Dr Zbigniew Martyka: Globalna liczba zachorowań na grypę spadła pięćdziesiąt razy.
Wpisał: Dr Zbigniew Martyka   
25.11.2020.

 

 

Dr Zbigniew Martyka: Globalna liczba zachorowań na grypę spadła o 98 proc. [pięćdziesiąt razy.]!

"Niemożliwe, by zniknęła. Zakażenia grypowe traktowane są jako koronawirus"

25.11.2020



https://prawy.pl/111534-dr-zbigniew-martyka-globalna-liczba-zachorowan-na-grype-spadla-o-98-proc-niemozliwe-by-zniknela-zakazenia-grypowe-traktowane-sa-jako-koronawirus/

Ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej dr Zbigniew Martyka w rozmowie z temi.pl zwrócił uwagę, że ilość zachorowań na grypę na świecie spadła o 98 proc. Jak podkreśla, jest niemożliwe, by ta choroba zniknęła, zaś powodem jest wyłącznie sposób klasyfikacji chorób i przypisywanie w większości przypadków grypy i zgonów nią związanych chorobie Covid-19 i koronawirusowi SARS-CoV-2.

- Nieustanna propaganda medialna i rządowa z używaniem określeń „śmiertelny” wirus (często wypowiadanych przez dziennikarzy dramatycznym tonem) powoduje, że wielu ludzi ulega panice. Niestety, przekłada się to często na służby medyczne. Zwłaszcza dotyczy to tych, którzy na co dzień stykają się z osobami chorymi. Sądzę, że liczba zgonów osób zakażonych wirusem SarsCov-2 (nie jest to jednoznaczne ze zgonami z powodu zakażenia tym wirusem) napawa właśnie lękiem. Ponieważ osoby, u których wykryto wirusa są traktowane jak „chore na covid”, ich zgon spowodowany poważnymi przewlekłymi chorobami jest kwalifikowany jako zgon wywołany zakażeniem SarsCov-2. W ten sposób liczba tak kwalifikowanych zgonów wzrasta i jest pożywką dla tych, którzy chcą wzbudzić lęk, panikę - tłumaczy dr Zbigniew Martyka.

Jak dodaje, "nieadekwatne do rzeczywistego zagrożenia działania, paraliżujące normalne funkcjonowanie placówek ochrony zdrowia jest przyczyną kilkakrotnie większej liczby zgonów z powodu chorób przewlekłych".

- W październiku br stwierdzono 3100 zgonów raportowanych jako COVID-19 (czyli np. również zawał serca czy nowotwór w przypadku osoby zakażonej koronawirusem) i 13 tys. zgonów więcej z powodu innych chorób, w porównaniu do lat poprzednich, w których działalność ochrony zdrowia nie była sparaliżowana. Można jasno zobaczyć, że liczba zgonów z powodu znacznego ograniczenia dostępności świadczeń medycznych wielokrotnie przewyższa liczbę zgonów przypisywanych Sars-CoV-2 - stwierdza lekarz.

Ordynator oddziału zakaźnego zwraca też uwagę na "dziwny fakt", że obecnie "prawie nie ma zachorowań na grypę". Powołując się na rządową agencję Public Health England przytacza dane, wedle których "globalna liczba zachorowań na grypę w 2020 roku spadła o 98 proc., w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku". [Czyli pięćdziesiąt razy. MD]

- Nie jest możliwe, by grypa zniknęła. Biorąc pod uwagę fakt podawany przez wielu naukowców, że testy PCR są mało wiarygodne, nasuwa się wniosek, że zakażenia grypowe (które przecież nie mogły zniknąć w nadzwyczajny sposób) są traktowane jako zakażenia SarsCov-2. Mamy więc zakażenia wirusowe, typowe dla tej pory roku. Co ważne – Zakażenie SarsCov-2 traktuje się jako wyjątkowe, a inne, np. grypowe nie są przedstawiane jako zagrożenie epidemiczne - mówi dr Martyka.

- Marek Posobkiewicz Główny inspektor Sanitarny w 2017 roku tłumaczył, że odnotowano znaczny wzrost zachorowań na grypę i choroby grypopodobne. – W pierwszym tygodniu stycznia tych zachorowań było kilkadziesiąt tysięcy, potem ponad 200 tysięcy, a w ostatnim tygodniu stycznia zachorowań było ponad 360 tysięcy. Jednocześnie szef GIS stwierdził, że to nie epidemia. –Biorąc pod uwagę zakres tych zachorowań nie dziwię się, że w społeczeństwie mogą takie głosy występować. Bo wzrost zachorowań kojarzony jest z epidemią – powiedział. Proszę zwrócić uwagę: 360 tysięcy zachorowań w ciągu jednego tygodnia tj. ponad 50 tysięcy dziennie i… nie ma epidemii. A teraz? - podkreśla lekarz.

Co więc należałoby zrobić?

- Zaprzestanie kwarantanny, a także zaprzestanie wykonywania testów, które bardzo często dają wyniki fałszywie dodatnie i fałszywie ujemne odblokowałoby sparaliżowaną ochronę zdrowia.

Powinniśmy traktować pacjentów tak jak do tej pory traktowano wszystkie inne zakażenia wirusowe (także zakażenia koronawirusowe, z którymi spotykamy się od dziesiątków lat). Pacjenci zainfekowani powinni być przyjmowani tak jak pacjenci z grypą byli przyjmowani w ubiegłych latach. Jeśli stan pacjenta był poważny to powinien być skierowany do szpitala bez stygmatyzowania go rodzajem wirusa. Lekarze pierwszego kontaktu przyjmowali w sezonie grypowym nawet kilkudziesięciu pacjentów z objawami infekcji dziennie i nikomu nie przyszło do głowy zarządzać kwarantanny, izolacji - ocenia dr Zbigniew Martyka.

Zmieniony ( 25.11.2020. )