Fikcja leczenia za darmo
Wpisał: Mirosław Dakowski   
09.05.2011.

Fikcja leczenia za darmo

Sylwia Szparkowska 09-05-2011 http://www.rp.pl/artykul/654964_Fikcja_leczenia_za_darmo__czarna_lista_200_badan_i_zabiegow.html

– Przykładów jest wiele, a najbardziej bulwersujące są te, które dotyczą onkologii. Zgłosiła się do nas np. kobieta, która miała rozpoznanie guza mózgu, a na rezonans magnetyczny musiała czekać trzy miesiące. Potem zaproponowano jej stanie w kolejce do operacji – mówi Krzysztof Łanda, szef fundacji Watch Health Care.

Co robi pacjent, który nie może się dostać na bezpłatne badanie, a podejrzewa, że jest poważnie chory? – Możliwości są trzy: jeśli jest ono w miarę dostępne finansowo, idzie na badanie prywatnie. Jeśli nie, to w grę wchodzą korupcja i poszukiwanie znajomości. Albo forma pośrednia między dwiema ostatnimi, czyli wizyta w prywatnym gabinecie lekarza pracującego w szpitalu – uważa Łanda.

Fundacja od ponad roku zbiera informacje od pacjentów. W tym czasie sprawdziła dostęp do kilkuset badań i zabiegów, które są na liście świadczeń gwarantowanych, co oznacza, że NFZ finansuje je w ramach składki zdrowotnej. Każde zgłoszenie weryfikowano w kilku miejscach. – Dzwonimy jako pacjenci do kilku szpitali, podajemy konkretne rozpoznanie i pytamy, jak długo musielibyśmy czekać na zabieg – mówi Łanda. Na tej podstawie powstaje ranking najbardziej uciążliwych ograniczeń.

Watch Health Care sprawdziła dostęp do kilkuset badań z listy świadczeń gwarantowanych

Kolejka kolejce nierówna. Co innego czekać na endoprotezę, a co innego na diagnozę potwierdzającą, czy ktoś jest chory na raka. Wyjątkowe w naszej pracy jest to, że przyjmujemy perspektywę pacjenta. Często ani dyrektorzy szpitali, ani urzędnicy nie wiedzą, jaki naprawdę jest dostęp do leczenia – mówi Łanda.

Łącznie WHC doliczyła się około 200 świadczeń, do których dostęp jest ograniczony mimo gwarancji państwa.

Na czele rankingu uciążliwych kolejek znalazły się właśnie badania diagnostyczne, które mają na celu potwierdzenie choroby nowotworowej. Fundacja wymienia sytuacje, w których pacjenci musieli kilka tygodni czekać na biopsję cienkoigłową (podstawowe badanie diagnostyczne przy raku piersi) czy kolonoskopię (badanie wykrywające raka jelita grubego).

Dyrektorzy szpitali są zaskoczeni. – To podstawowe badania, które w moim szpitalu wykonuje się od ręki. Dostęp do biopsji i do kolonoskopii jest bardzo dobry – zapewnia Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Nie wyklucza jednak, że takie sytuacje mogą się zdarzać. – Pacjenci onkologiczni trafiają często do szpitali ogólnych, które nie są przygotowane do diagnozowania i leczenia chorych na raka. Wiele problemów można by rozwiązać, gdyby pieniądze, które NFZ wydaje na onkologię, trafiały tylko do wyspecjalizowanych jednostek – mówi.

Rzeczpospolita