Współczesne Mniszkówne
Wpisał: Mirosław Dakowski   
19.12.2007.

Współczesne Mniszkówne

            Wiele lat temu Helena Mniszkówna opisała miłość magnata do ubogiej dziewczyny w powieści pod wymownym tytułem „Trędowata”. Kucharki płakały nad losami Stefci natomiast nieliczni przedstawiciele ziemiaństwa czy arystokracji, którym ta książka trafiła przypadkiem do ręki płakali - ale ze śmiechu - czytając jak sobie nieszczęsna grafomanka wyobraża życie wyższych sfer, które w najlepszym wypadku miała okazję podglądać przez dziurkę od klucza. Po Magdalenie Samozwaniec znęcanie się nad Mniszkówną nie miałoby żadnego sensu gdyby nie fakt, że ciągle pojawiają się jej godni następcy. Poczesne miejsce wśród nich zajmuje była minister kultury Izabella Cywińska, która nie mając pojęcia o życiu kresowego dworu polskiego odważyła się przedstawić własne wyobrażenia o tym życiu w serialu „Boża Podszewka”. Jest to, podobnie jak u Mniszek, dwór widziany oczami małego Jasia, który z zazdrością podglądał „państwo” stojąc na paluszkach pod oknem, a potem na tej zazdrości i resentymencie zbudował swój światopogląd. Nonsensy „Trędowatej” są łatwe do wykrycia i wyśmiewania. To fortepian z lapis lazuli, sceny jeździeckie opisane w sposób dowodzący, że dla autorki koń jest zwierzęciem równie bliskim jak żyrafa, czy wreszcie słynny bal, podczas którego przedstawicielki wielkich rodów syczą w tańcu do ucha Stefci obelżywe słowa. Taki sposób wyrażania swej dezaprobaty bardziej stosowny dla skłóconych dziewczynek z gminnej freblówki niż dla osób z arystokracji, przypisała Mniszkówna znienawidzonej warstwie społecznej na prostej zasadzie przeniesienia.

            Również klasyczny mechanizm przeniesienia każe Izabeli Cywińskiej przypisywać polskiemu ziemiaństwu kresowemu rozwiązłe i wulgarne obyczaje komunistycznych elit, wśród których się całe życie obracała.

            Do Mniszkównej i Cywińskiej dołączył ostatnio Franciszek Starowieyski, który szukając wyjaśnień dla skandalicznego traktowania starszych pacjentów w domu opieki w Radości („Polska” 6. 12. 07)  pisze: „ Jesteśmy najbardziej splebeizowanym krajem Europy. To skutek dziesiątek lat komunizmu. Wcześniej chłop żył zawsze życiem natury i gdy się zestarzał to siadał za piecem. Żył godnie, czasem radził swojemu synowi, jak siać, by zebrać najlepsze plony. Czyżby Starowieyski nigdy nie słyszał o okrutnym traktowaniu rodziców, którzy przekazali dzieciom gospodarstwo za dożywocie (tak zwany „wycug”)? Czy możliwe jest, żeby nie czytał „Chłopów” Reymonta lub przynajmniej „Miłosierdzia Gminy”? W niezamożnych rodzinach wiejskich bieda wymuszała bezwzględność wobec bezproduktywnych członków rodziny, więc godne życie wiejskich seniorów jest tylko konstruowanym na użytek tez autora mitem. Jeszcze bardziej kuriozalne są jednak dalsze wywody Starowieyskiego. „Miejskie społeczeństwo, jakie dziś stanowimy, to w większości dzieci wygnańców ze Wschodu. Są potomkami wyrzuconych z dworu ziemian. Takie społeczeństwo nie ma reguł. Ludzie wędrują za pracą od miasta do miasta i nigdzie nie zapuszczają korzeni. W takim środowisku nawet najlepsze tradycje nie mogą się zakorzenić”

            Wiemy już. To wszystko ci podli kresowi ziemianie. Nie dość, że jak to odkryła Mniszkówna, mieli zwyczaj obelżywie syczeć na widok osób z niższych sfer, nie dość, że jak to odkryła Cywińska, ich podstawowym zajęciem było uprawianie seksu w sianie to, jak twierdzi Starowieyski, wyrzuceni z dworu i przez to odcięci od najlepszych chłopskich wzorców kulturalnych i moralnych stali się zakałą współczesnych miast. To oni i ich potomkowie piją i używają wulgarnych słów wyssanych z mlekiem matki (wraz z antysemityzmem). To oni urządzają awantury na stadionach. To oni wreszcie, zgodnie ze staroszlacheckim obyczajem, tłuką staruszki - między innymi w Radości.

            Osobny problem to, dlaczego pan Starowieyski nie ma pojęcia o obyczajach klasy, z której jak twierdzi się wywodzi (nawet tekst w „Polsce” okrasił historyjką o stuletnim kamerdynerze) albo dlaczego tak bardzo jej nienawidzi, że gotów jest wypisywać takie bzdury. Tak czy owak zasługuje na poczesne miejsce we współczesnej Liber Chamorum.

Zmieniony ( 19.12.2007. )