Zapach zdrady snuje się cicho i dyskretnie
Wpisał: Andrzej Czachor   
10.12.2007.

Andrzej Czachor

            Zapach zdrady snuje się cicho i dyskretnie

            Są wartości, z których odzyskania w latach 90 byłem dumny. Nareszcie państwo własne, suwerenne, niepodległe, bez obcych armii na swym terytorium, obywatele pełni energii i nadziei. A teraz szykuje się: nadrzędność unijnego prawa nad krajowym, rezygnacja z własnej waluty, utrata własnego, dobrze określonego terytorium, nieokreślone podporządkowanie armii, jeszcze parę faktów. Jeśli dojdzie do tego, konsekwencje będą narastać - to już przerabialiśmy w ostatnich 2 stuleciach. Nie od razu po trzecim zaborze rozpoczęły się  procesy germanizacyjne i rusyfikacyjne, kierowanie polskich żołnierzy do walki z Francuzami, Turkami, narodami Kaukazu, Włochami,  Japończykami, ataki na Kościół Katolicki, ośmieszanie polskiej tradycji narodowej, rugi pruskie, deportacje. W I wojnie światowej przyszło Polakom w trzech obcych armiach walczyć przeciw sobie. Nie od razu po II wojnie światowej zmuszano chłopów do gospodarki kołchozowej, nie od razu i nie z własnej inicjatywy nasze wojsko podjęło pacyfikacje w Poznaniu, w Czechosłowacji, na Wybrzeżu Bałtyckim. Nie od razu.

            Jak to ujął poseł Dobrosz, ma miejsce „pełzająca utrata niepodległości”.

Przypomnijmy fakty. W referendum 2003 roku Polacy wyrazili zgodę na przystąpienie Polski do UE jako organizacji państw suwerennych, ale na nic więcej. Obecnie, metodą małych kroków, urzędnicy naszego państwa prowadzą do rezygnacji z suwerenności na rzecz pełnego podporządkowania kraju układom korporacyjnym Unii Europejskiej i administracji brukselskiej. Tam jest obecnie 50 tysięcy wysoko płatnych i sprawnych funkcjonariuszy, którzy potrafią operować kijem i marchwią, aby umocnić tak korzystny dla siebie układ. W tym jest niejawna przynęta dla funkcjonariuszy naszego państwa – dla użytecznych i spolegliwych znajdzie się w tym gronie poczesne miejsce. W efekcie ani ekipa PiS ani obecnie rządząca ekipa PO nie widzą przeszkód. Zapowiadają - 13 grudnia 2007 podpisujemy Traktat Reformujący Unię Europejską. Obserwujemy też cyniczny tupet „naszych” polityków w myśleniu o tym co dalej – skoro w referendum Obywatele mogliby potem Traktat odrzucić, to nie podejmujmy tego ryzyka, nie narażajmy procesu -  ratyfikację trzeba załatwić  uchwałą parlamentu.

            P T Dziennikarze, Traktat Reformujący to nie jest „News” jak każde inne. To byłby w historii Polski koniec pewnej epoki. Dlaczego więc taka cisza wokół tej sprawy, w eterze i na papierze? Czy naprawdę nikt nie zareaguje na ogłoszenie płatne w „Naszym Dzienniku” z 17 listopada - Apel euro-posłów Krupy i Tomczaka o NIE podpisanie Traktatu, na protesty wyrażone w Listach Otwartych z 4 grudnia ? Wszak nasi Obywatele piszą do Prezydenta, do Premiera Rządu RP; czy te materiały są mało ważne albo nie dostępne, czy Dziennikarze nie mają o czym pisać? Nie wolno obok daty 13 grudnia 2007 przemknąć się milczkiem i chyłkiem. Wobec wstrząsającej sumieniem skali problemu wszelkie ministerialne rotacje, procesy sądowe posłów, niedyskrecje polityków, żądania lekarzy, wyniki piłkarzy, korupcja i przestępczość, które królują w publikatorach - to są w tej perspektywie błahe tematy zastępcze. Odwracają tylko uwagę od tego, co najważniejsze - za kilka dni mężowie stanu, wybrani demokratycznie, a jakże, chcą podpisać dokumenty finalizujące koniec Rzeczpospolitej suwerennej.

            Współ -obywatele, Polacy, ja już powiedziałem swoje NIE. A Wy?

                                                                       Warszawa, 7 XII 2007

[Prof. dr hab. Andrzej Czachor :  a.czachor@cyf.gov.pl  ]

Zmieniony ( 11.12.2007. )