Robert Winnicki: nowy Piasecki czy wice-Ziobro?
Wpisał: Konrad Rękas   
13.04.2021.

 

 

Robert Winnicki: nowy Piasecki czy wice-Ziobro?

Konrad Rękas https://konserwatyzm.pl/rekas-robert-winnicki-nowy-piasecki-czy-wice-ziobro/

 

Poseł Robert Winnicki wziął sobie chyba do serca rzadko stosowaną w polityce zasadę: gdy nie wiesz jak się zachować – staraj się zachować przyzwoicie. A że (jak się wydaje) często nie wie co robić, więc też i posiłkuje się przyzwoitością, której zawdzięcza swoją całkiem niezłą, jak na standardy polskiego parlamentaryzmu, opinię. Co prawdą nadal największą zasługą tego parlamentarzysty, pozostaje, że nie wstąpił jeszcze do PiS – jednak biorąc pod uwagę losy wielu jego dawnych kolegów, to i tak przecież sporo. Niestety, wydaje się, że szef RN wysyła właśnie sygnał, że czas robienia za pierwszą naiwną przemija i bierze się za poważne interesy. Szkoda, bo może to się skończyć utratą w znoju wypracowanego wizerunku przy co najmniej wątpliwych zyskach.

Jest PAX-u dzieckiem RN?

Ostatnie zwarcie między pos. Winnickim a środowiskiem „Myśli Polskiej” jednych zaskoczyło, innych zbulwersowało. Jedni poczuli się rozczarowani i zniechęceni kolejnym sporem w szeroko rozumianej endeckiej rodzinie, inni zdziwili się, że z majestatu samego lidera RN można schylać się ku czasopismu, które pan poseł sam określić raczył jako epigońskie i marginalne. Tymczasem reagującym umknęło chyba to, co we wpisach kol. Winnickiego najciekawsze. Oto ni mniej, ni więcej, tylko zgłosił się on od do rywalizacji o miano polityka najpełniej realizującego przesłanie Bolesława Piaseckiego, w praktyce najczęściej kojarzone z entryzmem, dążeniem do zmiany systemu od środku, pozorną kolaboracją dla uzyskania państwotwórczych i patriotycznych celów. Pos. Winnicki nie karci bowiem bynajmniej „Myśli Polskiej” za kultywowanie tradycji Piaseckiego, którego sam nazywa aprobująco „postacią niejednoznaczną, tragiczną”. Wprost przeciwnie – „Myśl Polska” miałaby być winna, że dziedzictwo Piaseckiego przeinacza. A zatem, możemy rozumieć – pos. Winnicki zadba o nie lepiej. Co to oznacza?

Pos. Winnicki na wpółotwartym tekstem uprzedza nas, że zamierza się sk…ć, a przynajmniej tak to będzie wyglądało. W istocie jednak niczego takiego nie uczyni, uchowaj Dmowski – on po prostu pójdzie w ślady Piaseckiego. Ergo – Ruch Narodowy w jakiejś bliskiej perspektywie stać się ma PAX-em Polskiej Zjednoczonej Prawicy Realistycznej. I nie będzie to żadną miarą zdarzenie zaskakujące.

Najlepszy czas, żeby się sk…ć?

W ukraińskim serialu polityczno-komediowym „Sługa Narodu” jest wątek ostatniego nieskorumpowanego sędziego, który nigdy nie wziął łapówki, nie poszedł na układy z władzą ni oligarchami. No w ogóle – nic. Aż dziw. W efekcie żona się z nim rozwiodła, a rodzice kazali mówić per pan i pani. To temu właśnie jedynemu sprawiedliwemu sędziemu, po wymianie wszystkich innych – łapówkarzy i złodziei w służbie mafii – przychodzi prowadzić proces stulecia, sądzić byłego premiera, głowę wszystkich złowrogich mafii w państwie. Ostatni uczciwy sędzia przyjmuje sprawę, wraca do domu, patrzy na swych wyklinających go do niedawna krewnych i mówi: – I co, wyrzekliście się mnie, mieliście za wariata, a ja całe życie czekałem na tę chwilę. Teraz zarobię raz i dobrze, a wy wszyscy, coście we mnie nie wierzyli – poszli won! Nie wiem czy pos. Winnicki oglądał ten sam serial, ale dość ewidentnie sądzi, że jest właśnie w sytuacji tego sędziego.

Lider RN nie sk…ł się do spółki z pierwszą falą odejść jeszcze z klubu KUKIZ’15. Nie poszedł za Chruszczem, Andruszkiewiczem, Rzymkowskim. Czekał swego momentu i własnej ceny. I teraz sądzi, że czas na jej wyznaczenie właśnie nadszedł. Kiedy bowiem pos. Winnicki ustawia sobie na profilowym hasło „Solidarni z Polakami na Białorusi” – w istocie ma na myśli „Solidarnie z Solidarną Polską”.

Czas Konfederacji dobiega końca. Choć zwolennicy i wyborcy na pewno się z tym nie zgodzą – był to przecież projekt krótkoterminowy, w dodatku nigdy nie zależny od woli aktywu czy elektoratu. Aktywu zresztą przecież w ogóle niemal nie posiadał, pozostając prawną formułą sprawozdawczą dla potrzeb PKW i odbioru dotacji budżetowych. To spółka grupki posłów, nie tylko z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością, ale i powołana na ograniczony, ściśle określony czas wspólnego interesu. Czas, który się kończy.

Polacy na Białorusi jako mięso politycznego dealu

Nie wiemy czy Jarosław Kaczyński jest aż tak chory, czy może to skutek wymiany ekipy w Waszyngtonie. Niemniej jednak w III RP i wokół Polski dość wyraźnie dochodzi do pewnych przegrupowań, które pos. Winnicki uznał chyba za ostatnią okazję do odegranie swojej roli i określenia ceny. Mamy oto do czynienia z hałaśliwym straszeniem wojną na Ukrainie. Bez żadnego faktycznego uzasadnienia podniesiono w Polsce kampanię antybiałoruską. W pierwszym programie państwowej Telewizji nagle na cały świat ogłoszono, że w Smoleńsku jednak był zamach bombowy, czyli Ruscy zabili polskiego prezydenta. Z kolei tak zwany obóz Zjednoczonej Prawicy jest dziś jeszcze mniej zjednoczony niż prawicowy i nie jest tajemnicą, że namiestnictwo na bycie kolejną „ideową prawicą III RP” ma uzyskać Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro. A właśnie potrzeba uwiarygodnienia tejże ideowości może oznaczać grę o coś więcej niż o stołek jakiegoś tam wiceministra. Pos. Winnicki nie chce bowiem być kolejnym wiceministrem od cyfryzacji czy rybołówstwa – mierzy znacznie wyżej w nowej formule szykowanej na gruzach Konfederacji, z udziałem RN i SP. I to właśnie każe mu wierzyć, że nie tylko będzie nowym Piaseckim – ale że stanie się lepszy od oryginału, zaś jego historia nie będzie ani „niejednoznaczna”, ani „tragiczna”. Dlatego właśnie musi nagle pojechać na wysokim, patriotycznym C, wymachiwać sztandarami, znaleźć sobie nacjonalistyczne hasła do wykrzykiwania itd. Nieważne, z sensem czy przeciw niemu – atmosfera jest wojenna, barometr polityczny idzie na zmianę, trzeba podkręcić nastroje zanim powóz historii znów odjedzie. No i przecież jakiś kapitał PR-owy do nowego rozdania trzeba wnieść…

Było takich wielu…

Problem w tym, że takich kandydatów na Bolesława Piaseckiego polityka III RP widziała już sporo. Z szeregów stronnictw narodowych trafiali jeszcze do ZChN, AWS, potem do PiS. Wszyscy chcieli infiltrować od środka, stosować entryzm, budować frakcje, przejmować. O wszystkich słuch zaginął. Oczywiście, pos. Winnicki ma pełne prawo uważać, że z nim będzie inaczej, że jemu się uda, że wprowadziwszy ideowych dotąd ludzi w świat układów i państwowej kasy nadal zachowa nad nimi kontrolę, a może nawet zrealizować jakieś cele narodowe. Czym wobec tego jest poświęcenie tego 1,2 miliona Polaków na Białorusi, narażanych na wyłączenie poza nawias państwa w skutek kampanii nienawiści do Mińska, prowadzonej z pos. Winnickim w pierwszej linii? Przecież kiedy lider RN będzie już Piaseckim – to jakoś się to odkręci, jakoś im pomoże, a na razie cel uświęca środki! Podobnie cóż z tego, że wyborcom Konfederacji będzie początkowo pewnie trochę smutno, trochę szkoda i trochę będą rozczarowani. Nic to, pocieszą się, gdy wyjdzie na jaw jak przodującą pozycję będzie miał sojusz SP-RN na odnowionej szachownicy politycznej III RP. A że sojusz ten będzie miał program, a nawet kadry dotychczasowej ZP, że będzie miał na barkach wszelkie koszty polityki PiS? Ba, że będzie nadal stanowić część antypolskiego, kompradorskiego systemu uzależnienia naszego kraju? Że być może będzie tylko formułą przygotowania Polaków na III wojnę światową? I to nic takiego, nowy Piasecki będzie rozwiązywał te dylematy w miarę powstawania. Wszak wreszcie będzie mógł!

Czy jednak na pewno? Nie odmawiajmy liderowi RN wysokiej samooceny. Ba, możemy mu nawet życzyć powodzenia, choć spełnienie jego marzeń wiąże się z naprawdę dużym kosztem i szczególnie wysokim ryzykiem dla Polski. Na razie jednak gołe fakty są takie, że Robert Winnicki sygnalizując chęć zostania nowym Bolesławem Piaseckim – realnie aspiruje co najwyżej do pozycji wice-Ziobry. A to naprawdę za mało, by pouczać innych o własnej mądrości.

O ideowości i przyzwoitości nie mówiąc.

Zmieniony ( 13.04.2021. )