Kogel-mogel z limitowanym cukrem
Wpisał: Waldemar Glodek,   
10.03.2011.

Kogel-mogel z limitowanym cukrem

Posted by Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia w dniu 2011-03-09 http://wirtualnapolonia.com/2011/03/09/kogel-mogel-z-limitowanym-cukrem/#more-11609

Dzień po dniu doświadczamy owoców aneksji do Unii Europejskiej. Informacyjny zgiełk wydawany przez konkurujące ze sobą czołowe partie polityczne nie słabnie. Słabnie natomiast zachwyt europejskim rajem. Ubywa entuzjastów. Aczkolwiek media sugerują co innego to jednak rzeczywistość wskazuje na to, że Polacy tracą zaufanie do rządzących.

Jaruzelska szkoła wybierania mniejszego zła nadal obowiązuje. Mając jedynie taki wybór, co w zasadzie wyborem trudno nazwać, Polacy zdają się na tych z którymi są familijnie bliżej związani. Upłynęło dosyć czasu by nawet bez lupy zauważyć sromotne skutki ścisłej unijnej podległości. Jednak zmiany systemowe w Polsce i możliwość wyjazdu w poszukiwaniu pracy do innych krajów wpłynęły na osłabienie decyzji zniewolonych podatników do drastycznych rozwiązań. Zamiast od rządzących domagać się realizacji zobowiązań i obiecanek o drugiej Japoni i Irlandii, zniechęceni starają się szukać rozwiązań na własną rękę, najczęściej daleko od domu rodzinnego.

Ostatnie wiadomości agencyjne odnośnie cen cukru na rynku światowym nie wyciągnęły jednak na ulice i place miast naszych i stolicy wszystkich tych co kiedyś nieźle sobie radzili z uprawą buraka cukrowego, jego skupem i przetwarzaniem na kryształowy cukier. Odczuwa się bardzo brak kogoś jak Lepper. Nie ma chętnego do zmobilizowania niezadowolonych plantatorów do akcji przeciwko bzdurnym decyzjom ekonomicznym i gospodarczym rządzących, do przerwania im błogiego stanu samozadowolenia. Aczkolwiek medialnie walczą ze sobą na przysłowiowe noże, czym sprawiają kłopot ze zrozumieniem ich rzeczywistych intencji.

Okazuje się, że w Unii Europejskiej brakuje cukru, a jeszcze tak niedawno rządowymi decyzjami niszczono polskie cukrownictwo, zakłady wyprzedawano na siłę. Ograniczenia jakie przyjęto ostatnio od Unii na produkcję przez Polskę cukru to około 1,4 mln ton. To jest o 16 % mniej od limitu wynegocjowanego przed akcesją. Bzdurne dyrektywy z Brukseli, niczym wcześniejsze z Moskwy, nadają się do kabaretu bardziej niż do zarządzania gospodarką.

W sezonie 2009/2010 nasze cukrownie wytworzyły 1,5 mln ton tego produktu, ale nadwyżkę (100 tyś. ton) zgodnie z unijnymi przepisami Polska musi sprzedać. Mimo tego, że aby zaspokoić rynek krajowy trzeba będzie zakupić za granicą 200-250 tyś. ton cukru! Zapewne na weksel. I dziwnie jakoś, mało kto i w niewielu miejscach wspomina rewelacje ekonomiczne Balcerowicza, oczywiście profesora nie tylko komunistyczno -krajowego ale także renomowanych centrów formujących świat; ani też prywatyzacyjnych krętactw ministra Lewandowskiego, obnoszącego się europejsko, ani żadnych innych geniuszy polskiego cudu gospodarczego.

Przeciętny obywatel napuszczany jest przez kłamiące publikatory i nikt nie rzuci hasła “TELEWIZJA KŁAMIE!” na tyle głośno aby coś z tego wynikło. Ciągle nie malejąca liczba widzów pasjonuje się medialnymi pojedynkami i grą w słupki w walczących wydawałoby się poważnie najmocniejszych na krajowym ringu PO-PiS-PSL-SLD. Jedynie od czasu do czasu ktoś nieśmiało zauważy ich okrągłostołowy kręgosłup.

Ludziom zaganianym za groszem na chleb codzienny podrzuca się różne mocne tematy. To rewelacje z zakresu katastrofy smoleńskiej, to ciągle atrakcyjny hit o spełnieniu marzeń po wprowadzeniu bezwizowych podróży do USA. W kraju, spakowana już pierwsza fala rodaków na to czeka, aczkolwiek niewymienny minister Sikorski twierdzi, że zainteresowanie wyjazdem za ocean znacznie zmalało. Mimo kolejnych obiecanek rządzących nadal jedyną szansą na poprawę życia rodaków znad Wisły jest wyjazd za chlebem na zachód. W tym samym czasie zamyka się fabrykę samochodów na warszawskim Żeraniu na amen. Kombinacje z łupkami chyba już dotarły do finału. Cyrograf gazowy podpisany na lata. Już tylko kwestia czasu żeby utwierdzić nas w genialnej transakcji, że miedź nie opłaci się mieć. I tylko czekać jak zaczną gasić światło, ale już bez emocji z regionowymi świeczkami w ręku.

Wokół po świecie kolorowe rewolucje będące wynikiem zapaści zarówno ekonomicznych, społecznych jak i gierek różnych specsłużb, a nad Wisłą spokojnie. Najwyraźniej specsłużby są wystarczająco zadowolone.

Znacznie więcej emocji wzbudza oczekiwanie: czy w PO już się posprzeczali? Czy Tusek lubi Schetynę i odwrotnie? Czy też jakie są nowości z życia zięcia byłego prezydenta? Poza medialnym “imperium Ojca Tadeusza” mało które ośrodki zwracają uwagę na sprawy istotne dla egzystencji państwa. Można odnieść wrażenie, że rządzący czują się lubiani i z zadowoleniem aprobują swoją namiestnikowską role; a apanaże interesują ich najbardziej.

Żeby uniknąć starcia z przerastającymi ich problemami i w miarę możliwości nie zakłócać sielanki, czołowe postacie głównych partii zajęte są tematem ile dni potrzeba im na dokonanie nowego naboru swoich ludzi w publicznym głosowaniu. Jeden dzień, to i jedna noc, a to może nie wystarczyć dopilnować żeby ktoś typu Leppera czy też Giertycha, lub dobrze odnotowującego przekręty rządzących Wrzodaka nieopatrznie załapał się do licencjonowanej partyjnie władzy. Byłoby to zapewne ze szkodą dla okrągło-stołowych elit i ich dzieci, nie wspominając o całym gronie zaszczytników wyrosłych na gruncie stanu wojennego i obsmyczenia Solidarności. Jedynie wypróbowani towarzysze spełniają wymagania do rządzenia kondominium. Rządzący na magdalenkowym kacu nie mogą pozwolić sobie na ujawnienie powodów ich idiotycznych decyzji i przemyślanych zaniechań. To by mogło wstrząsnąć społeczeństwem. Dlatego też żadne okręgi wyborcze z jednym miejscem poselskim nie wchodzą w grę, liczy się tylko partia. A to przerabialiśmy tyle razy, że taki stan rzeczy może wydawać się już jako jedyny i słuszny.

Ale skoro jednak u nas nie tylko cukier krzepi, tak więc można sądzić że jak się przebudzimy to zabraknie kolorów na to aby zrobić jakąś zawieruchę i rozgonić całe to towarzystwo wzajemnej adoracji, co wcale może nie zmienić naszego uczucia ręki w nocniku.

Waldemar Glodek, 2011-03-08
www.polishclub.org