Tajemnice miejsca katastrofy smoleńskiej
Wpisał: Free Your Mind   
07.05.2021.

 

Tajemnice „miejsca katastrofy smoleńskiej”

  p { margin-bottom: 0.25cm; direction: ltr; line-height: 120%; text-align: left; }a:link { color: rgb(5, 99, 193); }a.sdfootnoteanc { font-size: 57%; }

Free Your Mind [specjalnie na stronę dakowski.pl]



Podstawową tajemnicą „miejsca upadku <prezydenckiego tupolew>” jest to, co i kto widział, przybywszy na „wrakowisko”. W szeroko komentowanym filmie E. Stankiewicz Stan zagrożenia (od 32’) pojawia się fragment zeznań K. Czajkowskiego z Konsulatu Generalnego RP w Irkucku, który brzmi następująco: Widziałem też ciała ofiar katastrofy, jedno z nich wisiało na drzewie, bez odzieży. Widać było mnóstwo walających się i latających w powietrzu kartek papieru, między innymi z programem wizyty. Każdy, kto miał okazję obejrzeć filmik Koli, materiał wideo S. Wiśniewskiego, I. Fomina czy z e-ostrołęki, wie, że żadnego „ciała na drzewie” nie zarejestrowano, a przecież każdemu z filmujących rzuciłoby się w oczy. Podobnie jak wiszący na gałęzi i/lub na kadłubie żakiet, o którym wspominali przybyli na Siewiernyj wraz z J. Kaczyńskim wieczorem 10 Kwietnia posłowie. Z daleka widzieli wiszący na gałęzi dobrze im znany żakiet Grażyny Gęsickiej. – Na miejscu był szokujący widok. Części garderoby, biżuterii. Ciał już nie było, ale były ślady krwi. Widziałem zwisający z kadłuba żakiet naszej koleżanki klubowej. Taki bardzo charakterystyczny, który często komentowaliśmy – kilkanaście godzin później w Warszawie mówił Adam Bielan. Ciała pani poseł jeszcze długo nie udawało się odnaleźć1.

Wracając jednak do godzin przedpołudniowych (lokalnego czasu) dnia tragedii. Prezydencki urzędnik M. Wierzchowski (którego zresztą widać na filmie Stankiewicz na jednym ze zdjęć z Siewiernego przed „pomnikiem myśliwca”) tak relacjonował to, co miał widzieć po przybyciu na „miejsce katastrofy” (zeznania przed Zespołem Parlamentarnym2):

MW: Ja na początku nie wierzyłem... Może to nie ten samolot.

Przewodniczący ZP A. Macierewicz (dalej jako AM): Tak. To jasne [?? - przyp. F.Y.M.].

MW: I... i... i... potem do... do... dochodzili ludzie... i tak dalej... I ja mówię do...[do kogo? - przyp. F.Y.M.],  mówię: może to nie ten samolot, może to... może to nie oni?


Jest to, trzeba przyznać, bardzo osobliwa reakcja (jeśli się trafia na „miejsce upadku” samolotu, na który się czekało), równie osobliwa jak ta towarzyszącej amb. T. Turowskiemu drugiej sekretarz ambasady E. Jasiuk: Nagle pani Jasiuk powiedziała: „Co to za manekiny?” Ja wtedy spojrzałem i zauważyłem, że to są części ciał ludzkich. Ona chciała to filmować, na co powiedziałem jej, by przerwała to filmowanie, bo to nieetyczne3. Do dziś (maj 2021) nie znalazł się żaden dziennikarz śledczy, by dopytać Jasiuk, co to za manekiny widziała na „wrakowisku”. Ale oddajmy jeszcze głos Wierzchowskiemu, którego na posiedzeniu ZP wspiera AM w konstruowaniu relacji:


MW: Nie. Ja tam podbiegłem, to wszystko było takie, było po prostu wbite w ziemię... Yyy... ja widziałem... tam... bodajże z dwie, trzy osoby, które gdzieś tam...

AM: Leżały. [?? – przyp. F.Y.M.]

MW: ...leżały, które były w... mmm... ciężkim stanie.

(…)

(Posłanka): Powiedział pan o osobach w ciężkim stanie. Tak się mówi o...

AM: Dwie, trzy osoby.

(Posłanka): ...które żyją.

MW: No, w ciężkim... No, jeżeli... przepraszam, że tak... yyy...

(Posłanka E. Jakubiak): Przepraszam bardzo, ale musisz mówić bardzo wyraźnie w tych sprawach, bo użyłeś słowa „w ciężkim stanie”.

MW: No w ciężkim stanie, to...

AM: Ale będziemy dopytywali o każdy szczegół.

MW: ...to, to... to...

AM: I wyjaśniali.

MW: Jeżeli...

AM: Na pewno.

MW: ...jeżeli... jeżeli... yyy... faktycznie, no... Jeżeli ktoś ma, przepraszam, że tak... mmm... pozwolę sobie... mmm... jest rozerwany pasami  albo... albo... albo... ooo... ma urwaną głowę, to...

AM: Mhm.

MW: ...przepraszam, że tak mówię, to...

AM: No jasne.

MW: ...w ciężkim stanie, mówię, w tym sensie, w ciężkim stanie. Nie, nie, nie, że, że, że... ktoś krzyczał, czy... coś w tym stylu tylko... Ciała... Ciała gdzieś osób z..., które leżały 5 m od (...) ode mnie (...) w tych krzakach (...) Ktoś przypięty do fotela. Yyy...

AM: Rozerwane ciało, tak? [?? - przyp. F.Y.M.]

(Posłanka): (niezr.)

MW: Słucham?

(Posłanka Kruk): Przypięty do fotela?

MW: No... Tak... tak... tak gdzieś... Tak mi się wydaje... no tak...


Jeśli już mowa o „osobach w ciężkim stanie” – doskonale pamiętamy dziennikarski przekaz z 10-04 o „trzech osobach odwiezionych do szpitala”. W filmie Stankiewicz przywołana jest intrygująca relacja G. Cyganowskiego z ambasady (tego ponoć, który miał na „miejscu katastrofy” nakazywać ruskim służbom aresztowanie montażysty Wiśniewskiego i zabranie oraz zniszczenie mu sprzętu), który opowiada o… dwójce ocalałych (od 35’): …była informacja, że dwie osoby przeżyły. I nam tą informację przekazywał ktoś ze strony rosyjskiej, że pojechały karetką do szpitala. (…) To tam konsul jeden zaczął za tym chodzić. Do którego szpitala, gdzie, co jak, no i zanim ustalił cokolwiek to, to przyszła informacja, że, że nie przeżyły. Co jakby z konsularnego punktu widzenia czy, czy ogólnie nie powinno satysfakcjonować osoby no bo, bo, no bo w takim razie gdzie są te ciała, które nie przeżyły, tak. Co zostały zwrócone¸ że tak powiem, na miejsce katastrofy, czy zostały w szpitalu¸ czy zostały… (…) Gdzie jest ciągłość? To bardzo intrygująca historia z możliwym „zwracaniem ciał” na „wrakowisko”.

Inny ówczesny prezydencki urzędnik J. Sasin, przybywszy z Katynia na „miejsce katastrofy”, jak wiemy, nie był w stanie nikogo zidentyfikować na „wrakowisku” i widział kilka4, względnie, dziesięć, kilkanaście ciał5. Stąd też stwierdził, że tak naprawdę większość ciał znajduje się gdzieś tam w, prawda, w samolocie, prawda (…) czy (…) pod tymi częściami samolotu (…)6. Jeżeli zaś zajrzymy do „raportu MAK”7, to na s. 104 jest informacja o tym, że dopiero o 16:20 lokalnego czasu (pol. 14:20) odnaleziono 25 ciał ofiar [na „miejscu katastrofy” ma się rozumieć – przyp. F.Y.M.]. Z kolei w filmie Stankiewicz przywoływana jest relacja dowódcy katyńskiej grupy borowców C. Kąkolewskiego, który miał zeznać, że o godz. 15-tej [czasu lokalnego zapewne – przyp. F.Y.M.] podjęto decyzję o wynoszeniu zwłok z wraku na teren przyległy do miejsca katastrofy (…) Zwłoki nosili strażacy, fotografowano twarze i pobierano odciski palców z dłoni.

Do dziś nie wiemy, co się działo na „miejscu katastrofy” między ogłoszeniem „upadku tupolewa” a czasem „wynoszenia zwłok”.



Free Your Mind

 

1 P. Kraśko, Smoleńsk 10 kwietnia 2010, Warszawa 2010, s. 63.

Zmieniony ( 07.05.2021. )