Samochód elektryczny - groźba dla Oligarchii
Wpisał: Mirosław Dakowski   
02.03.2011.

Samochód elektryczny - groźba dla Oligarchii

Oligarchia petrodolarów hamuje rozwój motoryzacji

[dodam, że i sztuczne, operetkowe "bitwy o Libię", czy o rurociągi nie byłyby możliwe. Elektryczność dla akumulatorów można produkować z węgla lub słońca. Md]

Rajmund Pollak

http://www.prokapitalizm.pl/oligarchia-petrodolarow-hamuje-rozwoj-motoryzacji.html

Cały obecny kryzys paliwowy i galopujące ceny ropy naftowej można łatwo rozwiązać masowym wprowadzeniem do produkcji samochodów elektrycznych. Kłamstwem jest twierdzenie, że poziom obecnych technologii nie pozwala na uruchomienie montażu, dostępnego cenowo dla przeciętnego obywatela, samochodu elektrycznego. Nikt nie ma odwagi powiedzieć, że silnik elektryczny jest tańszy w produkcji aniżeli silnik spalinowy. Niewiele pism fachowych ujawnia, że samochód elektryczny jest znacznie prostszy w obsłudze, aniżeli samochód z silnikiem spalinowym. Lobby paliwowe jest tak potężne, że nawet przemilcza się bezkonkurencyjność ekologiczną silnika elektrycznego. Straszy się laików ciężarem i wielkością akumulatorów, a przecież w tym zakresie, zastosowana już w kosmosie technika, zapewnia możliwość całkiem przyzwoitego zmniejszenia gabarytów baterii.

Nie mówi się o tym, że posiadacz samochodu elektrycznego większość życia spędza w pobliżu miejsca zamieszkania i nie potrzebuje wcale, aby zasięg jego samochodu elektrycznego był większy aniżeli 350 km .

Fachowcy od motoryzacji nie piszą o niższych kosztach eksploatacji takiego samochodu, bo odpada konieczność wymiany oleju silnikowego, świec zapłonowych, filtru oleju, katalizatora, rury wydechowej, wtryskiwaczy, gaźników, zaworów, tłoków, pierścieni tłokowych, cewki zapłonowej, alternatora, głowicy cylindrów itd. itp.

A jaki komfort jazdy! Cichuteńko, bez smrodu benzyny i spalin…

Dlaczego zatem w sejfach największych koncernów samochodowych leżą schowane nowoczesne konstrukcje zarówno silników elektrycznych jak i akumulatorów nowej generacji? Otóż chodzi o interesy koncernów paliwowych, które przestałyby zarabiać krocie na sprzedaży benzyny, ropy, olejów silnikowych i produktów ropopochodnych. To tylko globalna oligarchia petrodolarów hamuje rozwój motoryzacji.

Ucierpiałyby również globalne koncerny samochodowe, bo spadłaby sprzedaż silników spalinowych, filtrów oleju i filtrów powietrza, uszczelek odpornych na oleje silnikowe, katalizatorów, układów wydechowych, świec zapłonowych, alternatorów, pierścieni tłokowych, korbowodów, wałków rozrządu itd. itp. Oczywiście wzrosłoby zapotrzebowanie na miedź, ołów i srebro i trzeba byłoby znowu uruchomić zamykane do niedawna masowo fabryki akumulatorów.

Jednak bilans byłby korzystny zarówno dla środowiska naturalnego jak i rozwoju technologii motoryzacyjnej, bo silnik elektryczny w samochodzie osobowym otwiera nowe możliwości unowocześnienia całego przemysłu.

To byłby taki przeskok jak zamiana liczydła na kalkulator .