Opamiętajcie się idioci z rządu, zanim doprowadzicie do wielu tragedii naraz!
Wpisał: Matka Kurka   
15.10.2020.



Klasyczna scena w gatunku filmowym, który nazywa się komedią romantyczną, to krótki monolog jednego z trojga bohaterów. On z kochanką w łóżku, ona wchodzi do sypialni i wtedy pada filmowe: Kochanie to nie tak, jak myślisz, ja ci wszystko wytłumaczę”.

Dotąd rząd działał jak kochanek, któremu udawało się dzwonić po kryjomu, udawać na delegacje i wracać nad ranem po pilnym „wezwaniu do pracy”. Od paru dni rząd leży z kochanką w łóżku i wydaje rozpaczliwe komunikaty: „Kochani obywatele to nie tak, my wam wszystko wytłumaczymy”.

Nie, niczego już nie wytłumaczycie, bo zapomniałem dodać, że odpowiedzią na takie żenujące monologi, zawsze jest spakowanie walizki i wyjście z domu. Teraz możecie tylko i wyłącznie przeprosić i próbować naprawić to, co zepsuliście.

W ciągu paru dni padły dwa wielkie mity „pandemii”. Człowiek uchodzący za zbawiciela narodu skompromitował się na oczach milionów. Szumowski najpierw miał być najszybszym pacjentem „pandemicznym”, bo „zachorował” i wyzdrowiał w dwa dni. Potem oświadczył, że miał test „fałszywie dodatni”, na końcu się okazało, że biegał do szpitala i na zakupy, razem z całą zarażoną rodziną.

W jednym ułamku sekundy Polacy zobaczyli całą mistyfikację związaną z „pomorem” i cynizm Szumowskiego, do tego się okazało, że żaden dystans i maseczka nie działa, twórca tych wszystkich bzdur sam się zaraził i jeszcze tłum ludzi, w tym bliskich.

Drugi mit, to chyba jedno z bardziej obrzydliwych zjawisk w tym cyrku, heroiczna postawa lekarzy i pielęgniarek, którym społeczeństwo wysyłało pizzę i klaskało na balkonach, prysła jak bańka mydlana. Od miesięcy mądrzy i uczciwi lekarze mówili, że szpitale są puste jak nigdy, nie ma co robić na oddziałach specjalistycznych, "pandemia" wymiotła i zablokowała leczenie pacjentów z realnymi chorobami. Samo ministerstwo oświadczyło, że tak zwane szpitale jednoimienne w czasie „pandemii” miały obłożenie na poziomie 20%. Jednocześnie personel medyczny dostawał dodatki za „opiekę nad pacjentami covidowymimi”, to samo działo się w przychodniach.

W takich warunkach to żyć nie umierać, robisz prawie nic, dostajesz dwa razy więcej pieniędzy, a „leczenie” sprowadza się do odbierania telefonów lub wypisywania „dramatycznych relacji” na Facebooku.

Nagle okazało się, że ten dzielny personel przy wezwaniu do prawdziwej roboty i walki z „pandemią”, pokazał ministerstwu i Polakom palec Lichockiej, na 30 tysięcy wezwań, zgłosiło się trzech.

Ktoś powie, że to skandal i państwo z dykty, jedno i drugie prawda, ale to się samo nie zrobiło, tylko jest dziełem rządu, który nie zauważył, że fajne życie polityka przy „pierwszej fali” się skończyło! Nie ma już efektu nowości i paraliżującego strachu, skończyły się środki na „tarcze”, ludzie z odłożonymi wizytami u lekarzy, zaczęli masowo się zgłaszać do szpitali i przychodni, nie mając innego wyjścia, po prostu walczą o życie.

Przy przyjętej „strategii” w stylu włoskim nie ma szans, aby szpitale były wydolne, nie dość, że każdy pacjent musi przejść przez test, to jeszcze pacjent „covidowy” wypycha z oddziałów ciężko chorych na niemodne schorzenia. Biały personel chętnie idzie na kwarantannę i korzysta z każdej okazji, kwestią czasu i to najbliższego jest jedna wielka zapaść.

Jedynym ratunkiem jest natychmiastowa zmiana „narracji” ze straszenia ludzi na tłumaczenie, że mamy do czynienia z pospolitą infekcją, która towarzyszy ludzkości od wieków i nie możemy się skupiać na walce z wiatrakami. Zamiast pokazywania „galaretowatych płuc” podawać do znudzenia, że śmiertelność to promil, ponad 90% przechodzi bez objawów i trzeba budować własną oraz stadną odporność, trzeba leczyć, jak dawniej wszystkich innych chorych.

Taki manewr dało się z łatwością wykonać w lipcu, gdy była do tego odpowiednia atmosfera, teraz jest to bardzo trudne, ale pozbawione alternatywy rozwiązanie. Czy ten głos rozsądku i rozpaczy dotrze do rządzących? Szczerze wątpię, ale moich obowiązkiem było o tym napisać.

Zmieniony ( 15.10.2020. )