zafiksowanie było przyczyną wielu katastrof lotniczych. Jedna z bardziej bezsensownych katastrof miała przyczynę w tym, że załoga skupiła się kontrolce, które błędnie wskazywała brak wysuniętego podwozia. Wszystkie czynności, jakie podjęto w kabinie, całkowicie skupiały się na tym fałszywym alarmie i angażowały całą załogę. Ustalenie przyczyny awarii zajęło załodze tyle czasu, że w samolocie skończyło się paliwo, co jeden z pilotów w końcu zauważył, ale było już za późno.

Podałem ten przykład z lotnictwa, aby podkreślić skalę fiksacji, w normalnych warunkach przeciętny kierowca nie ma najmniejszego problemu z określeniem poziomu paliwa w baku. W samolocie jest oczywiście jeszcze bardziej czuły i „dosadny” system wskazujący na poziom paliwa, a mimo to załoga wyszkolona do wielu sytuacji krytycznych, nie dostrzegła takiego banalnego problemu, jak brak paliwa.

Dokładnie tak samo postępują wybitni „eksperci”, profesorowie i niestety Ministerstwo Zdrowia. Oni non stop skupiają się na fałszywej kontrolce „przypadków” i „zgonów”, zapominając, że kończy się paliwo. Tak zwani prości ludzie, trzymając się metafory, prości kierowcy, krzyczą do tej załogi, ludzie zaraz spadniecie, lecicie na oparach, ale oni tego nie chcą słyszeć. Oni są przecież wyszkolonymi naukowcami, przygotowanymi na tysiąc możliwości, mają wiedzę sto razy większą niż „internetowi ignoranci”, dla nich wskaźnik na kokpicie jest jedynym problemem i całkowicie się temu podporządkowali.

Jaki będzie skutek? Katastroficzny, tej załogi już nikt i nic nie przekona, ta załoga się rozbije, co jeszcze nie stanowi katastrofy, każdy ma prawo popełnić samobójstwo, ale na pokładzie leci nie 100 osób, tylko parę milionów pasażerów.

W przeciwieństwie do prawdziwego lotu i samolotu, załogę w Ministerstwie Zdrowia i rządzie można wymienić, jednak tutaj pojawia się kolejny problem, ponieważ fiksacji podlega nie tylko Ministerstwo Zdrowia, zafiksowany jest cały rząd, większość członków partii rządzącej, prawie cała opozycja i zdecydowana większość Polaków. Kto i na kogo miałby zmienić zafiksowanych samobójców za sterami? Jedynym źródłem jest garstka, coraz bardziej zaszczuwanych ludzi, którzy to szaleństwo widzą z odpowiedniego dystansu i tym samym z łatwością dostrzegają, że w baku z paliwem widać dno. Ci ludzie krzyczą każdego dnia, ale są wyśmiewani, wyszydzani, w końcu gnojeni, bo się nie znają na lotnictwie, czytaj medycynie. Wiemy natomiast, że ich głos do załogi dociera. Skąd wiemy? Stąd, że sama załoga szydzi, wyzywa, reaguje fiksacją. Zatem pierwszy punkt jest w zasadzie spełniony, głos dotarł, znacznie gorzej z drugim.

W tej chwili jesteśmy na pięć minut przed rozbiciem samolotu i tutaj potrzeba pilotów z jajami, którzy chwycą za stery i w końcu zejdą na ziemię. Paru takich kozaków mógłbym wskazać palcem, ale nie chce im niszczyć naukowych karier, nazwiska i wizerunku, bo zaraz zostaną zaszczuci przez zafiksowanych. Drugim powodem blokującym wymianę załogi jest środowisko lotników, które samo siebie uważa za nieomylnych i jeśli pojawi się jakiś pilot z odmiennym stanowiskiem, natychmiast jest linczowany. Załogę wybrano spośród najbardziej zafiksowanych na swoim punkcie i punkcie samobójczego lotu i oni szybciej umrą, czyli się rozbiją razem z milionami Polaków, niż przyznają się do tak kompromitującego błędu, jak porzucenie ciężko chorych i chorych w ogóle, na rzecz walki z bezobjawową „pandemią”.

      Konkluzja z tego wszystkiego jest wyłącznie jedna. Nic nie zrobimy i „oni” też nic nie zrobią. Katastrofa jest nieuchronna, jedynie nieodległy termin pozostaje zagadką. Rozbijemy się, to więcej niż pewne, nie ma tu żadnych wątpliwości i dopiero wtedy do „eksperckiej” załogi dotrze co zrobili, a dotrze, ba ta załoga przeżyje i sama się wyżywi. Trupy będą liczone w zupełnie innych miejscach, M–56 z Lublina, K–64 z Sulechowa i tak dalej.

Zmieniony ( 15.10.2020. )