Ch. G. W. ? - nie, raczej SATANIZM
Wpisał: Mirosław Dakowski   
11.03.2011.

Ch. G. W. ? -  nie, raczej SATANIZM

 

O przyczynach prowokacji w Warszawie

 

Mirosław Dakowski

 

            10-go marca, jak co miesiąc, zebraliśmy się przed Archikatedrą św. Jana (do środka już nie dało się wejść) na „miesięcznicę”. Było nas chyba trochę mniej, niż zwykle. Ludzie bali się „tych od Palikota” czy kuchcika, którzy mieli przygotowaną kontr-demonstrację pod Pałacem (niby prezydenckim, ale warszawiacy znów mówią namiestnikowski). Urzędnicy H.G.W. kolejny raz dali przyzwolenie na tę prowokację.

            Jak co miesiąc nagłośnienie pochodu z Archikatedry szwankowało: trzeszczało, przerywało, rzęziło. Chyba już tego nie można zwalić na bałagan i pośpiech. Zapewne organizatorzy mają w swych szeregach kreta, pilnującego, by to się powtarzało co miesiąc, a nie potrafią czy nie chcą go usunąć. Bardzo mało było tym razem pochodni. Widać, że na ludzi podziałała propaganda GazWyb-u, że pochodnie to symbol nienawistników, czy nazistów. A szkoda.

            Od lat propagowałem Krucjaty uliczne w obronie Prawdy i Polski. Por. O krucjaty uliczne, miejskie i inne artykuły w tym dziale. Bolesne jest, że dopiero Zbrodnia Smoleńska spowodowała ich co miesięczna realizacje.

            Na patriotycznych stronach internetu (bo media, jak to me®dia, milczały) czytałem ( marca dziesiątki ostrzeżeń, by nie zadrażniać, by tłumaczyć tym młodym, że my mamy tu żałobną uroczystość, że się modlimy... Nikt nie napisał, że takim bezczelnym typom, którzy naśmiewają się i szydzą z pamięci pomordowanych pod Smoleńskiem, z ludzi modlących się za tych pomordowanych, należy się porządny łomot (i słusznie!) kijami po grzbietach, bo oni wszelką łagodność mają za słabość.

            Ci od HGW na bluźnierstwa pozwolili, ale ewentualnej konfrontacji się przestraszyli i... zupełnie przegrodzili Krakowskie Przedmieście dwiema liniami płotów czy częstokołów – od Bristolu do budynku po drugiej stronie ulicy. Nie mogliśmy więc nawet podejść do wyjących kuchcików. Nielicznych, jak się okazało, w porywach było tam ze trzydziestu wyjców. Nie mogliśmy też pójść spokojnie w kierunku Nowego Światu.

Takie piekielne, ale babskie „chciała bym, a boję się”.

            A jak to możliwe, że ludzie w Warszawie głosowali na taką HGW, która (i podlegli jej urzędnicy) pozwalają na zbiorowe szydzenie z Polski i jej cierpień?

            Nie wiem, nie chcę tu dochodzić przyczyn. Pewne jest jednak, że tymi, co brzdąkali krzyżem zrobionym z puszek po piwie Lech, a teraz wyją jak szympansy podczas Różańca i Roty pod Wirtualnym Krzyżem - kieruje ich wódz - szatan. Tymi, co na to przyzwalają - także.

 

Jak długo jeszcze Polacy będą to znosić?

Zmieniony ( 12.03.2011. )