Kto ma prawo MIEĆ poglądy. A kto - narzucać?
Wpisał: Mirosław Dakowski   
05.01.2008.

Mirosław Dakowski

Kto ma prawo MIEĆ poglądy. A kto - narzucać?

artykuł wygłoszony w Radio Polonia w Chicago 7. I. 2008 

            Aj, ON (ten drugi) nie narzuca, on Ma – jedynie słuszne Poglądy – i Oświeca nimi wszystkich! Kto? Oczywisty, t.j. wylansowany, GURU.

             W sprawach ogólnych, patriotyzmu czy honoru, Poglądy przejmują nasi inteligenci od Adasia M. Tak wtedy, gdy wyśmiewał Generała (kiedyś.., sprytnie i odważnie, z wiezienia!), czy później, gdy wrzeszczał w TV odpieprzcie się od Generała, zawsze miał rację. Z definicji. Zdziwiony był, gdy z takim wysiłkiem tworzona Opinia wściekła się, gdyż wysypał swojego (kumpla) przy okazji kłótni o wysokość łapówy. A kodeks kryminalisty, któremu wielu, nawet nieświadomie, hołduje, nie pozwala sypać wspólnika. Przecież to się robi, ale o tym się nie mówi! Adaś padł – i aż odchorował swą, pychą spowodowaną, ślepotę.

            Do kreowania poglądów warszawki (czy krakówka, dodać ew. dalsze mieściny) na temat Niemiec, Niemców, był wyznaczony agent, grafoman, TW Mirek (A. Szczypiorski). Tenże wraz z innym agentem (Ranicki-Coś-tam) kreował też poglądy Niemców, raczej pół-inteligentów niemieckich na Polskę i przemiany. Potem (czy równolegle?) nastał Profesor. Guru tak od Niemiec, jak wogóle zagranicy. Czy miał magisterium, jaką miał maturę, nie istotne. Ważne, że Bartoszewski jest takim niekłamanym Autorytetem, iż potwierdza to tak prezydent RP (III-ciej czy IV-tej?) czy premier, któremu p. Bartoszewski właśnie nasrał na głowę.

            Dla tych z wymacerowanymi mózgami Autorytetem w ekonomii (dzięki chórowi z mediów) jest Balcerowicz, niezależnie od tego, ile jest dowodów,

... że przez jego decyzje złamano nam rozwój gospodarczy i zrabowano przy okazji setki (oj, oj, więcej!) miliardów (zł czy dolarów, to w tej skali obojętne).

            Od kultury niekłamanym Autorytetem była czy jest niejaka Izabella Cywińska, czy Olga Lipińska, które muszą naszych milusińskich ukulturalniać – oczywiście za pieniądze podatnika. Była jeszcze (czy jest?) jakąś taka , co za sztukę podaje filmowanie zabijania szkapy czy bieganie na golasa po męskiej łaźni z przywiązanym szwancem. A ileż słyszeliśmy ochów i achów o tej kretynce?

            Innych guru pomijam, każdy (co który z obywateli czy podatników jest do tego zdolny!??) sobie dopowie o Owsiku, czy Dodzie – Elektrodzie. To łatwizna.

            Ale JAK odmóżdżono te miliony poczciwych ludzi? Czy poza telewizorem i jawnie tam lansowanymi wzorcami są też działania pod-progowe? Zapewne tak.

            Zastanówmy sie, jak uzyskano odruchy Pawłowa polegające m.inn. na powtarzaniu:

- Ja się na polityce nie znam, zostawiam ją prez. Wałęsie.. (profesor fizyki!)

- Ja tych Kaczorów nienawidzę (np. poczciwa, dobra staruszka, była profesorka, ale z logiką na bakier)

- Ten Rydzyk (czy Bender), to... (tu można dodać różne głupie inwektywy czy kłamstwa, powtarzane w dobrej wierze przez m.inn. wiejskich geodetów czy weterynarzy). Argument „jeśli nie lubisz, to czemu słuchasz? , możesz przełączyć stację” budzi – przez swą oczywistość, dodatkową furię i agresję.

 - Ten JOW (i prof. Przystawa)  - ech, nie warto działać, zostawcie to politykom (no, niektórym) i politologom (jak wybranym – pytam).

- Akcja nadania tytułu Jezus Król Polski - nawet cześć t.zw. katolików odpowiada: Zostawcie to biskupom czy papieżowi, nie nasza sprawa. A że w episkopacie okopały się grupy agentów, donosicieli -TW itp. autorytetów, aj, o tym zapomnijmy.

- Pominę inne ważne i poważne sprawy, by nie jątrzyć.

            Nie jest to tylko operacja socjo-techniczna, czy wykonywana przy użyciu technik (istniejących, skutecznych) psycho-elektronicznych. Termin odmóżdżenie też jest za słaby, bo nie dzieje się to tylko w mózgu, czy nawet umyśle, lecz głębiej w duszach ludzi. Jak ONI o robią?

            Pół wieku temu było prześmiewcze określenie – Kibic – to przeżywający na cudze jaja. Teraz jest jeszcze gorzej – i w bliskiej perspektywie przewidzieć można ogromny postęp.

Kto więc czyta tak wkurwiający tekst, jak ten? [Przepraszam, nie znalazłem innego określenia, bo nie chodzi mi o denerwowanie]. Poza szpiclami i agentami, którzy robią to służbowo? Kto dotrwał do tego miejsca – proszę go o swą ocenę, choć próbę diagnozy. Lub o wykazanie, że problem został tu postawiony błędnie.

            Jeszcze 30 lat temu żyłem wśród ludzi, którym szkoda było mleć jęzorem o niczym. Teraz stało się to (mielenie) normą, a człowiek mówiący o problemach uważany jest za wariata czy nudziarza. Może już słusznie? This is the way the world ends, not with a bang, but with a whimper...(Only our world?)

Zmieniony ( 19.01.2008. )