Czy w TU-154M był wybuch?
Wpisał: bu-dzin   
09.04.2011.

Czy w TU-154M był wybuch?

Oczywiście nie wiemy co się stało. Jednakże wiemy jedną bardzo ważną rzecz: nie ma dostępu do dowodów i dowody te są niszczone...

 Czy był wybuch?

Postanowiłem odgrzać moją wcześniejszą notkę z niepoprawnych. Inspiracją do tej notki był znakomity tekst FYMa o teorii spiskowej (http://www.niepoprawni.pl/blog/74/spiskowa-teori...) oraz wywiad o bombie. (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=2011010...)

Oczywiście nie wiemy co się stało. Przynajmniej znakomita większość za nas którzy to czytają nie wie, pewne  jednostki może i wiedzą ale są tu służbowo i nie powiedzą. Jednakże wiemy jedną bardzo ważną rzecz: nie ma dostępu do dowodów i dowody te są niszczone. Oznacza to, że dowody w oczywisty sposób wskazują (niektóre niestety już tylko wskazywały) na coś innego niż głosi oficjalna dezinformacja. Wskazują na to na tyle jasno że nie da się ich lekko zmanipulować, trzeba je "zniknąć" lub podmienić na kompletnie inne. Tę charakterystykę dowodów których nie widzieliśmy przyjmuję obecnie jako pewnik. W ten paradoksalny sposób te dowody, nawet przy ich niedostępności pokazują że nie był to zwyczajny wypadek. W "Misji specjalnej" pokazano niszczenie wraku samolotu. Stanowiło to moment przełomowy z wielu względów, ale także i z powodu pokazania że coś tu bardzo śmierdzi (choć te rzeczy było wiadomo wcześniej, to tu dotarły do ogółu - tak: to siła oficjalnych mediów).

Chciałbym się tu podzielić kilkoma myślami:

- jeśli nastąpił wybuch, to była gwałtowna zmiana ciśnienia. Mikrofony rejestrujące dźwięki do zapisu analogowego na czarnej skrzynce uległby silnemu przesterowaniu i następnie być może uszkodzeniu (nie wiem jakie dokładnie mikrofony były zamontowane). Ostatni ułamek sekundy zapisu mógłby zatem to pokazać chyba że w chwili wybuchu połączenie do ogona samolotu już było rozerwane. Jeśli jeszcze nie było rozerwane to mikrofony rozmieszczone na obszarze 2-3 m w kabinie mogły zarejestrować falę uderzeniową z różnym opóźnieniem czasowym i zapis analogowy wielościeżkowy mógłby udzielić informacji n/t charakterystyki takiej fali. Jednakże to też jest mało prawdopodobne - fala uderzeniowa rozchodzi się co najmniej z szybkością dźwięku a może znacznie szybciej (może też wolniej, ale to zależy od rodzaju użytego ładunku). Oznacza to że wspomniane różnice czasowe byłby poniżej 1 ms. Dużo ciekawych informacji można by wydobyć z króciutkiego skrawka taśmy magnetofonowej - z samego koniuszka zapisu.

- Czy rejestrator szybkiego dostępu, który jest z przodu samolotu, mógł zarejestrować w jakiś sposób przesterowanie jakichś czujników w trakcie jak ulegały one uszkodzeniu na skutek wybuchu (szczególnie nagła zmiana ciśnienia)? Jest to też prawdopodobne. Sygnał z mikrofonów chyba nie jest zapisywany na tym rejestratorze, a szkoda… (no ale byłby cyfrowy, spróbkowany więc rozdzielczość kilka ms, ale zawsze byłby to zapis "nasz" ).

- szyby samolotu w sposób oczywisty zawierają zapis naprężenia w chwili katastrofy. Można to odczytać dopóki szyba jest nie rozbita na kawałeczki, ale nawet kawałeczek szyby można zanalizować pod względem substancji które na niej zostały. Ciekawe jest sprawdzenie istnienia substancji na części zewnętrznej i wewnętrznej szyby - wtedy można by potwierdzić lub nie wybuch albo na zewnątrz, albo wewnątrz. Sądzę że ktoś takie kawałki szyby posiada. Te ślady będą trwale i się do niech kiedyś ktoś naukowo dobierze. Oczywiście podobne rozważanie tyczy się analizy spektralnej, metalurgicznej i mechanicznej każdego kawałka metalu z tego samolotu. Takie kawałki też ludzie mają. Czy we wraku są obecnie rozbite wszystkie szyby, czy są takie które zachowały się w całości? Pamiętam też zdjęcia wygiętych drzwi - te punkty łączenia zawierają też interesującą historię stresu. Tylko czy pod tym brezentem jeszcze coś jest? Może się okaże że nieznani sprawcy wszystko wynieśli i nikt nic nie wie?

- fala uderzeniowa powoduje uszkodzenie bębenków w uszach. Tkanka bębenkowa nie podlega szybkiemu rozkładowi (chyba że ktoś specjalnie użyje jakichś środków chemicznych…) Sekcja zwłok może coś takiego stwierdzić.

- czy samolot pierw upadł i się przełamał a potem nastąpił wybuch? Jeśli tak, to fala uderzeniowa miała diametralnie różny wpływ na ludzi w różnych miejscach, jeśli nie, to wszyscy zamknięci w jednej "rurze" odczuli ciśnienie w sposób bardziej równomierny.

- i jeszcze jedno oczywiste - ślady szorowania samolotu brzuchem po ziemi powinny być widoczne nawet na tym co z niego zostało. Jeśli szorował dachem i potem się rozpadł to ślady takiego szorowania też muszą być widoczne na szczątkach. Nie słyszymy nic o wynikach tych badań, ale raczej chyba nie były one kompleksowe. A jeśli nie ma takich śladów ani na spodzie ani na elementach dachu? To mamy wtedy jeszcze smutniejszą sytuację… przypomnę okrągłe plamy błota na szczątkach samolotu.

Wydaje mi się iż to co się tam wydarzyło pozostawiło tyle śladów że coś musi zostać wykryte. Co więcej, ludzie w Smoleńsku nie mówią, są zastraszeni, ale pamiętają. Niech tylko nastąpi jakaś "odwilż" kiedyś albo niech ktoś się na prawdę wkurzy, to może usłyszymy ciekawe rzeczy.

"…. Święty a Nieśmiertelny! Zmiłuj się nad nami!…"