Piękna książka Jacka Bartyzela "Demokracja" | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
02.01.2008. | |
Piękna książka Jacka Bartyzela Demokracja. [Wydał Polwen, można (jeszcze!!) kupić za ok. 12 zł w księgarni Te Deum www.tedeum.pl mail: tedeum@tedeum.pl Poniżej daję wyjątki, jakie się zwykle czyta przy kartkowaniu książki. Żadnego w tym porządku, tylko duża ZACH?TA. Więc trochę rodzynków:] 1. Lud w znaczeniu wszyscy. 2. Lud w znaczeniu nieokreślona duża część, bardzo wielu. 3. Lud w znaczeniu klasy niższe. 4. Lud jako nierozdzielny byt, jako organiczna całość. 5. Lud jako większa cześć wyrażona poprzez zasadę absolutnej większości. 6. Lud jako większa część wyrażona poprzez zasadę ograniczonej większości. W uzasadnionym uproszczeniu można jednak interpretacje te sprowadzić - w zależności od tego, z jaką odmianą ideologii demokratycznej mamy do czynienia - do opozycji znaczeniowej symbolu „lud” pomiędzy, wprawdzie liczniejszą, lecz jednak tylko częścią społeczeństwa, złożoną z warstw niższych i uboższych, przeciwstawioną wówczas innym warstwom (wyższym, elicie, „nie-ludowi”), a ogółem wszystkich członków danej społeczności. Pierwszy pogląd nadaje demokracji, już w samej podstawowej intencji, znamiona egalitarnego radykalizmu, implikując dążenie do ustanowienia demokracji rozumianej jako władza zbuntowanej większości, biorąca odwet na „ciemiężącej” dotychczas lud, uprzywilejowanej mniejszości [....] (str. 36) Evola: Liberalizm, demokracja, racjonalizm, internacjonalizm zredukowały narody do poziomu labilnej masy, rozpraszającej się we wszelkich kierunkach, by osiągnąć dno upadku w postaci marksizmu i bolszewizmu. W ujęciu Evoli proces ten, zapoczątkowany przez nowożytny humanizm, reformację i laicyzujący politykę makiawelizm, po przejściu przez „decydujący o urwaniu się z łańcucha europejskiego plebsu moment zwrotny rewolucji francuskiej, jest identyczny z gnostyckim buntem „materii” przeciwko „duchowi”. To amorficzna „materia” (demos, plebs) burzy się i odkształca formę (hierarchiczne państwo, imperium), czego ostatecznym skutkiem jest oddanie się człowieka w niewolę „złotego cielca” ekonomizmu, który panuje zarówno w komunizmie, jak w amerykanizmie. (str. 40) Papież Leon XIII, Humanum genus, 1884r.: Wszyscy ludzie są sobie równi ze względu na wspólność pochodzenia i jednakową naturę, cel ostateczny, który każdego czeka, prawa i obowiązki, które z tego wynikają. Ale że przymioty wszystkich nie mogą być równe, że jeden od drugiego różni się siłami ducha lub ciała, że bardzo wiele jest różnic charakteru, woli, natury - dlatego nic się tak nie sprzeciwia rozumowi, jak chcieć wszystko jedną miarą mierzyć i ową bezwładną równość zaprowadzać w urządzeniach społecznych. Jak doskonałe ciało powstaje z połączenia i złączenia rozmaitych członków, które kształtem i przeznaczeniem się różnią, razem jednak zebrane i we właściwym miejscu umieszczone, tworzą całość piękną pod względem siły i konieczną ze względu na swój użytek, tak i w państwie jest prawie nieskończona rozmaitość ludzi, niby części, którzy, gdyby się mieli za równych i usłuchali tylko swego własnego zdania, to państwo przybrałoby postać niesłychanie dziwaczną; jeśli zaś wszyscy, utrzymując różnice w stopniach godności, powołaniu, zajęciach, zgodnie do powszechnego dobra dążą, wtedy przedstawiają obraz dobrze zorganizowanego państwa, zgodnie z naturą. (str. 45), Entretien avec Gustave Thibon, 1991: Demokracja jest sztuką przeszkadzania zwykłym ludziom w zajmowaniu się tym, co ich rzeczywiście dotyczy, a jednocześnie zmuszania ich do decydowania o tym, o czym nie chcą w ogóle słyszeć. Ochlokratyczne zwyrodnienie demokracji ateńskiej dało asumpt twórcy pierwszej wielkiej filozofii politycznej - Platonowi - do sformułowania definicji demokracji jako ustroju, który: (...) nastaje, kiedy ubodzy zwyciężą i jednych bogaczów pozabijają, drugich wygnają z kraju, a pozostałych dopuszczą na równych prawach do udziału w ustroju i w rządach. (str. 55): Demokracja nowoczesna natomiast odeszła od koncepcji polityki jako realizacji dobra wspólnego na rzecz koncepcji ochrony partykularnych interesów izolowanych jednostek, postrzeganych: albo utylitarystycznie, albo idealistycznie - jako suma przysługujących tym jednostkom „praw naturalnych” (Natural Rights), zawężanym stopniowo do pojęcia „praw człowieka” (Human Rights). (str.63): ... Kant wyjaśniał, że: (...) każdy rząd jest albo republikański albo despotyczny, [zaś] demokracja [- we właściwym sensie tego słowa -] jest niewątpliwie despotyzmem. Robert R. Palmer ustalił, że tylko w trzech tekstach liczących co najmniej kilkaset słów, a pochodzących z dekady 1789-99, słowo „demokracja” zostało użyte w sensie dodatnim. Ich autorami byli: Paine, Robespierre oraz... „człowiek, który później stał się papieżem Piusem VII,,. Mimo wszystko, rewolucyjny republikanizm francuski należy bez wątpienia (dzięki jakobinom, hebertystom i innym radykałom) do historii demokracji totalitarnej, a dzięki feliantom i żyrondystom do historii demokracji liberalnej.... W sferze moralno-obyczajowej demoliberalizm wykazuje z kolei stale przybierającą na sile tendencję do akceptacji p e r m i s y w i z m u, a nawet nihilizmu, do czego skłania go właściwe mu egzaltowanie „t o l e r a n c j i”, i to w znaczeniu tzw. tolerancji pozytywnej (afirmatywnej), jak również podatność na nadawanie egoistycznego i roszczeniowego znaczenia „prawom człowieka” (Human Rights), rozpoznawanym przez Jeana Madirana jako „prawa człowieka bez Boga”. Ten wysoki stopień współczesnej identyfikacji demoliberalizmu ze zjawiskiem „politycznej poprawności” (Political Corectness), świadomie niedookreślanego wymogu „otwartości” oraz gromkiego „antyfaszyzmu” nadaje demoliberalizmowi jednoznaczny odcień liberalizmu lewicowego i otwarcie wrogiego cywilizacji klasyczno-chrześcijańskiej. (str. 78 i 79); .......Szczególne - acz nie teoretyczne, lecz praktyczne - znaczenie należy przypisać, akcentowanemu zarówno przez apologetów (Huntington, Dahl), jak wrogów (Carl Schmitt, N. Gómez Davila, Giinther Maschke) demokracji, pojęciu (i procesowi) demokratyzacji, która poprzez swą procesualność, dynamiczność i łamiącą wszelkie bariery impetyczność ujawnia „żarłoczną” oraz „imperialną” naturę demokracji. Jej istotą jest bowiem ciągły, niepohamowany napór (zwany też „pogłębianiem demokracji”) druzgocący wszystkie nie- i przeddemokratyczne instytucje społeczne, jak również sposób działania analogiczny do zachowania „nowotworu” w organizmie biologicznym. Demokracja, tak samo jak „rak złośliwy”, nie „samoogranicza się” do jakiegoś jednego „wycinka” tkanki społecznej (tu: „wycinka” politycznego), ale atakuje, dokonując nieustannych „przerzutów”, wszystkie inne komórki tej tkanki. Są to ciągle (i dyskontujące coraz więcej „osiągnięć”, zagrażających śmiercią całego organizmu społecznego) podejmowane działania na rzecz demokratyzacji wszystkich z natury hierarchicznych instytucji społecznych: rodziny, szkoły, Kościoła, wojska, kultury etc. W sferze stricte politycznej nawet triumfalna wizja kolejnych historycznych „fal demokratyzacji”, zaprezentowana przez Huntingtona, dowodzi, że ich podstawowym rezultatem jest okrzepnięcie już nie demokracji liberalnej (opartej o domniemaną równowagę wolności i równości), lecz liberalnej demokracji masowej. Może ona być nazwana również „demokracją numeryczną”, a więc taką, która (zmultiplikowana właśnie o niemożliwą w starożytności „masowość”) jest odpowiednikiem zdegenerowanej postaci demokracji antycznej, tj. „ochlokracji”. Rezultat ten stanowi potwierdzenie wszystkich, w dużym stopniu antycypacyjnych zaledwie, bo formułowanych jeszcze w czasie, gdy demokracja miała znacznie bardziej umiarkowaną postać, konserwatywnych bądź arystokratyczno - liberalnych krytyk demokracji jako „rządów liczby” („cyfrokracji”). Jest on także argumentem przemawiającym za sceptycyzmem w stosunku do nadziei na utrzymanie „elitarnego” i ograniczonego charakteru demokracji, a tym samym na przechowanie najcenniejszych wartości dziedzictwa przeddemokratycznego, albowiem „demokratyzacja” przekreśla możliwość samoograniczania się demokracji na poziomie koegzystencji z instytucjami niedemokratycznymi ....... (str. 130, zakończenie): W rzeczy samej, (świecki) teolog (Michael Davies), wierny tradycyjnej nauce Kościoła ukoronowanej encykliką papieża Piusa XI Quas Primas o Społecznym Królowaniu Chrystusa, potwierdza spostrzeżenie, iż teza o pochodzeniu władzy od ludu i spoczywaniu władzy w woli większości jest bałwochwalczym oddawaniem czci (...) największej herezji nowożytnych (...), a przypuszczalnie i wszystkich czasów, (....) - herezji, w której tkwi źródło wszelkiego zła w dzisiejszych społeczeństwach. Spis rzeczy |
|
Zmieniony ( 05.01.2008. ) |