Przez sport do zdrowia, czy przez chorobę do medalu | |
Wpisał: Krzysztof Rawa | |
03.03.2011. | |
Przez sport do zdrowia, czy przez chorobę do medalu Wyczyn jest tylko dla zdrowych Krzysztof Rawa 03-03-2011, http://www.rp.pl/artykul/616485,620844-Wyczyn-jest-tylko-dla-zdrowych-.html Profesor Kazimierz Roszkowski-Śliż, specjalista chorób płuc Rz: Zgadza się pan z opinią doktora Jarosława Krzywańskiego z komisji medycznej PKOl, że chorzy na astmę sportowcy, którzy w ramach tzw. wyłączeń terapeutycznych biorą leki z listy dopingowej, tylko wyrównują swe szanse startu ze zdrowymi? Prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż: Uważam, że tacy sportowcy są uprzywilejowani. W konkretnym przypadku astmy wysiłkowej biegaczy narciarskich są nawet uprzywilejowani podwójnie. Dlaczego? Dla zdrowego narciarza wysiłek fizyczny i zimne powietrze to są czynniki, które też wywołują skurcz oskrzeli – to stan fizjologiczny. Stan astmatyka, który startuje do biegu narciarskiego, jest zbliżony do stanu człowieka zdrowego – nie ma wysiłku, nie ma skurczu, ale skoro taka osoba przyjmuje działający 12 godzin lek beta2-mimetyczny, to odczuwa dwa działania ważne dla wyniku biegu. Pierwszym jest zwiększenie już na starcie pojemności życiowej płuc – tak samo zwiększyłaby się ta pojemność u człowieka zdrowego biorącego lek. Druga sprawa to długotrwała ochrona organizmu przed czynnikami, które fizjologicznie powodują skurcz oskrzeli, zimnem i wysiłkiem – tej ochrony zdrowa osoba nie ma. Dr Krzywański w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" twierdzi, że u zdrowej osoby przyjmującej dawkę beta2-mimetyku oskrzela rozszerzą się zaledwie o 2–3 procent, u chorych nawet o 20 procent... Być może pan doktor zapomniał o prawie fizycznym, które nazywa się prawem Laplace'a. Zgodnie z nim przepływ powietrza zwiększa się proporcjonalnie do kwadratu stopnia powiększenia się oskrzeli. Nie mówmy więc o poszerzaniu oskrzeli (odwróceniu bronchospazmu u chorego), tylko o tym, że pojemność życiowa płuc zwiększy się u osoby biorącej lek nawet o 10 procent. To przecież bardzo dużo w biegu na 10 km, gdzie różnica na mecie wynosi 4 sekundy. Choroba tworzy więc sytuację uprzywilejowaną dla chorego. Czyli wyłączenia terapeutyczne wcale nie są dobrym pomysłem na wyrównywanie szans? Nie są, bo uwzględniają czynnik lekarskiej uznaniowości. Jeśli w pewnym momencie lekarz mówi, że trzeba jego zdaniem brać silne leki na astmę, to właśnie jest ten moment. Testy medyczne, niestety, wcale nie gwarantują poprawności tej decyzji. Znam wiele czynników fizycznych i chemicznych, które mogą wpłynąć na ocenę lekarską i możliwość manipulacji. Taki proces decyzyjny musi być klarowny i transparentny oraz nie dopuszczać elementu uznaniowości. Medycyna opiera się na faktach, nie opiniach. Lekarze to przecież też zwykli ludzie, bez patentu na wzorzec moralności. Widzi pan profesor sposób rozwiązania tego konfliktu interesów chorych i zdrowych? Widzę tylko jeden, zasadniczy. Jestem zdania, że każdy sportowiec wyczynowy powinien być zdrowy. Nie chodzi o to, aby chorzy wcale nie uprawiali sportu, przeciwnie, astmatykom zalecamy ćwiczenia ruchowe, ale to tylko jedna z form rehabilitacji. Argumentem chorych sportowców jest twierdzenie o dyskryminacji... Powiem ostro – nie słyszałem, by kierowcą Formuły 1 została osoba o upośledzonym wzroku, choć pewnie ktoś mógłby dowieść, że to jest dyskryminacja. Nie chcę nikogo dyskryminować, tylko twierdzę, że w sporcie zawodowym, gdzie chodzi także o zarabianie wielkich pieniędzy, muszą być czyste reguły gry. Nie mówi pan tego, bo serce boli, gdy Justyna Kowalczyk przegrywa z Marit Bjoergen? Jestem całkowicie wolny od uprzedzeń kibicowskich. Nie chodzi o identyfikację z Justyną Kowalczyk. Chodzi mi o puryzm, którego mamy w sporcie coraz mniej. Krótko mówiąc, masz astmę wysiłkową – nie startuj na mistrzostwach świata? Startuj, ale nie bierz leków z listy zabronionych. Startuj, gdzie chcesz, lecz nie szukaj swej przewagi w fakcie, że jesteś chory. Znany przykład Oscara Pistoriusa i jego protez to jest właśnie karykatura tej sytuacji. Jestem pełen pokory dla choroby i ułomności, wiem, że uprawianie sportu tworzy jakość życia, ale w przypadku osoby chorej z przeciw-wskazaniami do wyczynu takie starty z wielu powodów nie mają sensu. Znajduje pan w przypadku astmy jakieś istotne powody czysto medyczne, by chorzy sportowcy rezygnowali z kariery? Tak. Nie zapominajmy, że osoba chora uprawiająca sport i biorąca legalnie silne leki z listy dopingowej zapewne nie brałaby ich, gdyby nie wysoki poziom rywalizacji. Beta2-mimetyki, które lekarze im przepisują, nie są lekami działającymi selektywnie. Kiedyś zaobserwowaliśmy, że ich nadmierne użycie było groźne dla ludzi, przyczyniało się do statystycznie zauważalnej nad-umieralności pacjentów. Gdzie tkwi groźba? Te leki mogą np. prowadzić do schorzeń układu krążenia. Ich stosowanie oznacza także odległe w czasie skutki, ze skróceniem życia włącznie. Zapisywanie ich sportowcom obciąża lekarskie sumienia. Rzeczpospolita |