Bierność środowiska naukowego Uniw. Opolskiego - symptom
Wpisał: Grzegorz Bieniarz   
23.01.2011.

Bierność środowiska naukowego UO i bzdury wypisywane w lokalnej prasie czyli reakcje po opolskiej projekcji „Listu z Polski”

 

[ Naczelny się dziwi? A ja, setki kilometrów od Opola, wcale się nie dziwię: To na tym „uniwersytecie” tępili (naukawcy) Dariusza Ratajczaka, to na tej uczelni wegetują potomkowie rektora Niciei, wsławionego partyjno-masonskiego człeka {obelisk (ubelisk?) Jego osiągnięć wystawił sobie sam w kształcie masońskiej piramidy u wejścia do uczelnianego parku (jeśli dobrze zapamiętałem miejsce samo-uczczenia}. MD]

 

G.W. :„Pełna aula wyznawców teorii o zamachu w Smoleńsku”.

 

21/01/2011 Niezależna Gazeta Obywatelska Opole

Od Naczelnego:

W środę tj. 19 stycznia na UO [UniwersytetOpolski.. md] odbyła się projekcja filmu „List z Polski” połączona ze spotkaniem z reżyserem filmu Mariuszem Pilisem. Mimo pełnej sali nie było praktycznie żadnych studentów i przedstawicieli środowisk naukowych. Gdzie byli przyszli politolodzy, socjolodzy, historycy oraz ich wykładowcy?

Czemu nie przyszli? Jeżeli nie zgadzali się z wizją przedstawianą w tym filmie to też mogli przyjść i podyskutować - przedstawić swoje racje, skonfrontować z inną optyką, ale nie, nie było nikogo takiego. Smutne to, że środowiska naukowe oraz studenckie prawie nie podejmują dyskusji. Czego się boją? Poznania prawdy? Obnażenia ich słabości? A przecież każdy uniwersytet powinien być miejscem ścierania się poglądów. A tu nic! Gdzie byli ci „młodzi, wykształceni, z wielkich miast”? Wniosek z tego taki, że uniwersytety w Polsce kształcą ludzi bezideowych, biernych i bez własnego zdania, których potem łatwo kontrolować i narzucać „odpowiednią” wizję świata. I w tej narzucanej wizji oni nawet nie mają świadomości, że by kształtować swoje poglądy trzeba iść na konfrontację intelektualną z której potem wyciąga się odpowiednie wnioski potrzebne do budowania własnego światopoglądu.

Dopełnieniem tej sytuacji jest czwartkowy artykuł w opolskim dodatku dziennika o inicjałach G.W. zatytułowany „Pełna aula wyznawców teorii o zamachu w Smoleńsku”. Już sam tytuł sugeruje, że w auli UO zebrała się jakaś dziwna grupa ludzi, którzy odbiegają swoim stanem psychicznym od „norm społecznych”, dodajmy norm, które w swoim własnym nieomylnym przeświadczeniu mają prawo narzucać jedynie środowisko G.W. Pani „redaktor” napisała w nim, że film, jak się wyraziła „to zlepek najbzdurniejszych spiskowych teorii”. Dziennikarka G.W oglądała chyba inny film lub udaje wariata, by móc napisać artykuł zgodny z linią ideową swojego pisma. Czy droga pani dziennikarka zadała sobie chociaż trud by sprawdzić biogram Mariusza Pilisa, kim on jest? Jakie ma doświadczenie w kontaktach z Rosją? Czego odzwierciedleniem jest ten właśnie film. To ja może naszym miejscowym „profesjonalnym” dziennikarzom uświadomię kogo gościliśmy w Opolu. Jest to człowiek, który od ’95 roku zajmuje się tematyką Kaukazu i nakręcił kilka filmów z tym związanych, m.in. o Czeczenii i Gruzji. Był też dyrektorem programowym TVP3 oraz pomysłodawcą i twórcą TVP INFO oraz telewizji „Biełsat”, której przeznaczeniem jest nadawanie na obszar Białorusi, a działo się to wszystko w tych „mrocznych i strasznych” czasach prezesury Bronisława Wildsteina w TVP, dodajmy, że „mrocznych i strasznych” jedynie dla waszych środowisk.

Co do samej treści filmu to nie narzuca ona, wbrew temu co przeczytamy w G.W poglądu, że był to na pewno zamach. Taka interpretacja jest wynikiem narzucania stereotypowej wizji wobec wszystkich tych, którzy są tak naprawdę ludźmi samodzielnie myślącymi i nie zgadzają się z medialną papką, którą serwują nam czołowe media w związku z tą sprawą.

Koncepcja filmu zakłada jedynie, że wersji o zamachu nie można wykluczyć. Film tak naprawdę jest nie tyle o samej „katastrofie smoleńskiej” a o procesach historycznych zachodzących w naszym kraju i wynikających z tego doświadczeniach z naszym wschodnim sąsiadem. Wydarzenia zachodzące od 10 kwietnia 2010 r. są jedynie punktem wyjścia i pretekstem do szerszego spojrzenia na nasze dzieje. W filmie są zawarte wypowiedzi m.in. Wiktora Juszczenki, Władimira Bukowskiego i Normana Daviesa. To w takim razie czy dla środowisk G.W ci ludzie też są „wyznawcami bzdurnych teorii spiskowych”? Bo jeżeli tak, to raczej ze środowiskiem skupionym wokół G.W jest coś nie w porządku, a nie z ludźmi, którzy byli na środowej projekcji filmu.

 Grzegorz Bieniarz

Redakcja poleca relację  ze spotkania z Pilisem na blogu Andrucha: http://andruch.blogspot.com/2011/01/autor-dokumentu-list-z-polski-mariusz.html