Casus Trump: Memento dla szabasgojów
Wpisał: Henryk Jezierski   
20.01.2021.

 

 

Casus Trump: Memento dla szabasgojów

[ważne zdjęcia w oryginale. MD]

Henryk Jezierski (19.01.2021) http://moto.media.pl/casus-trump-memento-dla-szabasgojow/

Oczywisty lincz, jakiego doświadczył i doświadcza nadal prezydent Donald Trump pokazuje jednoznacznie, że dla tajnego kierownictwa światowej żydokomuny, określanego jako „Deep State” nie ma żadnych granic w realizowaniu zasady „Cel uświęca środki”. Mam poważne obawy, czy ów lincz nie skończy się wręcz fizycznym unicestwieniem politycznego przeciwnika dalszej sowietyzacji USA i reszty świata.

Donaldowi Trumpowi nie pomógł pro-żydowski serwilizm, na jaki nie odważył się żaden z dotychczasowych prezydentów USA.

Ale ten medal ma także drugą, ciemniejszą i – co gorsze – niedostrzeganą przez zagorzałych sympatyków Trumpa, stronę. Jest nią jego oczywiste rozgoryczenie jako osoby, która zrobiła dla żydostwa więcej niż którykolwiek z poprzednich przywódców światowego mocarstwa. Nieprzypadkowo anglojęzyczny „The Times of Israel”, wydawany w państwie okupującym od ponad 70 lat historyczne tereny Palestyny, określił D. Trumpa jako pierwszego żydowskiego prezydenta USA.

Ten tytuł z „The Times of Israel” nie wymaga żadnego komentarza…

Bo też wyżej wymieniony ciężko pracował na takie „wyróżnienie”. Niewielka (oceniana przeze mnie na 10-15 proc. ) część Polaków ma świadomość, czym nam grozi przyjęta przez D. Trumpa „ustawa 447” dająca żydom prawo do przejmowania tzw. mienia bezspadkowego, które w Polsce oszacowane zostało na 300 mld dolarów, czyli kwotę sprowadzającą nasz naród do poziomu niewolników służących żydochazarskiej „szlachcie”.

Podobnie skromny – będący konsekwencją POPiS-owej propagandy – odsetek obywateli RP wie, jak wielkim pogwałceniem międzynarodowych ustaleń była decyzja prezydenta USA o przeniesieniu ambasady tego państwa z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Jeśli do tych dwóch przykładów dorzucić trumpowe uznanie izraelskiej władzy nad Wzgórzami Golan, ataki na ONZ za krytykę izraelskich zbrodni wojennych na Palestyńczykach, zamknięcie placówki dyplomatycznej Organizacji Wyzwolenia Palestyny w Waszyngtonie oraz przygotowywaną agresję USA na Iran – głównego wroga Izraela, wówczas rysuje się nam obraz nadgorliwego szabasgoja, zaangażowanego w realizację żydowskich planów jak mało kto.

A przecież jest jeszcze istotny wątek osobisty z życia D. Trumpa i jego rodziny. Dla zainteresowanych nie było żadną tajemnicą, że zięć prezydenta USA i zarazem jego doradca Jared Kushner to żyd należący do Chabat Lubawicz – sekty o jednoznacznie rasistowskim i ksenofobicznym stosunku do nie-żydów określanych wręcz jako bydło. „Wiarę” tego gudłaja przyjęła także jego żona Ivanka Trump. Wydawało się zatem, że szabasgoj w randze prezydenta USA z talmudycznym zapleczem w osobach zięcia i córki ma wystarczające „papiery” na lojalnego i zaufanego pachołka żydokomuny.

Okazało się jednak, że D. Trump poszedł w swoim serwilizmie jeszcze dalej. Mimo przynależności do kościoła protestanckiego, pozornie chrześcijańskiego choć wymyślonego i całkowicie kontrolowanego przez żydów, postanowił stać się żydem pełną gębą. Niespełna cztery lata temu, w głębokiej tajemnicy przed opinią publiczną, przeszedł na judaizm akurat w wersji Chabat Lubawicz – tej samej, którą wyznaje zięć i zarazem patologicznie nienawidzącej chrześcijaństwa. Dodajmy przy okazji, że David Elias Goldberg, żydowski publicysta, adwokat i działacz społeczny, który ujawnił ten fakt 23 lutego 2019 roku zginął w niewyjaśnionych okolicznościach cztery miesiące później.

Dawniej wyznawca zażydzonego protestantyzmu uznawanego przez tzw. ekumenistów za wiarę chrześcijańską, dzisiaj żyd z najbardziej antychrześcijańskiej sekty Chabat Lubawicz. Niestety, nawet tak karkołomna przewrotka nie pomogła. Żyd Donald Trump tępiony jest przez swoich nowych współbraci bardziej niż niejeden „antysemita”

I co, pomogło założenie mycki i szperanie w tzw. Ścianie Płaczu? Raczej nie, bowiem dzisiaj Trump to trup. Na razie trup tylko polityczny lecz mimo to nadal włóczony przez amerykańską żydokomunę z iście szatańską perfidią. Wycinają nawet krótki epizod z Trumpem, występującym w głupawym filmie o Kevinie, co to został sam w Nowym Jorku. A zapewniam, ze będzie jeszcze gorzej. Oby nie z epilogiem, którego doświadczył prezydent John Kennedy.

Dla naczelników światowego żydostwa nie ma bowiem ceny, której nie warto zapłacić za skuteczną realizację celu, jakim jest pełnia władzy nad światem. Skoro mogli poświęcić kilka milionów swoich pobratymców w ramach tzw. Holocaustu, to tym bardziej nie cofną się przed unicestwieniem szabasgojów, użytecznych wprawdzie lecz do czasu. Donald Trump odczuł to w sposób więcej niż namacalny.

Co poddaję przemyśleniu szabasgojom znad Wisły.

Zmieniony ( 20.01.2021. )