Nie bez kozery nie lubię Kozyry
Wpisał: Izabela Falzmannowa   
16.05.2011.

Nie bez kozery nie lubię Kozyry

Izabela Falzmannowa

 

W ostatni piątek w Zachęcie otwarto retrospektywę Katarzyny Kozyry. Na pewno na nią się nie wybiorę. Nie jestem osobą, która mdleje na widok penisa ( szczególnie gumowego) i nic by mi nie przeszkadzały zarówno zwiędłe przyrodzenia fotografowanych przez nią, zmęczonych życiem panów, jak i jej eksperymenty z własnym ciałem, gdybym jako podatnik nie musiała za to płacić.

Niestety wszyscy płaciliśmy i płacimy.

Jakiś czas temu wybrałam się do Zamku Ujazdowskiego na spotkanie z zarządem Fundacji Kultury. Kiedy szliśmy ze znajomym po schodach na górę, z głośnika płynął strumień bardzo wulgarnych i dość wymyślnych wyzwisk. W naiwności swojej byłam pewna, że jacyś hydraulicy albo elektrycy nie wiedząc, że są „na fonii” wypowiadają się we właściwym sobie języku. Mina mi zrzedła, gdy się dowiedziałam, że to spektakl awangardowego teatru dotowanego przez Fundację.

 

Kozyra ma prawo pokazywać swoje nagie ciało i inne nagie ciała, jeżeli dogadała się z ich właścicielami. Wolałabym wprawdzie, żeby nie eksploatowała swojej choroby, ale to kwestia smaku.

Nie miała natomiast prawa zabijać poczciwego kasztanka z łysinką na nosie tylko po to żeby ustawić go z innymi wypchanymi zwierzętami w idiotyczną i nieestetyczną piramidę. „Zwierzę na zwierzęciu to coś obrzydliwego” powiedział Gombrowicz mając na myśli jeźdźca na koniu ( cytuję z pamięci, więc z góry przepraszam za nieścisłości). Ciekawe, co by powiedział na wypchane zwierzę na wypchanym zwierzęciu. Albo gorzej- zamordowane przez bezmyślną skandalistkę i wypchane zwierzę jako podstawkę dla innych wypchanych zwierząt.

Prawdą jest, że zwierzęta giną w rzeźniach w bardzo okrutny czasem sposób i niewiele możemy na to poradzić. Ale zamordować zwierzę, nakręcić film z tego mordowania i deklarować, że w ten sposób protestuje się przeciwko mordowaniu zwierząt - to schizofrenia .

To tak jakby protestując przeciwko zabijaniu na wojnie rozstrzelać niewinnych ludzi tylko po to, żeby nakręcić z tego zabijania reportaż i pokazywać go ku przestrodze. Albo po to, żeby nazywając to dziełem sztuki zdobyć sławę.

 

Bliski takiego podejścia był pewien reporter BBC, który ( marzyła mu się pewnie nagroda P) prosił dowódcę rosyjskiego plutonu egzekucyjnego w Afganistanie, aby wstrzymał się na chwilę z egzekucją, bo nie zdążył „złapać” światła. Rosjanin najpierw długo wywodził tak zwane rodowody, a potem wytłumaczył pięknoduchowi, że musi tych ludzi rozstrzelać, bo inaczej sam zostanie rozstrzelany, natomiast nie pozwoli zrobić z tej śmiertelnie ( w dosłownym sensie) poważnej sprawy zafajdanego dzieła sztuki.

Zmieniony ( 17.05.2011. )