Ks. de Nantes ukazuje w 1983 dwie frakcje wrogów Polski: biała i czerwona. https://gloria.tv/post/b2adC96ak2RP6g4Ba43742Ww3 Fragment tzw. "Liber accusationis secundus" - wystąpienia zawierającego zarzuty ks. Georgesa de Nantes (zm. 2010) wobec papieża Jana Pawła II - zamieszczam jako przenikliwe spojrzenie fragmenty "wątku polskiego". Tekst powstał w roku 1983, stąd też ówczesna poruszona w nim sytuacja, dziś historyczna; [ jakżeż jest kontynuowana w 2021… md] całość: crc-internet.org/…on/liber-accusationis/secundus/1-break-poland.html "Nic nie wiadomo poza Polską i niewiele, jak się obawiam, w samej Polsce po 40 latach rządów komunistycznych, o tym czym była polska tradycja katolicka w okresie ostatnich dwustu lat, tradycja, tłamszona i trzymana w ukryciu przez jej wrogów, tak utajonych, jak i zadeklarowanych. To właśnie ci wrogowie zajęli scenę i skupili uwagę wszystkich na sobie: liberalni, konserwatywni, arystokratyczni biali, zwykle masoni z jednej strony oraz karbonariusze, rewolucyjni czerwoni, zwykle intelektualiści i literaci - z drugiej. Zawsze myliliśmy Twoją tradycyjną, narodową, katolicką Polskę, w której pokładamy całą naszą sympatię z tymi dwoma frakcjami, których mesjanizm nas fascynował i pozostawiał niepokój: Polska - "Chrystus narodów"! Nie podejrzewaliśmy że Twój "prawdziwy kraj", okupowany, uciskany i krzywdzony czerpał swą żywotność, płacąc drogo za przygody i zaplanowane spiski, z "legalnego państwa" - owych dwóch stronnictw, białego i czerwonego, które przyjmowały rozkazy z zagranicy, będąc zawsze fałszywymi przyjaciółmi Twego narodu oraz nieprzyjaciółmi naszej religii. Wszystkie dawne państwa świata chrześcijańskiego, od Rosji po Meksyku, w tym Twój kraj i nasz, przeszły tę samą plutokratyczną, intelektualną, polityczną, i w końcowym rozrachunku - socjalistyczną, masońską, policyjną dominację, sterowaną z Berlina, Londynu, Manhattanu czy obecnie Moskwy. Ich celem jest by jeden kraj wystąpił przeciw drugiemu, a przedtem byśmy stanęli przeciwko sobie, by doprowadzić Kościół do ruiny i zniszczyć wiarę chrześcijańską, katolicką ale i prawosławie. "Szczęśliwy ten polski katolik, który może przysiąc że żaden z jego rodziny, bliskiej czy dalekiej nigdy nie zaangażował się w żadną z owych rewolucji!" - napisałem, przypominając sobie nieszczęśliwą historię Twoją [tj. Twojego kraju]. (...) Jednakże prawdziwa katolicka Polska, reprezentowana przez większość jej podzielonego narodu pozostała przy biskupach i kapłanach, wierna stałej i roztropnej kontrrewolucyjnej polityce Rzymu (...) Polska ta, droga naszym sercom i droga Najwyższym Pasterzom, miała tę wyjątkową łaskę, za panowania św. Piusa X, posiadania w tym okresie politycznego zmartwychwstania i duchowej odnowy za przewodników wielkiego nacjonalistycznego myśliciela Romana Dmowskiego (1864-1939) oraz wspaniałego pasterza Kościoła, Księcia Biskupa, potem Arcybiskupa Metropolitę, wreszcie Kardynała - Adama Sapiehę (1867-1951) - Twego patrona i ojca w kapłaństwie oraz poprzednika na stolicy krakowskiej (...) [Dmowski] nakreślił drogę do przyszłości Polski, opartej na rzymskim katolicyzmie, choć tolerancyjnej na różne wschodnie tradycje. Była ona z konieczności antysemicka - w efekcie intryg trzech milionów Żydów wówczas zamieszkujących Polskę, którzy nie chcieli asymilacji i zawsze spoglądali na Niemcy Wilhelma II oraz na bolszewizm (...) Józefa Piłsudskiego (1867-1935) ignoranci uznają za wielkiego żołnierza i bohatera ojczyzny, podczas gdy był polskim Leninem, narzędziem szatana w dziejach Twego kraju. Pełen ambicji i pozbawiony wiary, ów makiaweliczny kondotier wszczął polityczną walkę jako zaprzysięgły wróg tego co określał jako "polski szowinizm". W roku 1899 wyrzekł się katolicyzmu i został protestantem aby ożenić się z rozwódką, zgodnie z rosyjskim prawem i od tej pory aż do końca był niestrudzonym przeciwnikiem Kościoła. (...) Jego zręczne manewrowanie w latach 1920-21 oraz zamach stanu w maju 1926 zakończyły się przejęciem władzy przez masonerię wraz z jego socjalistycznym stronnictwem, zaś Kościół podporządkowano. (...) [Sapieha] w wyborach roku 1922 występował jako kandydat związku demokratycznego [faktycznie Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej - przyp. wł.], podobnie jak łaciński arcybiskup Lwowa Teodorowicz. Tego rodzaju działanie wydawało im się normalne albowiem na ich terytoriach, wcześniej pod władaniem austriackim, książęta Kościoła na mocy prawa byli senatorami. Obaj zostali wybrani, lecz Pius XI kazał im zrezygnować z mandatów, co uczynili. Pius XI miał mniejsze uczucie wobec Polski niż wobec Niemiec, a jeszcze mniejsze wobec katolickiego nacjonalizmu Dmowskiego niż wobec masońskiego socjalizmu Piłsudskiego. Był to niepokojący i bolesny rozdział naszych dziejów jaki wówczas się otworzył. Mówię: naszych, gdyż podobne dramaty miały miejsce we Francji, Kanadzie, Meksyku i innych miejscach, w wyniku papieskiej polityki [chodzi m.in. o potępienie Akcji Francuskiej - przyp. wł.: więcej por. np. wordpress.com/2019/03/29/sprawa-kardynala-ludwika-billota/]. Pius XI powziął taką urazę do księcia biskupa Sapiehy że publicznie oświadczył że nigdy nie uczyni go kardynałem, mimo iż Kraków był siedzibą kardynalską. Mimo promocji na arcybiskupa na mocy konkordatu z roku 1925 abp Sapieha musiał nadal cierpieć to upokorzenie aż do roku 1946 kiedy to wreszcie otrzymał czerwony kapelusz z rąk Piusa XII. Dlaczego? Jako nuncjusz papieski w Warszawie Achilles Ratti wykazywał proniemieckość. Podczas plebiscytu roku 1920 oczekiwał milczenia duchowieństwa na Śląsku, podczas gdy ich biskup Bertram - patriota niemiecki wypowiadał się za przyłączeniem do Niemiec. (...) Jeśli chodzi o usposobienie Pius XI był demokratą, filosemitą, germanofilem i europeistą, zaś Sapieha nacjonalistą, monarchistą, słowianofilem - antyniemieckim, antysemickim i antybolszewickim, nie z nienawiści, lecz z uwagi na wiarę i patriotyzm. (...) W czasie zamachu stanu Piłsudskiego w maju 1926 (...) 28 maja Pius XI posłał swoje błogosławieństwo nowemu rządowi jaki wyłonił się z przewrotu. W czerwcu wyznaczył bp Hlonda arcybiskupem gnieźnieńskim oraz prymasem Polski, nadając mu rok później godność kardynalską aby przerwać opór narodowych katolików wspieranych przez arcybiskupa krakowskiego. (...) Miała miejsce akcja na tyłach w walce o honor Kościoła kiedy Piłsudski zmarł bez skruchy i został zabrany przez ateistów, masonów, Żydów i socjalistów by pochować go w krypcie katedry wawelskiej w Krakowie, gdzie urządzono haniebną demonstrację. Arcybiskup zmierzał do usunięcia ciała z krypty i odmówił religijnego pogrzebu. Rzym z kolei chciał by się ugiął. Jednakże [Sapieha] odmawiał kościelnego pochówku dla zdrajcy, masona i prześladowcy Kościoła. W drodze kompromisu pochowano go w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w niekonsekrowanej ziemi, gdzie przypuszczalnie nadal jest... [kard. Sapieha znalazł się w konflikcie z piłsudczykami w tej kwestii dwukrotnie - najpierw nie chcąc przyjąć zwłok na Wawel bezpośrednio po śmierci Piłsudskiego, gdy ustąpił dopiero po interwencji rządu w Watykanie, drugi raz, gdy w czerwcu 1937 roku przeniósł ciało do krypty pod wieżą Srebrnych Dzwonów, z wejściem spoza katedry, co po teatralnych gestach oburzenia, m.in. złożenia dymisji przez masona Sławoja-Składkowskiego na ręce Mościckiego i burzy dyplomatycznej, łącznie z żądaniami zmiany konkordatu i wydalenia Sapiehy z kraju, ostatecznie załagodzono - przyp. wł.] Podczas tych (...) lat socjalistycznej dyktatury Twój kraj został poddany przez masonów niezwykłej manipulacji - coś o czym się dziś w ogóle nie wspomina. Jest to szczególnie prawdziwe jeśli chodzi o Kraków, stanowiący przez ostatnie dwa stulecia ośrodek masoński. Zapomina się też w jakim stopniu katolicki uniwersytet w Lublinie był, dzięki pieniądzom amerykańskim, przyczółkiem masońskim, co widać w jego uznaniu przez rząd polski w roku 1933 [ustawą z roku 1933 uznano założony w roku 1918 KUL za prywatną szkołę wyższą - przyp. wł.]. (...) Zawsze z konieczności antyniemiecki [Sapieha] był jeszcze bardziej, o czym nie należy zapominać, antybolszewicki. Wymagało całego jego autorytetu i męstwa by zabronić bicia królewskiego dzwonu Zygmunta na powitanie sowieckich "wyzwolicieli". Dla niego była to kwestia jednego okupanta wypędzającego drugiego, przy czym najnowsi przybysze byli ponadto jeszcze gorszymi prześladowcami. Nie było powodu wywieszania flag. Jednak o tym twój przyjaciel [ks. Maliński] nie pisze, podobnie jak nie opisuje walki kardynała Sapiehy przeciw sowietyzacji podjętej przez złowrogiego Bieruta w roku 1949 (...) Gdy zmarł w roku 1951 otrzymał pogrzeb państwowy a poważny bp Baziak, który go zastąpił kontynuował tę samą linię (...) Jego internowanie w roku 1952, razem z kard. Wyszyńskim, stanowi wystarczający dowód prawidłowości jego doktryny i działania. (...) We wspomnieniach Twego przyjaciela Malińskiego wyczuwa się że nie mieliście [z kard. Sapiehą] żadnej bliskości - intelektualnej, duchowej ani ludzkiej. Bo był zbyt wielkim panem? - jak kiedyś zauważyłeś w niewybrednej uwadze (George Blazynski, John Paul II. A Man from Cracow, p.141-142 – Stock, 1979...). Jednak prawdziwe, głębokie powody leżały gdzie indziej. Sapieha był wierny swym katolickim i narodowym przekonaniom oraz ludziom dawnej Polski, a Ty nie. Tu właśnie leży owo zerwanie (...) [ks. de Nantes przechodzi następnie do opisu fascynacji Karola Wojtyły teatrem, w tym inicjacji w Teatrze Rapsodycznym Mieczysława Kotlarczyka - "ucznia teozofa Rudolfa Steinera", pisze też o książce Kotlarczyka "Sztuka żywego słowa" ze wstępem K. Wojtyły jako biskupa krakowskiego - więcej o tej książce z cytatami: wordpress.com/2018/05/04/posoborowie-a-teatr/, a potem do opisu środowiska "Tygodnika Powszechnego"] (...) Jak to się stało że władze komunistyczne i kościelne współpracowały w autoryzowaniu a nawet wspieraniu tej publikacji? Oto cała historia. W roku 1945 komuniści pragnęli ukryć swój monopol prasowy, nadając pozory pluralizmu, doprowadzili zatem do powstania gazety katolickiej. W tym celu weszli w kontakty z grupą Bunt Młodych / Polityka, lokalnym pismem przedwojennym stronnictwa "białych" w Krakowie - neokonserwatystów o tendencjach masońskich i piłsudczykowskich (...) Grupa ta założyła dwa pisma - jedno dla Zachodu, drugie dla Wschodu. Zachodnie pismo "Kulturę" zaczął wydawać Giedroyć, były redaktor naczelny Polityki, była ona czytana głównie przez polskich emigrantów pochodzenia żydowskiego, finansowana przez USA pod przykrywką Radia Wolna Europa oraz zręcznie antykatolicka (...) Publikacja przeznaczona na Wschód - Tygodnik Powszechny, miała siedzibę w Krakowie, a jej redaktorem naczelnym był Jerzy Turowicz, żydowskiego pochodzenia, członek IDOC International podczas Soboru i współzałożyciel grupy Znak, w wyraźnej opozycji do ruchu PAX, co dawało wrażenie niezależności od komunizmu i pozwalało na uniknięcie ujawnienia masońskich powiązań. Te dwa czasopisma sympatyzowały przez Żelazną Kurtynę. Są one dyskretnie modernistyczne, otwarte, liberalne, teihardystowskie oraz światowe. Ich znakiem rozpoznawczym jest nieprzepuszczanie okazji by zdyskredytować Dmowskiego i jego historyczne dzieło oraz wywyższyć pamięć o Piłsudskim. (...) Tak dostałeś się pod wpływ Jerzego Turowicza. Po powrocie z Rzymu wnosiłeś wkład w jego gazetę poprzez dwa rodzaje tekstów. Pod własnym nazwiskiem pisałeś artykuły z zakresu filozofii i etyki, zaś pod pseudonimem Andrzej Jawień - dzieła literackie, poetyckie i liryczne, jak należy przyznać, o dość ezoterycznym charakterze. Po nominacji na biskupa pomocniczego stałeś się faktycznym opiekunem gazety (...) Co więcej, zwolniłeś ją spod jakiejkolwiek kościelnej kontroli, którą twój poprzednik utrzymywał i z konieczności uzyskiwania Nihil Obstat oraz Imprimatur. Wyobrażam sobie, że czytelnicy "Tygodnika Powszechnego" w Polsce są przekonani że w grupie Znak znajduje prawdziwe katolickie antidotum na agitację Paxu. Jednakże, w rzeczywistości, grupa Znak, oportunistyczna i progresywna, skutecznie wydała Kościół władzy komunistycznej, nie przejmując się środkami ani religią. Istnienie grupy antytrockistowskiej i antyżydowskiej doprowadziło do mordu na synu Piaseckiego w roku 1957. Jego mordercy, których imiona i nazwiska są znane, uciekli do Izraela. Wyraźnie uzasadniona wrogość jaka otoczyła Pax będący po stronie czerwonych, sprzyjała znakowi i KIKowi, stronnictwu, któremu przewodził Twój przyjaciel Tadeusz Mazowiecki, białym. Czy oznacza to że działali oni w obronie Wiary Katolickiej i interesów Kościoła? Nie mam pewności. Obawiam się że ich cel jest taki sam jak ten ich stałego sprzymierzeńca - grupy skupionej wokół Kultury - KORu i tego pisarza, który nagle zyskał światową sławę - Adama Michnika - jest nim infiltracja katolickiego ruchu masowego Solidarność, aby przejąć kontrolę nad Polską, powtarzając udane przedsięwzięcie Piłsudskiego. Chciałbym by papież Polak był tego świadomy i wyraził swoją dezaprobatę. I tak spędziłeś lata swojej formacji w bliskim towarzystwie budzącego niepokój świeckiego mistyka Jana Tyranowskiego, zwolennika steinerowskiej teozofii Mieczysława Kotlarczyka oraz Jerzego Turowicza - otwartego na masońskie idee liberała - a wszystko to zanim udałeś się na Uniwersytet w Lublinie studiować Maxa Schelera! (...) Aż do Twego przybycia [na stolicę krakowską] arcybiskup metropolita krakowski wyznawał dokładnie tę samą wiarę co jego wierni. Religia była koniecznością. Dotyczyła wszystkich - wierzących i niewierzących, gdyż Bóg jest Panem naszej egzystencji (...) Każdy wiedział że to życie jest trudnym przejściem, czasem próby i "doliną łez", gdzie trzeba się wiele modlić, jak to zawsze ludzie czynili, czynić pokutę, cierpieć, nieść swój krzyż, walczyć z grzechem, obawiać się piekła i umrzeć umocnionym sakramentami Kościoła, aby ostatecznie można było trafić do Nieba, unikalnego celu wszystkich naszych poczynań. Ponieważ takie życie nie jest łatwe - oraz z niezliczonych innych moralnych, politycznych i historycznych powodów - istnieje zawsze duża liczba osób, którzy żyją na granicach Kościoła, albo odrzucają go w całości i są wrodzy. Życie wśród tych ludzi jest nieuniknione, jednakże nie należy poddawać się ich wpływowi, choć czasem trzeba cierpieć prześladowania z ich strony, albowiem z ich wpływem należy zawsze walczyć jeśli mamy zachować święte prawa Religii Katolickiej, jak tego pragniemy. Zatem w Krakowie mieliśmy głęboko okopanych żydów i masonów, apostatów, publicznych grzeszników i ekskomunikowanych. A teraz byli jeszcze komuniści, nowa plaga, monopolizujący wszystkie zaszczytne miejsca w społeczeństwie od końca wojny. (...) Zająłeś Twoje odpowiedzialne stanowisko w tym zamkniętym Kościele, lecz wprowadziłeś doń przeciwną ideę wolnego, otwartego, braterskiego społeczeństwa - Utopię. (...)" {w oryg. obraz Styki.md] J. Styka - Polonia [fragment] (koniec XIX w.) czyli "romantyczne" poplątanie z pomieszaniem: Towiański pod krzyżem, wieszcz wiodący naród, żyrondysta Kościuszko, "Bolek" Kiliński oraz... O. Augustyn Kordecki ========================= 15 lutego 2015 https://myslkonserwatywna.pl/ks-georges-de-nantes-znany-lepiej-jako-labbe-de-nantes/ 5 lat temu, 15 lutego 2010 roku zmarł w Saint-Parres-lès-Vaudes (Szampania-Ardeny) Ks. Georges de Nantes, znany lepiej jako L’Abbé de Nantes, duchowny katolicki, myśliciel mistyczno-apokaliptyczny i kontrrewolucyjny; święcenia kapłańskie otrzymał w 1948 roku; w 1958 roku założył kongregację misyjną Małych Braci Najświętszego Serca Jezusa; związany tradycją rodzinną z Action Française, sam w latach 50. współpracował (pod pseudonimem Amicus) z Aspects de la France; jako obrońca Algierii Francuskiej (współpracownik L’Ordre Français) aresztowany i internowany w latach 1962-63; oskarżyciel Soboru Watykańskiego II i Pawła VI o zastąpienie kultu Boga „kultem człowieka”, schizmę i herezję oraz przekształcenie Kościoła w „Ruch Ożywienia Duchowego Demokracji Powszechnej” – z tego powodu suspendowany a divinis w 1966 i obłożony interdyktem w 1997 roku; w 1967 roku założył Ligę Kontr-Reformy Katolickiej (Ligue de la Contre-Réforme catholique). prof. Jacek Bartyzel
|