Jak to było naprawdę z chińskim kontraktem? | |
Wpisał: gallux | |
06.06.2011. | |
Jak to było naprawdę z chińskim kontraktem?Jedynym sukcesem Tusia-wodzusia była późniejsza gospodarsko-turystyczna wizyta synusia-wodzusia w Chinach i zwiedzenie chińskiego Wielkiego Muru. gallux - stary moher; obrazek jak słowo, może zabić, zwłaszcza jeżeli rama jest ciężka
06.06.2011 http://gallux.nowyekran.pl/post/16748,jak-to-bylo-naprawde-z-chinskim-kontraktem
Kilka suchych faktów: 2008-10-21 Onet wtóruje: „Tusk: otwieramy lepszy etap w relacjach polsko- chińskich Premier przyznał, że zdaje sobie sprawę z różnicy potencjału Chin i Polski. "Ale zauważyłem, że Chiny traktują Polskę bardzo, bardzo poważnie, ze względu na nasze usytuowanie polityczne i geograficzne" - pokreślił. "Zależy nam na tym, żeby strona chińska zobaczyła, że Polska ma jak najlepszą wolę do tego, żeby chińskie firmy mogły startować skutecznie we wszystkich możliwych przedsięwzięciach. Wygra (w przetargach) ten, kto będzie najlepszy i najtańszy. Jestem przekonany, że wśród wygranych będą coraz częściej pojawiały się chińskie firmy"- zaznaczył Tusk.” Fakty Interia.pl uzupełniają: Okazuje się, że otwarcie lepszego rozdziału w relacjach polsko-chińskich zakończyło się piękną katastrofą. Okazuje się, że to Tusk obiecywał, że w przetargach wygra najlepszy i najtańszy. To nie Grabarczyk, ale sam Tusk przecierał chiński szlak.Wychodzi na to, że jedynym sukcesem Tusia-wodzusia była późniejsza gospodarsko-turystyczna wizyta synusia-wodzusia w Chinach i zwiedzenie chińskiego Wielkiego Muru.„Z ustaleń serwisu tvp.info wynika, że za podróż zapłaciły Polskie Koleje Państwowe. Pobyt na miejscu opłaciła strona chińska. – Potwierdzam, że byłem w Chinach. Nie pierwszy i nie ostatni raz wyjechałem służbowo, bo zawodowo zajmuję się kolejnictwem – mówi Michał Tusk w rozmowie portalem tvp.info. – To, co osiągnąłem, zawdzięczam sobie, a nie nazwisku. Nie zamknę się w piwnicy i nie zrezygnuję z życia zawodowego, bo jestem synem premiera – dodaje. |