Szczur w kuchni, czyli tak to się robi panowie!
Wpisał: IF   
29.10.2007.
IF,     czytane w Radio Polonia Chicago, 29 X.07

Szczur w kuchni, czyli tak to się robi panowie!

            W znanej anegdocie szczur skarży się chomikowi: „ Jesteśmy z tej samej rodziny, nie różnimy się zbytnio wyglądem, ciebie lubią, przytulają, a mnie nienawidzą. Dlaczego?” „Bo ty szczur masz wyjątkowo kiepski pijar” – odpowiada chomik.

            Jarosław Kaczyński przegrał wybory, bo miał wyjątkowo kiepski pijar.

Przegrana PiSu to przede wszystkim osobista (choć niezasłużona) klęska braci Kaczyńskich. Młodzi ludzie, którzy z takim zapałem wzięli udział w krucjacie przeciw „kaczyzmowi” na ogół nie umieli powiedzieć, co im się w programie PiSu nie podoba. Wiedzieli natomiast doskonale, że nie cierpią Kaczorów i kropka. Trudno ich za to winić. Formacja polityczna w Polsce to na ogół ciało bezpostaciowe. Świadczy o tym skrajne rozmycie programów politycznych i społecznych oraz brak oporów przed zmianą barw partyjnych. W takich okolicznościach o wygranej decyduje wizerunek, czyli pijar. Czas na kilka uwag w tej sprawie.

            W kampanii wyborczej PiSu nie brano w ogóle pod uwagę tak zwanego marketingu szeptanego. Jest to ciekawe i słabo zbadane zjawisko. Pewien zamożny i rozrywany towarzysko student (kiedyś powiedziałoby się bywalec- teraz nazywa się to lanser) przyznał mi się ostatnio, że jest opłacany za polecanie znajomym klubów, kosmetyków, odzieży i biżuterii. Oczywiście trzyma to w tajemnicy, bo jego rekomendacje straciłyby walor autentyczności i pracodawca (znana agencja reklamowa) wywaliłby go na bruk. Otóż wśród młodych ludzi PiS był za pomocą marketingu szeptanego konsekwentnie obrzydzany, natomiast PO równie konsekwentnie w ten sposób reklamowana. Nie twierdzę, że za czarny wizerunek PiSu i biały PO odpowiadają wyłącznie opłacani agenci wpływu. Sądzę, że większość młodzieżowych aktywistów należy do tak zwanych pożytecznych idiotów, którzy robią za darmo to, za co inni biorą ciężkie pieniądze.

            Specjaliści od marketingu politycznego PiSu zapomnieli, że ludzie nie lubią złych wiadomości. Osoby ciężko chore nie chcą na ogół usłyszeć prawdziwej diagnozy, upomnienia z banku wrzuca się na dno szuflady. W starożytności zabijało się posłańca przynoszącego złe wieści - współcześnie grozi za to śmierć polityczna. Ludzie woleli raz jeszcze zawierzyć mdłym wyborczym obietnicom Tuska, że wszystkim będzie żyło się lepiej niż przyjąć diagnozę stanu państwa, jaką proponował PiS i kontynuować trudną i bolesną terapię. Postąpili jak chory na nowotwór, który rezygnuje z leczenia na rzecz tybetańskich ziółek. Posługując się jeszcze przez chwilę tą metaforą – nowotwór jak wiadomo należy wycinać radykalnie, z szerokim marginesem zdrowej tkanki. Osiemnaście lat temu zrezygnowano z usunięcia niezwykle groźnego nowotworu na żywej tkance społeczeństwa polskiego jakim była stalinowska grupa interesu i dopuszczono do jego rozsiania. Za rządów PiSu również nie udała się operacja radykalnego usunięcia guza. Dokonane tu i ówdzie cięcia - jak to w przypadku nowotworu - mogą tylko spowodować jeszcze szybszy jego wzrost. Teraz terapia będzie o wiele trudniejsza, a rokowania są niepewne.

            Kaczyńskim zdecydowanie nie pomogło publiczne ujawnienie kulisów działalności (byłej już, na szczęście) posłanki Sawickiej.

To nie pierwsi politycy, którzy nie rozumieją mentalności sporej części społeczeństwa nazwanej przez Rafała Ziemkiewicza „polactwem”. Polactwo chętniej się zidentyfikuje z zakochaną w przystojnym agencie oszustką, niż z prześladującą ją władzą. Podobnie kilka lat temu większość Polaków bardziej była zgorszona donosem Michnika na Rywina niż korupcyjną propozycją tego ostatniego. Pomysł Michnika żeby przez donos wykreować się na Katona świadczy o kompletnym nie rozumieniu polskiej mentalności porozbiorowej. Nie żyjemy w praworządnej Anglii gdzie donos może być traktowany jak obywatelski obowiązek. W naszym kraju donoszenie jest i długo będzie najcięższym grzechem przeciw ludziom. Michnik tego nie rozumie - być może w dzieciństwie zbyt silnie wdrukowano mu wzorzec Pawki Morozowa.

            Ludzie przyzwoici niechętnie słuchają o aferach, szwindlach i łapówkach. Takie wiadomości traktują jako obscena- coś co powinno rozgrywać się, jak w starożytnym dramacie, poza sceną społeczną i polityczną, na której chcieliby oglądać uszminkowanych aktorów i dobrą reżyserię. Jest to atawizm - w wielu prymitywnych kulturach za winnego nie uważa się prawdziwego sprawcy przestępstwa, lecz tego, kto przestępstwo ujawnił niszcząc w ten sposób dobre samopoczucie społeczności. Zauważmy, że pozornie cywilizowani ludzie, za odrażające uważają wyłącznie pokazywanie zdjęć martwych płodów, natomiast aborcję prowadzącą do śmierci tych płodów traktują jako czyn neutralny moralnie i estetycznie. Podobnie wielu ludziom nie wydaje się oburzające, że Mazowiecki jako publicysta wspierał prześladowanie Biskupa Kaczmarka, lecz to, że ktoś śmiał ten niemiły fakt odgrzebać i ujawnić. Odrażające w swym serwilizmie i głupocie, dedykowane Stalinowi, wiersze Szymborskiej nie obciążają, zdaniem niektórych, szacownej noblistki, lecz tych, którzy ośmielają się o tym mówić. Inaczej mówiąc - nie negując istnienia szamba ludzie brzydzą się tymi, którzy dla wspólnego dobra usiłują to szambo oczyścić, a co więcej podejrzewają ich o koprofilię.

            Nie przysporzyły również PiSowi zwolenników posunięcia ministra Giertycha. Nie oszukujmy się, wprowadzenie mundurków w szkole ma znaczenie czysto symboliczne, nie praktyczne. Chodziłam do szkoły czerwonej burżuazji, w której obowiązywały fartuchy. Zapewniam, że pod fartuchem i mundurkiem można urządzić całkiem niezłą rewię mody. Dzieci niezamożne są odrzucane społecznie, przede wszystkim dlatego, że nie stać ich na urządzanie imprez, bywanie w klubach i drogie wyjazdy wakacyjne, gdzie nawiązują się przyjaźnie i znajomości. Choć jest to przykre – niestety, tak toczy się świat. Na szczęście nikomu nie przyszło jak dotąd do głowy narzucać ludziom przymusowych, egalitarnych imprez towarzyskich. Z bezpieczeństwem dzieci w szkole mundurki też mają niewiele wspólnego - nie są to kamizelki kuloodporne. Wywołały natomiast niepotrzebnie wściekłość rodziców zmuszonych do kupowania brzydkich, drogich i znienawidzonych przez dzieci ubrań. Zupełnie zbędne były też akademickie dyskusje związane z listą lektur szkolnych, a przede wszystkim Giertych niepotrzebnie ogłaszał każdy swój pomysł, który przyszedł mu do głowy przy goleniu, na specjalnej konferencji prasowej.

            Interesy ludzkie są z natury sprzeczne. Solidarność wszystkich ze wszystkimi to mistyfikacja, to solidarność wilka z owcami czy kota z myszą. Przed wyborami obiecuje się na ogół, że wilk będzie syty i owca cała, po wyborach trzeba któreś z nich poświęcić. Istnieje kilka drażliwych tematów, które sztaby wyborcze przerzucały pomiędzy sobą jak gorący kartofel lub odbezpieczony granat. Kto zdecyduje się powiedzieć, że nie da się zreformować służby zdrowia bez reformy KRUS? Kto mając w perspektywie bliskie wybory odważy się ograniczyć zasiłki dla licznych, żyjących na koszt społeczeństwa, nierobów?

            Czy gdyby dzieci wybierały sobie rodziców, ktoś odważyłby się zaaplikować im tran czy gorzkie lekarstwo? Jaki sens ma pytanie narkomana czy powinno być karane palenie trawki, a złodzieja czy naganne jest kradzenie samochodów? Jeżeli naczelnik więzienia byłby wybierany przez więźniów, czyż nie jest tak, że dostawaliby bez przerwy przepustki i nikt nie zaznałby uroków izolatki? Wiedzą o tym doskonale wykładowcy amerykańskich uczelni zmuszeni do podlizywania się studentom (ze szkodą dla poziomu zajęć), gdyż ich kontrakt zależy od opinii tych studentów. Takie są uroki demokracji. Większość wykładowców próbuje optymalizować- starają się być nieprzejednani w sprawach zasadniczych i bardzo tolerancyjni w mało istotnych. Samobójcą byłby jednak amerykański profesor, który niepotrzebnie drażniłby się ze studentami w błahych sprawach, a głupią byłaby matka, która zamiast szybko podać dziecku tran, doprowadziłaby je do histerii opowiadaniem, co zamierza zrobić i jak będzie to smakowało. A tak właśnie zachowywali się bracia Kaczyńscy, niepotrzebnie zrażając do siebie różnych ludzi i środowiska opowiadaniem, jakie kroki chcą wobec nich podjąć.

            Tak jak kiedyś komuna tak i postkomuna wytworzyły swoją klientelę. To ci, którzy korzystając z systemu - jak mówi Beata Sawicka - kręcą swoje lody. Zauważmy, że lekarze zaczęli strajkować, gdy strach przed prowokacjami CBA uniemożliwił im zarabianie na łapówkach. To wyjątkowo komfortowa sytuacja- brać bezkarnie pieniądze za operację przeprowadzaną w państwowym, utrzymywanym przez podatnika szpitalu. Dlatego lobby ordynatorów gorąco poparło PO. PiS zagroziło również interesom niezwykle potężnego lobby adwokackiego przez próbę dopuszczenia do zawodu ludzi młodych oraz lobby profesorskiego - przez plan odmłodzenia kadr naukowych i oczyszczenia ich z profesorów, którzy stopnie naukowe zdobywali w partyjnych szkołach. Dużą rolę odegrało słabo przez organy ścigania rozpoznane lobby nielegalnego obrotu nieruchomościami. To biała plama lub raczej czarna dziura gospodarki. Wsysa wszelkie informacje- natomiast nic z niej się nie wydostaje. Tylko CBA hamowała działalność tej potężnej grupy. Swoją klientelę mają również rodzimego chowu oligarchowie. Teraz zapewne z honorami wrócą do Polski Krauze i Stokłosa. Za Stokłosę wierni poddani zamawiali nabożeństwa w Rzymie, w intencji Krauzego odprawiał modły w kościele Świętej Brygidy prałat Jankowski, jeden z licznych klientów oligarchy. Nie sposób tu nie wspomnieć o niezwykle potężnym i licznym lobby agentów. Wszyscy ci zagrożeni w swych interesach ludzie, wraz z rodzinami, znajomymi i klientami wypowiedzieli bezpardonową wojnę Kaczyńskim. I nie brakuje im armat.

            Kaczyńscy pomimo inteligencji i osobistej uczciwości popełniali niezliczone błędy personalne. Dbając o swój i tak nadwątlony wizerunek odrzucili bezinteresowną pomoc licznych, źle widzianych w salonie oświeconych środowisk patriotycznych i niezależnych fachowców, a oparli się na zdrajcach i miernotach. Bardziej niż egzotyczne koalicje zaszkodziły jednak Kaczyńskim nieeleganckie próby wyjścia z tych koalicji. Inaczej mówiąc - jeżeli musisz się rozwieść, zrób to szybko i po cichu. Nie rób z rozwodu spektaklu, nie angażuj znajomych w pranie brudów. Nie licz na to, że staną po twojej stronie i zrozumieją twoje racje. Na przeciągany, pełny wzajemnych oskarżeń rozwód otoczenie reaguje niechęcią i niesmakiem.

            Twórcy animowanego filmu „Ratatuj” dokonali niezwykłego eksperymentu socjotechnicznego. Nie tylko udało im się przełamać atawistyczny wstręt większości ludzi do szczurów i uczynić sympatycznego szczurka Remy pozytywnym bohaterem masowej wyobraźni, lecz co bardziej niezwykłe - oddać mu we władanie francuską świątynię dobrego smaku, kuchnię. Kaczyńscy powinni nie licząc się z kosztami, wysłać szefa kampanii PiSu na korepetycje do Brada Birda- reżysera i scenarzysty tego wspaniałego, instruktażowego filmu. Tak to się robi panowie!

Zmieniony ( 30.10.2007. )