Indie: kraj bez dziewczynek
Wpisał: Marcin Szymaniak, rzepa   
29.06.2011.

Indie: kraj bez dziewczynek

"gdyby w krajach Trzeciego Świata nie było preferencji dla płci męskiej, żyłoby w nich obecnie o 160 milionów kobiet więcej.

 

Marcin Szymaniak,lor 29-06-2011, http://www.rp.pl/artykul/680535-Rodzice-decyduja-o-plci-swoich-dzieci.html

Co roku zabijanych jest milion małych Hindusek. Inne poddawane są drastycznym operacjom zmiany płci

Prokuratura stanu Madhya Pradesh wszczęła śledztwo w sprawie kilkuset dzieci poddanych przez rodziców operacjom zmiany płci. Za kwotę równowartości 9 tys. złotych chirurdzy w miejscowości Indore zamieniali w chłopców nawet jednoroczne dziewczynki.

Do kliniki przyjeżdżali rodzice z całego kraju, by mieć upragnionego męskiego potomka. Za pomocą techniki o nazwie genitoplastyka lekarze przerabiali żeńskie narządy płciowe na fallusy, a następnie podawali dzieciom duże dawki hormonów w celu rozwinięcia męskich cech płciowych.

Lekarze bronią się, przekonując, że przeprowadzali operacje tylko u dzieci posiadających cechy obu płci w efekcie wad genetycznych. Według nich chodziło o to, by zdeterminować ich płeć. Działacze ruchów obrony praw dzieci twierdzą jednak, że była to tylko przykrywka – wpisywano do akt fałszywe informacje o rzekomych wadach, po czym za pomocą skalpela przerabiano płeć żeńską na męską.

To po prostu szokujące – powiedział V. P. Goswami, prezes Indyjskiej Akademii Pediatrycznej w Indore. – Czy ci rodzice nie rozważali społecznych i psychologicznych konsekwencji operacji? Przecież organy tych dzieci nie będą się normalnie rozwijać, co oczywiście doprowadzi do bezpłodności i impotencji – podkreślił.

Według obrońców praw dzieci zakorzeniona w hinduskiej kulturze preferencja dla męskich potomków osiągnęła już szczyt szaleństwa. W jej efekcie w kraju jest o 7 milionów więcej chłopców poniżej szóstego roku życia niż dziewczynek w tym samym wieku. Oznacza to, że w przyszłości 7 milionów mężczyzn więcej nie będzie miało szansy na znalezienie partnerki. Według szacunków demografów w 2020 r. w północno-zachodnich Indiach 15 – 20 proc. panów będzie żyło samotnie ze względu na brak kobiet.

Nie pozostanie to bez wpływu na jakość życia społecznego. Duża przewaga liczby mężczyzn nad kobietami prowadzi z reguły do rozwoju prostytucji, handlu żywym towarem, zwiększenia przemocy i destabilizacji życia rodzinnego.

Samochód w posagu

Statystyki są coraz gorsze. W 2001 r. w Delhi 886 dziewczynek przypadało na 1000 chłopców. Obecnie liczba tych pierwszych spadła do 866. Im bardziej stajemy się bogaci i wykształceni, tym więcej zabija się dziewczynek – powiedziała Ranjana Kumari z indyjskiego Centrum Badań Społecznych, cytowana przez dziennik „The Telegraph".

Skąd się bierze ten paradoks? Mimo zmian cywilizacyjnych dawne obyczaje są wciąż silne. Niektóre tradycyjne obrzędy, związane głównie z pochówkiem, mogą być odprawiane tylko przez mężczyzn. Oni też ponoszą finansową odpowiedzialność za utrzymanie rodziców, gdy ci się zestarzeją. Córka jest natomiast kosztowna, gdyż trzeba dla niej przygotować bardzo duży posag.

Rodzice nie chcą dziewcząt, bo przeraża ich wizja wyposażania ich przed ślubem – mówi „Rz" profesor socjologii Sushma Batra. – Zgodnie z tradycją, gdy córka wychodzi za mąż, powinna dostać wszystko, co będzie jej niezbędne na resztę życia. Postępujący konsumpcjonizm spowodował, że to już nie tylko pościel i garnki, ale także telewizor czy samochód. Najlepiej dobrej marki, bo co powiedzą sąsiedzi – tłumaczy.

Rutynowe zabijanie

Tymczasem nowoczesne technologie rozszerzają możliwości wybierania sobie płci dziecka. Coraz bardziej rozpowszechniona w biednych krajach ultrasonografia umożliwia ustalenie płci płodu, co często prowadzi do aborcji dziewczynek. O przerwanie ciąży jest w Indiach i innych krajach Trzeciego Świata coraz łatwiej, między innymi wskutek działań potężnych amerykańskich organizacji, takich jak Planned Parenthood czy Fundacja Rockefellera.

Na indyjskiej prowincji i w  miejskich slumsach wciąż też praktykowane jest na szeroką skalę dzieciobójstwo. Ocenia się, że rocznie zabijanych jest w Indiach około miliona żeńskich noworodków.

Ludzie są gotowi na najgorsze rzeczy, żeby się pozbyć dzieci płci żeńskiej – mówi Sushma Batra. – Jestem pracownikiem socjalnym, chodzę po wioskach i slumsach. Na wiele się napatrzę. Tłumaczę im, że tak nie wolno, ale ludzie na wsi są niewykształceni i zacofani. A ponieważ 75 proc. mieszkańców Indii żyje na wsi, bardzo trudno walczyć z tymi tragicznymi tendencjami – zauważa.

W 2008 r. biznesmen Dan Blacketor zobaczył w jednej z wiosek rodziców topiących dziewczynkę w rzece i – przeżywszy szok – założył organizację zwalczającą tę praktykę.

Brak 160 mln kobiet

Organizacja nosi nazwę Rhema Project, od imienia nadanego przez Blacketora pierwszemu uratowanemu przezeń dziecku. W jednej ze wsi zobaczył kobietę z nowo narodzoną dziewczynką na ręku i zapytał, jak ma imię. Gdy usłyszał, że nie ma imienia, zaniepokoił się, gdyż oznaczało to, iż matka nie była pewna, czy zostawi dziecko przy życiu. Zaproponował kobiecie, że da jej 400 rupii – pokaźną sumę dla hinduskiej wieśniaczki – jeśli pozwoli ona nazwać mu córkę. Uradowana matka zgodziła się i odeszła z pieniędzmi w kieszeni i małą Rhemą na ramieniu. Dan Blacketor odetchnął – wiedział, że dziewczynek mających imię raczej się już nie zabija.

Według Mary Hvistendahl, autorki książki „Nienaturalna selekcja", gdyby w krajach Trzeciego Świata nie było preferencji dla płci męskiej, żyłoby w nich obecnie o 160 milionów kobiet więcej.

—współpraca Wojciech Lorenz

Rzeczpospolita