Ważne, kluczowe śledztwa. A co z tego robią propagandyści TV i rządu. Ich „Misja”. TVP świętuje Dzień Wolności Prasy. 20 kwiecień 2021 Mirosław Dakowski W wielu ważnych śledztwach brałem, nieproszony przez stronę władzy, udział, sądzę więc że mam prawo, a może obowiązek pewnych podsumowań. Proces Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego opóźniony o 8 do 10 lat przez pozorowaną działalność likwidatorów, opóźnienia procesów karnych FOZZ do czasu przedawnień, zaklepanych przez zmiany przepisów przepchnięte przez sejm, powrót ze Stanów Zjednoczonych po wielu latach „głównego prezia do odsiadki” Dariusza Tytusa Przywieczerskiego. A filmików, sensacji i tak zwanych przełomów, również w telewizjach sfinansowanych z pieniędzy FOZZ - było mnóstwo. O czujności beneficjentów tego rabunku świadczy sytuacja, gdy w czasie emisji na żywo w TV moich wniosków z wypuszczenia Grzegorza Żemka [z krótkiej oczywiście, a nie wiadomo, czy real nej] odsiadki, przerwano mi wypowiedź po 8 minutach, a miało być ich 20, bo jak się okazało, „dostaliśmy telefon z Florydy”, przeprosił mnie główny redaktor. Ogromnych pieniędzy z FOZZ nie odzyskano. Przed dziewiętnastu laty, we wrześniu 2002 roku namierzono - policja namierzyła - około trzydziestu groźnych pedofilów, pederastów z dworca, z dowodami. Była to tak zwana afera Dworca Centralnego. Według świadków [w tym dziecięcych prostytutek] bywał tam Andrzej Samson, znany psychiatra czy psycholog. Bywał tam też, według redaktora Laskowskiego, znany reżyser Krzysztof Zanussi. Sfrustrowany pułkownik policji, które te sprawy od lat prowadził, mówił prywatnie, że znane postaci nie tylko wywinęły się od kary, ale uniknęły również śledztwa. Natomiast filmy Latkowskiego, niby na ten temat, które pojawiły się po wielu latach, charakteryzowały się wielosłowiem, niechlujnym powtarzaniem tych samych ujęć, w których chłopcy chodzą sobie nocą po ulicach, a w tle brzmi niespokojna denerwująca muzyczka. NIC KONKRETNEGO. Zamiast śledztwa, informacji o wysokich karach dla zbrodniarzy, pojawia się w telewizjach tylko tania prostacka propaganda. Ta sama moda telewizyjna na tanią prostacką propagandę powtarza się również w innych sprawach, jak na przykład tak zwana „afera” Amber Gold, gdzie przez rok chyba pokazywano nam jakąś blondynkę [pani poseł Wassermann], która przepytywała różnych panów o różne sprawy, rzeczy, czy rozmowy, których ogromną ilość poznaliśmy z telewizji. Ale żadnych spraw karnych, ani odzyskania pieniędzy zrabowanych ludziom przez właściwego planistę Amber Gold to nie było i ciągle nie ma. W telewizjach pokazywano tylko jakiegoś słupa Marcina Plichtę, jako tak zwanego głównego winowajcę, oraz jego kobietę, którą formalnie nazywano jego żoną, a która, jak się okazało, w więzieniu miała potem dziecko ze strażnikiem więziennym. To wszystko pokazywano w telewizjach[siano, śmieci, dezinformacja, jak wolicie nazwać]. Również działo się to przy akompaniamencie nerwowych wykrzykiwań i niespokojnej muzyczki. Ostatnio, przed 10 kwietnia 2021 roku mieliśmy w telewizjach inwazję propagandy mówiącej o nieporozumieniach między jakąś grupą, powiedzmy ministra Macierewicza a panią redaktor Ewa Stankiewicz, która jak dotąd przez lat 10 czy 11, zawsze wiernie powtarzała wymysły, konfabulacja Maestro Macierewicza i jego grupy. 10 kwietnia TVP1 pokazano filmik ministra Macierewicza. W filmie tym, trwającym ok. godziny, wśród autorów nie znalazłem ani ministra Macierewicza ani grupy profesorów, która była przez lata całe w zespołach firmowanych przez min. Macierewicza. Pokazano tam, w takim szybkim zrywanym tempie, jakieś obrazki, rysuneczki, które nie zostały w żaden sposób potwierdzone przez zrozumiałe dla czytelnika dowody. Były też rysunki samolotu który podobno10 kwietnia leciał. Na rysunkach widzimy skrzydło samolotu, które jest przecinane przez ogromną kolumnę, która ma obrazować sławną [tak zwaną kevlarową] brzozę. Na rysunku pole powierzchni przekroju tej brzozy jest przesadzone około 1000 czy 1500 razy. Nie ma tu żadnego uzasadnienia merytorycznego, chodzi tylko o jakieś pokazanie że grupa tak zwanego przez nas „lewego skrzydła kłamstwa Smoleńskiego”, czyli grupa rosyjska MAK, generał Anodiny i później Millera i doktora Laska [zwanego popularnie Laskiem Smoleńskim] kłamią w żywe oczy. Ale to przecież od początku było jasne, widoczne dla każdegto, zresztą nie ukrywane przez autorów. Natomiast te wszystkie rysunki pokazują wyobrażenia anonimowej grupy, o ile rozumiemy, właśnie związanej z ministrem Macierewiczem, jak według nich nastąpił kolejny wybuch w lecącym samolocie i dlaczego te szczątki ułożyły się tak, jak widać na opublikowanych zdjęciach. Mała jest troska o to, czy i8 kto te części ustawiał, kto i kiedy te zdjęcia robił. Dla analityków znających realia dokumentów na temat polanki koło wojskowego lotniska Siewiernyj, na które został rozłożony złom, nie ma w tym filmie żadnych istotnych danych. Natomiast film jest przeznaczony dla tego zapewne miliona ludzi, którzy mają uwierzyć, że jakieś wybuchy nastąpiły w skrzydle a później w kadłubie tego samolotu [nr 101]. Na potwierdzenie uprzedniej propagandy po paru dniach wyemitowano film redaktor Stankiewicz. Miał on być jakąś odpowiedzią na tamten film anonimowej grupy zwolenników ministra Macierewicza. Okazało się jednak, że w filmie pani redaktor Stankiewicz powtarzane są te same tezy, to znaczy o wybuchu w powietrzu, o jakimś domniemanym czy hipotetycznym rozłożeniu szczątków. Tylko tym razem komentowane są przez obecnego męża pani redaktor Stankiewicz Duńczyka Jørgensena. Jaki jest cel kolejnego wyświetlania tych niby sobie przeciwstawionych analiz, które nie są wcale analizami, są tylko tak w pośpiechu sklejonymi kliszami, zespołami sloganów? Celem jest pokazanie, że rzeczywiście cały ten wybuch nastąpił w tym konkretnym egzemplarzu samolotu Tu-154, o numerze 101, w którym według obu tych grup autorów zgromadzone było i przewożone 96 osób z Polski. Jedynym dodatkiem w filmie redaktor Stankiewicz był pokazanie na początku jakiegoś fragmentu filmiku z kamery monitoringu, na którym ruszały się, kręciły się bliżej przeze mnie zupełnie niezidentyfikowane osoby. Przed rokiem czy dwoma byłem zaproszony do telewizji Republika, gdzie redaktor Ewa Stankiewicz nagrała ze mną program „o aferze FOZZ”. Z mojej wypowiedzi, jak się okazało później, wycięto chyba 40%. W kuluarach mówiłem jej o Smoleńsku: Nasze wątpliwości dotyczącą tego, że najprawdopodobniej były w akcji co najmniej dwa samoloty, że złom ustawiony na polance samosiejek koło Siewiernego został umieszczony tam nie na skutek jakiegoś lotu czy wybuchu, tylko przez osoby, które albo dźwigami albo przy pomocy helikopterów, według swojego planu umieszczały tamte części. Z analiz, o których wtedy mówiłem wynikało, że te części zostały umieszczone odwrotnie do hipotetycznego lotu, to znaczy części lewej burty były po prawej stronie a części prawej burty jakiegoś samolotu były po lewej stronie tej trasy na której miał się rozpadać Tupolew. Świadczyłoby to, że planista chciał by samolot [samolot domniemany czyli taki jak planowano jego przelot] leciał od strony zachodniej, a tymczasem samolot podobno zrobił krąg i według oficjalnej wersji próbował lądować od strony wschodniej. Rozkład postawionych części zupełnie temu przeczy [powtarzam postawionych, a nie lecących z dużą prędkością poziomą] nie upadłych na skutek wybuchów części. Tego typu sprzeczności nikt z otoczenia pani Stankiewicz w przedstawionym ostatnio filmie nie podjął. Natomiast wiem na pewno, pamiętam, że w czasie mojej wizyty u niej w telewizji Republika rozmawiałem z nią na ten temat. Mówiłem jej również wtedy, że wszystkie kilkanaście monitoringów, które w cudowny sposób się zepsuły tak na Okęciu wojskowym jak na wojskowym lotnisku Siewiernyj w Rosji wskazują, że zbrodnia została wcześniej zaplanowana równocześnie, wspólnie tak w Rosji jaki w Polsce. Wtedy pani redaktor Stankiewicz była tymi wiadomościami [matematycznymi przecież] zaszokowana. I teraz w tym filmie, który dwukrotnie już telewizja państwowa czyli telewizja Kurskiego pokazała, na początku, na tle właśnie denerwującej muzyczki jest sekwencja jakiś osób poruszających się w jakimś niesprecyzowanym pomieszczeniu - podobno - implikuje tu pani redaktor, że były to osoby, które właśnie miały lecieć do Smoleńska. Pokazała też [chyba zdjęcie] jakichś osób, ujętych z tyłu i z daleka, jak idą w kierunku samolotu. Żadnej identyfiakcji tych osób, daty zdarzenia, ani informacji, skąd zdjęcie się wzięło, gdzie możnaby je przebadać. Nie ma żadnych wskazań czy dowodów że jest to prawda, nie ma żadnych informacji, skąd nagle po 10 czy 11 latach taki filmik się znalazł, kto i kiedy go pani Stankiewicz przyniósł ani żadnych detali istotnych dla śledztwa. Wszystko podane jest w formie pospiesznej sensacji, jak właśnie filmikach pana Latkowskiego o pederastach i zbrodniczych pedofilach. Te kilka przykładów [z wielu przecież] świadczą o tym jak bardzo telewizja straciła obowiązek informowania ludzi, informowania widzów i słuchaczy a przejęła na siebie tylko goebbelsowski obowiązek dezinformacji i propagandy.
|