BAFOMET, masoneria, ekumenizm i czarna magia
Wpisał: Epiphanius   
15.07.2011.

BAFOMET, masoneria, ekumenizm i czarna magia

 

[z książki UKRYTA STRONA DZIEJÓW Masoneria i tajne organizacje, Epiphanius, str. 113 wyd. ANTYK . W oryginale są wszystkie odnośniki do literatury – i pouczające zdjęcia. MD]

(Z rozdział-u VIII)

 

Bafomet jest symbolicznym wyrazem panteistycznej zasady współwystępo­wania Prawdy i Fałszu, Dobra i Zła, i w ogóle wszelkich przeciwieństw, które z perspektywy wysokich stopni masonerii spotykają się w coincidentia opposito­rum, tworząc uniwersalną harmonię dzięki powrotowi do gnostyckiej "utraconej jedności". Doktryna to z gruntu niedorzeczna. Negując zasadę sprzeczności, pro­wadzi do czystej negacji, do satanizmu, czczenia Szatana-Pana, Szatana ­Bafometa, idealnego "androgyna", w którym obie płci zlewają się w jedną; boga, który poprzez swoje monstrualne formy (z dziobem, kobiecym biustem, skrzy­dłami kruka, nogami kozy) ma pogodzić to, czego się pogodzić nie da.

Nie są to twierdzenia gołosłowne, lecz poparte świadectwami czynników jak najbardziej miarodajnych. Weźmy chociażby to pochodzące od wysokiej rangi masona Oswalda Wirtha (1860-1943), który w swojej książce " Tarot" utożsa­mia Bafometa z Szatanem-panem, albo to samego Alberta Pike'a, który określa Pana jako ..."kozła Szabatu... Nosiciela Światła - Fosfora, czyli Lucyfera znane­go z Legendy”. A jeśli Bafomet to Szatan, i jeśli Szatan to Pan, to o ile potrafi­my czytać między wierszami, dojdziemy do wniosku, że gdy w wysokich sferach masonerii mowa jest o Naturze, rozumie się przez nią boga ciemności:

"Reasumując, Stopnie Hermetyczne i Kabalistyczne Rytu Szkockiego uczą nas, że Bogiem, który się nie ujawnił, jest czysty Rozum, zaś Bogiem, który się ujawnił, jest Natura, oraz że przyciąganie się przeciwieństw i proporcja niewidzialnego do widzialnego stanowią Wielką Tajemnicę Natury”.

 

Ale co oznacza imię Bafomet? Przypomnijmy, że powszechną praktyką w interpretacjach magiczno-kabalistycznych jest czytanie wspak.

 

"Słowo to należy odczytać kabalistycznie, czyli odwracając je (to technika stosowa­na podczas czarnych mszy - przypisek redakcji). Otóż mamy tu skrót składający się z trzech elementów: "Tem Ohp Ab", oznaczających: Templi omnium hominum pacis abbas = ojciec [abbas] świątyni powszechnego pokoju między ludźmi”.

         A konkretnie: Ab = Abbas (wspak: BA); Ohp = omnium hominum pacis (po odwróceniu daje to PHO); Tern = Templi (analogiczną metodą uzyskujemy MET).

 

         Tu znowu łatwo jest zauważyć nawiązania do religii masońskiej, która pre­tenduje do złączenia wszystkich religii pod sztandarem tolerancji w ramach de­mokratycznej "ekumenii", gdzie Prawda katolicka będzie stawiana na równi z dowolną ideą filozoficzną czy fałszywą religią.

 

Zapewne nie umknęło uwadze czytelnika to, jak bardzo jest obecny w palla­dyzmie czynnik teologiczny, co wydaje się zresztą charakterystyczne dla wszel­kich tajnych sekt. Ale o ile jeszcze kilkadziesiąt lat temu prezentowanie historii także w kategoriach teologicznych było odbierane przez świadomego katolika ja­ko coś naturalnego, dzisiejszy katolik jest na ogół bezradny w sytuacji, gdy ma rozpatrywać pewne wydarzenia historyczne właśnie w kontekście teologii. Toteż może mieć poczucie, że autor niniejszego studium zamiast zająć się poważną ana­lizą faktów skupia się na pewnych marginalnych aspektach, usiłując wtłoczyć całe ciągi tak wielobarwnych przecież zdarzeń w utarte schematy antymasońskie i że przytaczane tu fakty mogłyby zyskać lepsze wytłumaczenie bez stosowania stricte katolickiego podejścia, gdzie istnienie demonów jest jednym z istotnych elemen­tów rzeczywistości.

Nie jest to nowy dylemat, bo już w XIX w. polemika między katolikami i masonami wokół tej kwestii była bardzo ostra, przy czym strona masońska z obu­rzeniem odrzucała wszelkie posądzenia o kult Lucyfera, chociaż pewne publikacje wolnomularskie z końca stulecia same poruszały ów temat, np. donosząc o prote­ście 26 delegatów na Kongres w Rzymie w 1893 r. przeciwko wyborowi Adriano Lemmiego - okrzykniętego heretykiem - na Zwierzchnika Masonerii Uniwersal­nej w miejsce Pike'a:

"...Wybrany nie trzyma się ortodoksji. Nie tylko nie kryje się ze swoją herezją, lecz niejednokrotnie w pożałowania godny sposób dawał jej publicznie wyraz. Pie­lęgnowana [przez nas] tradycja, tylekroć skomentowana naukowo przez nieodżało­wanego, pierwszego najwyższego zwierzchnika, wzniosłego prawodawcę Nowego Zreformowanego Rytu Palladycznego i twórcę naszej uniwersalnej organizacji na­kazuje, by słowo Szatan nigdy nie było używane, gdyż jest imieniem dobrego Bo­ga, a poza tym jest słowem używanym przez zabobonnych (tj. katolickich ­przypisek redakcji) księży w ich obelżywych przekleństwach, jakie miotają bluźnier­czymi usty .

Owoż włoski Wielki Mistrz używa zakazanego wyrażenia i zezwala na jego stoso­wanie, jak to wynika z oficjalnych relacji z bankietów i agap. Co gorsza, podczas nie­dawnego palladycznego bankietu kazał on zastąpić Goddael Mirar (pieśń na cześć Lucyfera - przypisek redakcji), który jest obowiązkowy niezależnie od okoliczności, hymnem (autorstwa Carducciego - przypisek redakcji), w którym Excelsior (Lucyfer­ przypisek redakcji) jest określany imieniem niezgodnym z ortodoksją".

Zaś w październiku 1924 r. w czasopiśmie masońskim L'Acacia pojawił się następujący "Głos w obronie Szatana" (str. 69):

         "od iluż to tysięcy lat tłamszą [ludzie] gdzieś na dnie swoich sumień złorzeczenia, jakie rodzą się w ich sercach wobec Stwórcy, Demiurga - sprawcy naszych nieszczęść."

"Oto chcę dziś stanąć w obronie Szatana, naszego brata w niedoli, od wieków wy­klętego, Wielkiego Kontestatora bożej Dobroci, Szatana - brata ludzi (...). Chcę wywyż­szyć wspaniałą postać Szatana (...). Przypisywano mu wszelkie wady Ludzkości. Stał się on kimś w rodzaju Czarnego Boga, uosobieniem Anty-Boga.

Spotwarzany; a przecież Szatan, to nic innego, jak Ludzkość (...); ale na dnie pogrążonej w mroku świadomości Ludzi przetrwało żywe wspomnienie odwiecznej niesprawiedliwości Stwórcy i nadzieja, że pewnego dnia rozbłyśnie płomień w rę­kach Nosiciela Światła, Lucyfera, Szatana - brata Ludzi.

 

O, Szatanie! Znamy ciebie dobrze, boś ty - Ludzkość sama”.

 

Ale sięgając do czasów mniej odległych: Ojciec Rosario Esposito, paulista a zarazem entuzjasta wolnomularstwa, w swojej książce "Masoneria a Włochy” określa Pike'a mianem "największego przywódcy masonów lucyferycznych". Przy tej okazji warto wspomnieć, że w książce autorstwa Petera Haininga, zatytułowa­nej "Magowie i magia", która ukazała się nakładem wolnomularskiego wydaw­nictwa "Edizioni Mediterranee" w Rzymie (1977), Pike został nazwany "Satanistą  Bostonu", "praktykującym zawzięcie czarną magię”.