Kolejna katastrofa Kornela M.
Wpisał: Kolejna katastrofa Kornela M.   
27.03.2011.

Kolejna katastrofa Kornela M.

Analiza krytyczna tekstu Kornela Morawieckiego - Wolni i solidarni

MarkD

Poniższy tekst jest odpowiedzią na tekst Kornela Morawieckiego na Nowym Ekranie - http://wolniisolidarni.nowyekran.pl/post/8060,wolni-i-solidarni

Dla mnie Kornel Morawiecki to bohater z czasów komuny. Muszę to podkreślić w pierwszym zdaniu gdyż dalej jest o „dziś” i o „jutro”.

Czytając pierwsze dwa rozdziały Pana deklaracji ideowej odniosłem wrażenie, że tak jak za PRL mówili nam o dobrym socjalizmie (w rozumieniu systemowym a nie ideologicznym), bo był to przecież komunizm) i o jego wypaczeniach, tak Pan mówi nam o dobrej rzeczywistości oraz jedynie o złych rządach. Nie było w nich jeszcze ani słowa o programie, a jedynie wspomnienia i ocena dnia dzisiejszego. Jednak już „Wolni i solidarni” oraz „Wstęp” są deklaracją miejsca, w którym Pan się znajduje. Ponieważ jestem w innym miejscu, tzn. inaczej widzę otoczenie, muszę z szacunku dla Pana to napisać.

 Już w drugim akapicie napisał Pan o zwycięstwie SW jakim było poszerzenie Unii Europejskiej.

Nasze racje wygrały z ich siłą” - tak Pan napisał, przejmując poprzez „wzywanie do walki z komunizmem” odpowiedzialność za naszą w niej obecność. Abstrahując od faktu czy rzeczywiście Solidarność Walcząca ma w tym swój udział, a nawet od faktu czy chciałaby go mieć (tu różnimy się w ocenie tego przystąpienia). Dla mnie UE jest twórczym rozwinięciem ZSRS, a więc zwycięstwem komunizmu poprzez nową jego formę. Już teraz gospodarczo socjalistyczną (podatki, koncesje, cła, itd.), ale co najgorsze: politycznie komunistyczną. Wystarczy spojrzeć w jaki sposób wybrani zostali prezydent Unii Herman Achille Van Rompuy czy minister SZ baronessa Katherine Ashton. Miał Pan - albo może - czy mieliśmy jakikolwiek wpływ na wybór tych marnych postaci, których obecny wpływ na nasz los jest tak wielki?

(To ma być w miarę krótki tekst, więc dalsze uzasadnianie podobieństw między komunizmem, z którym Pan walczył, a europejskim kołchozem narodów nie mieści się w konwencji.)

 W akapicie trzecim podkreślił Pan swój sprzeciw wobec układu Okrągłego Stołu, by w czwartym oddać mu hołd poprzez wprawdzie krytyczną, ale jednak akceptację rządów Donalda Tuska.

Bo czymże jest ocena, że coś Pana (jedynie!) razi w tych rządach? A już odnoszenie się do „marzeń” Tuska wywołuje śmiech! Czy dla Pana „marzenia” Tuska, afera hazardowa czy brak słowa o Tragedii Smoleńskiej w jego (?) wypocinach w GW są ważne? O nich Pan pisze, więc wnoszę, że tak! Szanowny Panie Kornelu, to jest tak, że tu chyba najdalej rozmijamy się w poglądach. Pan akceptuje Tuska widząc jego niedoskonałości, ja widzę że jest on (a może tylko już był) biernym (a może już aktywnym?) narzędziem w rękach pookrągłostołowych elit, a w konsekwencji elit nowego porządku w Europie. Porządku postkomunistycznego, drogi Panie Kornelu. O niemiecko-sowieckim (nie rosyjskim) kondominium, Polską, nie warto chyba pisać by nie zagmatwać wywodu.

 W kolejnych akapitach odnosi się Pan do swojego konkurenta w wyborach prezydenckich – Jarosława Kaczyńskiego. Co gorsze, Pan manipuluje! Mam nadzieję, że nieświadomie. Postaram się uzasadnić, a Pan może zechce przypadkiem czytając ten tekst się odnieść lub wyjaśnić.

Pisze Pan: Prezes Kaczyński apeluje o „wspólny wysiłek naprawy naszego Państwa, bo tylko to pozwoli nam spokojnie się rozwijać i bogacić”. A dalej już własnymi słowy: Pewnie, że chcielibyśmy żyć w takim dobrobycie jak większość Niemców, Francuzów i Anglików. Jednak, czy takie mają być Polaków i polskich polityków marzenia? Muszą być większe.

W cytowanych słowach Kaczyńskiego podmiotem jest Polska, najważniejszym celem „naprawa naszego Państwa”, a skutkiem jedynie dobrobyt i rozwój. Pan zmienia znaczenie tego apelu, Panie Kornelu, pisze Pan jedynie o dobrobycie! Cytaty z wieszcza i poety pominę milczeniem, są sprzeczne. Myślę że..., a może jak pojawi się tu blogerka cirk, to wyjaśni dlaczego.

Panie Kornelu, w podtytule Pańskiego postu (i w kolejnym akapicie) znajduję zdania, które jak wnoszę jest dla Pana ważne, a może nawet stanowią podstawę dalszych rozważań: Spójrzmy z poziomu naszej cywilizacji i naszego narodu: Europa ma być pierwsza w świecie. Polska ma być pierwsza w Europie.

Czyli pozycja Polski w Europie. Powtarza tu Pan słowa Tuska o naszej rosnącej pozycji w Europie z tą różnicą, że on nie rozumie jak zdegradował pozycję międzynarodową Polski, a Pan?

Bo czemu odnoszenie się do świata ma być ideologiczną podstawą rozważań o przyszłości naszego kraju? Ja tego nie rozumiem. Jesteśmy w stosunku do krajów zachodu cywilizacyjnie daleko. Świadczy o tym nasza pozycja materialna albo stosunek zarobków do cen. Dowodem niech będzie stosunek zarobków do ceny np. cukru (lub dowolnego innego produktu lub dobra). Pan jest fizykiem, więc nie muszę rozwijać tej myśli.

Na najbliższe kilkadziesiąt lat pozostaje nam pod względem zamożności, którego odmianę słowa „bogacenie” Pan tak w wypowiedzi J.Kaczyńskiego krytykował, jedynie gonić. Ale przecież będziemy mogli to robić dopiero po zerwaniu kajdan w jakie zakuli nas - jako Naród - okrągłostołowi beneficjenci.

Pozycję międzynarodową państwa wyznacza nie poziom życia obywateli tylko uczciwość wobec nich jego władzy oraz tej władzy dbałość o dobro obywateli, którzy to państwo tworzą.

Jeszcze w tym samym rozdziale pisze Pan : dysproporcja sił i środków jest ogromna. Ale nie jest jasne dla mnie z kim Pan chce zwyciężać. Z ustrojem? Z komunizmem już Pan wygrał, teraz przyszedł czas na kapitalizm na rzecz nieokreślonego „solidaryzmu”? Nie jestem filozofem doktryn, nie wiem o czym Pan pisze. Może o kapitalizmie z ludzką twarzą? Pewnie definicję przeczytam w kolejnych rozdziałach, ale na razie walkę Pan podejmuje jako ruch „Wolni i solidarni” - moim zdaniem - na oślep.

Pierwszą publikację programu (jeśli dobrze rozumiem) nowego ruchu kończy wstęp.

Gdyby Pan nie był kim jest pomyślałbym, że wzorcem „wstępu” było jakieś przemówienie członka KC PZPR. Czytam bowiem w pierwszych zdaniach : Jaki będzie świat przyszłości? Już w zarysie widać. Wystarczy spojrzeć na najwyżej rozwinięte i najszybciej rozwijające się obszary naszego globu. Z okresu braku i niedoboru pożywienia i dóbr materialnych, wchodzimy w okres dostatku i nadmiaru. Zawsze problemem była nie wystarczająca produkcja. Teraz problemem staje się zbyt tego, co możemy wyprodukować. Powszechne ubóstwo i bieda ograniczają popyt. To z konieczności zmniejsza podaż. Nie wykorzystujemy możliwości. Zmienić wystarczy słowa „glob” i „świat” na „państwa światowego komunizmu” i „kraje socjalistyczne” oraz podstawić jako mówcę aparatczyka, który wykorzystuje okres powszechnej krytyki rządzącego aktualnie aparatu jedynej właściwej partii. I okazuje się, że pasuje jak ulał! I jeszcze w kilku kolejnych zdaniach dodaje nam Pan tego orzełka w koronie, czyli chrześcijaństwo w korzenie abyśmy poszli za Panem.

Poczekam co będzie dalej. Na razie zostaję gdzie jestem wraz z tymi, którzy uważają rządzące elity za zdrajców i z tymi, którzy Pomnik Smoleński pod Pałacem Namiestnikowskim uważają za oczywistą decyzję polskiego państwa.

Zmieniony ( 27.03.2011. )