Zamordyzm będzie trwał, bo jeśli nie "wszczepią" 50% Polaków, to zginą politycznie.
Wpisał: Matka Kurka   
16.04.2021.

Zamordyzm będzie trwał, bo jeśli nie "wszczepią" 50% Polaków, to zginą politycznie.


Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/zamordyzm-bedzie-trwal-bo-jesli-nie-wszczepia-50-polakow-to-zgina-politycznie/

Do zrozumienia pułapki w jaką wpadło Ministerstwo Śmierci wystarczy zwykły kalendarz i podstawy matematyki. Za czasów Szumowskiego, co by o nim nie mówić i nie myśleć, a trzeba myśleć i mówić jak najgorzej, Polska przyjęła głupią, ale nie najgłupszą strategię. Przypomnę, że na początku testowano po kilkaset, potem kilka tysięcy dziennie. Wprawdzie zamykano lasy i fryzjerów, ale w tym samym czasie były czynne wszystkie hipermarkety budowlane, do których ponad połowa klientów chodziła w śmiesznych przyłbicach albo w ogóle bez żadnych osłon, powołując się na stan zdrowia. W efekcie mieliśmy kabaret nie „lockdown”, co w okresie kampanii wyborczej jeszcze mocniej się uwydatniło.

Ludzie nabierali prawie naturalnej odporności, niska liczba testów gwarantowała niskie wskaźniki „przypadków” i zgonów, co było potężną bronią propagandową. Rządzący non stop powtarzali, że Polska jest fenomenem w Europie, a kto nie wierzy niech płynie do Szwecji albo leci do Hiszpanii. Pod koniec kadencji Szumowskiego ta strategia zaczęła ulegać zmianie, na początku zmieniono liczbę testów i to skokowo. Na efekty nie trzeba było długo czekać, jeszcze w lecie zaczęły pojawiać się liczby, które przebijały Szwecję i Hiszpanię. Gdy do Ministerstwa Śmierci przyszedł socjopata Niedzielski sprawy potoczyły się błyskawicznie. Po jednoczesnym wprowadzeniu zamordyzmu DDM, oddaniu lekarzom pierwszego kontaktu zleceń na testy i „opieki nad pacjentem kowidowym”, stało się jasne, że ten patologiczny system pobije rekordy. Niemal całkowita blokada dostępu do szpitali i przychodni dla osób chorych i to ciężko, zaczęła gwałtownie windować liczbę zgonów, którą najpierw ukrywano w statystykach ogólnych, potem poszedł komunikat do lekarzy, aby wszystko, co się da przypisywać do „kowida”. Zdemoralizowanych „medyków” nie trzeba było specjalnie do tego namawiać, dostawali 100% dodatki za wszystkie „opieki” i „operacje” przy „pacjencie kowidowym”.

Tym barbarzyńskim i bezmyślnym sposobem Niedzielski, ogłupiany przez „radę medyczną”, wybił „obozowi patriotycznemu” największy argument propagandowy. Dziś Polska jest na pierwszym miejscu w liczbie „nadmiarowych” zgonów w Europie, natomiast w przeliczeniu na milion mieszkańców pobiła Szwecję o 300 zgonów, Francję o 100, a do Hiszpanii brakuje 25, czyli góra dwa dni i „mamy to”. Nie koniec złych wiadomości dla rządzących i niestety dla Polaków. Przy takim obrocie spraw jedynym wyjściem dla propagandzistów rządowych jest osiągnięcie „odporności populacyjnej”, co rzecz jasna oznacza „wszczepienie” minimum 50% Polaków i to w możliwie krótkim czasie. Jeśli rządzący zawalą tę operację, zamienią swoje fatalne położenie na stan beznadziejny. Co więcej tym razem Polacy będą to widzieć jak na dłoni, bo już pierwsze kraje „wychodzą z pandemii”, tymczasem w Polsce mamy największą zapaść na tle całej Europy i tylko Brazylią można się jeszcze pocieszać. Tyle matematyki, czas na kalendarz.

Mamy połowę kwietnia i wyjątkowo parszywą pogodę, ale już za dwa tygodnie według prognoz ma przyjść lato, z pominięciem wiosny. W tej chwili jesteśmy po „szczepieniach” najbardziej fanatycznych wyznawców pandemii: lekarzy, służb, seniorów 60 i 70+. Z każdym podniesieniem rocznika dla zapisów „szczepień”, chętnych będzie coraz mniej, na to wskazują wszystkie badania i po prostu obserwacje ludzkich zachowań. Połączenie wiosny z młodszymi rocznikami daje efekt piorunujący w postaci spadku zainteresowania „szczepionkami”. Dodatkowe czynniki zniechęcające to „wrażenia” ponad 2 milionów po pierwszej dawce, przekazywane rodzinie i znajomym, plus codzienne doniesienia o tym, jak całe kraje rezygnują ze „szczepionek” z powodu skutków ubocznych.

Wszystko to razem stanowi śmiertelne zagrożenie dla rządzących, co oznacza, że życie i zdrowie Polaków jest dla nich nieistotne, oni walczą o własne, nie licząc się z kosztami. Zrobią wszystko, żeby „wyszczepić” co najmniej 50% Polaków, dlatego muszą utrzymywać zamordyzm i straszyć ludzi „pandemią”, dopóki kolejnego zbrodniczego celu nie osiągną. Stąd też obrona takich idiotyzmów, jak noszenie maseczek na zewnątrz, dla nich to walka o polityczne życie i narzędzie polityczne, które realizuje „emocjonalne zapotrzebowanie na szczepionki”.


Zmieniony ( 16.04.2021. )