Król królów
Wpisał: Paweł Pietkun   
07.03.2011.

Król królów

Paweł Pietkun

Śmierć ostatniego z wielkich cesarzy świata, Hajle Selassie I była końcem pewnej epoki. Żaden z władców nie wpłynął tak mocno na współczesną kulturę i sztukę. I żaden nie był tak blisko zmiany losów świata.

Niewiele brakowało a poddani i wyznawcy (wiele osób wierzy w jego boskie pochodzenie) ostatniego cesarza Etiopii umożliwili by powrót do Afryki potomków wszystkich niewolników sprowadzonych do obu Ameryk. Gdyby tak się stało, nie byłoby jazzu, rock and rolla i hip-hopu a obecny prezydent USA Barack Obama nigdy by się nie urodził.

Pamiątką po tej nieudanej próbie jest czarna pięcioramienna gwiazda znajdująca się na fladze Ghany, muzyka reggae na Jamajce i największy religijny kult dotyczący żyjącego człowieka na świecie. Czarna gwiazda była z początku symbolem kompanii przewozowej Black Star Line, której statki miały umożliwić potomkom Afrykańczyków powrót na kontynent przodków. A krajem, który miał przyjmować wszystkich z otwartymi ramionami była właśnie Etiopia pod rządami Hajle Selassie I (noszącego formalny tytuł Zwycięskiego Lwa Plemienia Judy, Wybrańca Bożego, Króla królów Etiopii). Mimo że jedyny statek, jakim dysponowała kompania przewozowa utonął w drodze do Ameryki, czarna ludność Afryki, USA i Ameryki Łacińskiej szybko okrzyknęła cesarza Etiopii namiestnikiem Boga na Ziemi. Jego drzewo genealogiczne dowodziło, że był w linii prostej potomkiem króla Salomona ze związku z królową Saby, Makedą, którego echa przebrzmiewają w biblijnej Pieśni nad Pieśniami. Jego intronizację przewidział zaś Marcus Garvey, uznany przez czarnych za proroka, właściciel kompani Black Star Line.

Sam Hajle Selassie I nie chciał wcale zostać przywódcą religijnym – do czasu koronacji był zwykłym księciem i wiernym Ortodoksyjnego Kościoła Etiopskiego. To właśnie skromnego księcia kościelne władze wskazały, jako następcę tronu po przygotowywanym od dawna zamachu stanu i detronizacji cesarza Ijasu V podejrzewanego o potajemne przejście na islam.

Jako cesarz, Hajle Selassie szybko sięgnął po władzę absolutną. Był czas, kiedy król królów – wzorując się na biblijnym przodku - osobiście rozsądzał spory nawet najmniej znaczących członków społeczności, czegokolwiek nie dotyczyły. Jego wyroki były nieodwołalne i ostateczne.

Już z przyznanym w latach 30. XX w. tytułem Człowieka Roku magazynu „Time” cesarz wygłosił jedno z najbardziej dramatycznych przemówień w Lidze Narodów. Zapowiadał w nim, że wojny nie skończą się dopóki kolor skóry nie będzie tak samo mało znaczący, jak kolor oczu, czy włosów. Wzruszająca i pełna emocji mowa jego wysokości do dzisiaj należy do kluczowych tekstów literackich. W krajach afrykańskich i na większości amerykańskich uniwersytetów jest traktowana jako kanon retoryki - na równi z mowami Cycerona. Pod jego rządami Etiopia, jako jedyny kraj w Afryce, walczyła z faszystami.

Do dzisiaj miliony wyznawców cesarza traktują go jako religijnego przywódcę ruchu Rastafari i wierzą, że wciąż żyje. Na podstawie świętej etiopskiej księgi Kebra Nagast, uważają że był ostatnim z biblijnych Mesjaszów oraz wcielonym Bogiem zwanym przez nich Jah, który przyszedł aby zakończyć wojny na ziemi i zaprowadzić tysiącletnie królestwo pokoju. Imię Haile Selassie znaczy zresztą Potęga Trójcy. To jemu poświęcona jest większość piosenek reggae i jego imię pojawia się niemal na każdym koncercie muzyki czarnej – bez względu na gatunek.

Na początku lat 70. XX w. Związek Radziecki zaangażował się w komunistyczny przewrót w Etiopii. W stolicy kraju Addis-Abebie powstał jedyny na Czarnym Lądzie pomnik Lenina. Cesarza aresztowano i ostatni rok życia spędził w areszcie. Jednak ze względu na charyzmę i wyjątkowy posłuch wśród ludu pilnujący go strażnicy zmieniali się codziennie w taki sposób, aby nikt nie przebywał z nim dłużej niż jeden dzień. Hajle Sellasie I - niechlubnie - opisal Ryszard Kapuściński w reportażu "Cesarz".

===============

por.: Joanna Mieszko-Wiórkiewicz    07.04.2010. "Cesarz" nie jest o moim dziadku