"polityk" a "idiota" Radio Maryja zasłużone dla demokracji [ta wypowiedź ks. Arcybiskupa wywołała furię niejakiego Niesiołowskiego i podobnych. Warto więc przeczytać, co ich tak boli. MD] ... wszystko, co robimy, albo czego nie robimy, ma również wymiar polityczny. Muszę o tym powiedzieć, żeby wyjaśnić nieporozumienia. Otóż słowo "polityk" oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu polis, czyli swojego państwa. A jeśli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami, Grecy nazywali go mianem "idioty". Homilia księdza arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, metropolity lwowskiego obrządku łacińskiego, wygłoszona w czasie XIX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę - 10 lipca 2011 r. Błogosławieni czyniący pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. (Mt 5, 9) Te słowa Pana Jezusa wyjęte z ośmiu błogosławieństw mogą stanowić motto naszego dzisiejszego pielgrzymowania. W czasie 19. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja chcemy dziękować Panu Bogu za beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II. Był on człowiekiem czyniącym pokój. Dzięki temu też panowała wokół Ojca Świętego atmosfera życzliwości, przyjaźni, dobroci, niezłomnej ufności w siłę dobra. Przyciągała ona też ludzi, wręcz cały świat. Wszyscy chętnie przebywali w jego obecności, czuli się akceptowani, uszanowani i obdarowani. Jaka była zagadka tego błogosławionego wpływu Ojca Świętego na wszystkich? Otóż odpowiedzią są trzy kluczowe słowa: prawda, sprawiedliwość i miłość. Te trzy słowa wyrażają zadanie, jakie winna stawiać sobie również Rodzina Radia Maryja, aby żyć duchem Jana Pawła II. Potwierdzają to zresztą jego własne słowa, które w 1994 roku skierował do pracowników i słuchaczy. Mówił wtedy: "Niech Wasze Radio służy prawdziwej informacji, przepojonej miłością i opartej na sprawiedliwości. Niech przyczynia się do kształtowania ludzkich sumień w duchu nauki Chrystusa" (23.03.1994 r.). Pierwszym zadaniem Radia jest więc podawanie prawdziwej informacji - nie obciętej i zniekształconej, ale integralnej. Tylko taka informacja może być rozumnie przyjęta i wykorzystana. Pełni ona wówczas służbę dobru, do którego prawda w sposób naturalny jest przyporządkowana. Tylko taka informacja służy budowaniu ładu społecznego opartego na miłości. Innymi słowami wyraził to już św. Piotr: "Dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej” (1 P 1, 22). Nieobłudna miłość musi się wiązać z posłuszeństwem prawdzie. Dążyć do prawdy i ją poznawać Dlatego człowiek jest zobowiązany do dążenia do prawdy i jej poznawania. Takie było przekonanie Ojca Świętego i praktyka jego życia. Z nieustanną modlitwą i pracą łączył on również pilną lekturę i studium - w przekonaniu, że nauka należy również do zasadniczych zadań człowieka. Jedną z podstawowych zasad, jakimi kierował się w życiu, były słowa Pana Jezusa: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32). Wiedział, że warunkiem wolności jest poznanie prawdy, a warunkiem poznania prawdy - trwanie w nauce Jezusa. Wdzięczni Panu Bogu za to, że dał nam w Ojcu Świętym Janie Pawle II przykład życia, możemy sobie uświadomić, że przecież to zadanie mające potrójny cel, czyli trwanie w nauce Jezusa, poznawanie prawdy oraz życie w wolności, jest również zadaniem, które bierze sobie za cel i Radio Maryja, i cała jego Rodzina skupiona wokół toruńskiej Rozgłośni. Jakim wielkim dziełem jest poznawanie prawdy o Bogu i o nas samych poprzez katechezy, wykłady, modlitwę, stawianie pytań o człowieka, o jego miejsce w świecie i o to, jak powinien żyć, aby żyć godnie, po ludzku! Ojciec Święty ciągle był świadom roli tej rozgłośni, której patronuje Matka Boża. W rocznicę swego wyboru w 1997 roku mówił: "Wielki jest wkład Waszego Radia w dzieło ewangelizacyjne. Dzięki Waszym transmisjom myśl o Bogu dociera do wielu ludzi i środowisk w Polsce, a także poza jej granice oraz na inne kontynenty. Modlitwa i katecheza to dwa istotne elementy, które wyróżniają radio katolickie spośród innych rozgłośni. Cieszę się, że są one obecne właśnie w Radiu Maryja". Poznanie prawdy podstawą rozumności i wolności Ten duchowy kontekst jest właściwym środowiskiem poznawania prawdy. Uświadamia bowiem odpowiedzialność za jej wierne przekazywanie. Prawda przecież ma wymiar Boży. Mówi nam Pismo Święte: "Słowo Twoje, Panie, jest prawdą" (por. J 17, 17). Informacja odcięta od wymiaru Bożego, od służby dobru i od odpowiedzialności, może się stać narzędziem wyrządzania krzywdy. Dlatego każdy winien dążyć najpierw do poznania Prawdy Najwyższej, która nie jest uzależniona od naszej interpretacji, ale która jest podstawą interpretacji rzeczywistości. Chrześcijanin to człowiek, który uznaje istnienie takiej prawdy, prawdy Bożej, której źródłem poznania jest Słowo Boże. Nieszczęściem naszego czasu jest jej kwestionowanie. Wskutek tego jedni drugim mogą narzucać swoją prawdę, której sami chcą być źródłem. Nie służy ona jednak dobru wspólnemu, ale interesom tych, którzy ją podają albo narzucają do wierzenia. Kościół tymczasem nie narzuca, ale przypomina o obowiązku poszanowania prawdy Bożej. Ojciec Święty Benedykt XVI w swojej adhortacji "Verbum Domini", poświęconej Słowu Bożemu, pisze, że niesłuchanie Słowa Bożego i nieposłuszeństwo mu jest grzechem (VD 26). Kościół zatem nie tworzy swojej prawdy. On stara się ją odczytać zarówno w Słowie Bożym, jak też wykorzystując naukę badającą świat stworzony. Odcięcie się od prawdy Słowa Bożego oznacza odcięcie się od realizmu. A wówczas nie tylko nie można budować porządku sprawiedliwego, ale żadnego. Dlatego dziś diabeł stara się doprowadzić do zerwania naszej więzi z Bogiem i staje się przyczyną głębokiego zamieszania. Duchowy i moralny nieporządek charakteryzuje nasz czas. Trzeba dziś za Panem Jezusem powtórzyć słowa: "Zejdź mi z oczu, szatanie" i uświadomić sobie, że, jak uczy Ojciec Święty Benedykt XVI: "Realistą jest ten, kto w Słowie Bożym rozpoznaje fundament wszystkiego" (VD 10). Jedną z funkcji Słowa Bożego jest osąd. Jeśli na falach eteru słychać ocenę biegu zdarzeń w oparciu o Słowo Boże, to nic dziwnego, że ta ocena spotyka się ze sprzeciwem; i to tym większym, im bardziej to, co czynimy, odległe jest od zamiaru Bożego. To słowo nie wraca do Boga bezowocne, bo albo zasiane wydaje plon, albo wraca do nieba jako sędzia tych, którzy go nie przyjęli. Spojrzenie wstecz i nie tylko XIX Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja uświadamia nam, że niemal dwa dziesięciolecia katolicki głos jest obecny w naszych domach. Zawsze upływ czasu skłania do spojrzenia wstecz i dokonania jakiegoś bilansu. Kiedy dziś chcielibyśmy to zrobić, to trzeba przyznać, że okres ten nabrzmiewał i nadal nabrzmiewa wieloma problemami, trudem i koniecznością podejmowania ciągłej walki. Ale cóż! Czyż nie do bojowania podobny jest żywot człowieka? Spójrzmy przez chwilę na ten czas miniony. Chciałbym wydobyć z niego niektóre tylko, najważniejsze, jak mi się wydaje, sprawy. Otóż wielką zasługą Radia było upodmiotowienie tej grupy społeczeństwa, która żyła na marginesie uznanym za nieistotny dla życia. Myślę tu o ludziach, dla których zasadniczym celem jest życie według Słowa Bożego przepojone modlitwą. Tak się składa, że często pragnienie takie towarzyszy osobom niepełnosprawnym, doświadczonym przez życie albo w podeszłym wieku. Oto ci wszyscy skupieni na modlitwie z Radiem Maryja w Podwórkowych Kółkach Różańcowych, w zaciszu swojego samotnego życia, schowani w głębi cierpienia, czasem zapomniani przez swoich bliskich odzyskali głos. Jest to bardzo ważny dla nich głos, bo często jedyny. Chcę powiedzieć, że nikomu nie wolno im tego głosu odbierać i że mają oni do niego pełne prawo, bo oni również należą do społeczeństwa. Dzisiejsza cywilizacja spycha na margines ludzi chorych i starych. Liczy się dla niej sukces i skuteczność. Ale czy jest przez to lepsza? Mnie nie uczono w domu, że szacunek okazywany człowiekowi ma zależeć od jego pozycji społecznej, wpływów albo zamożności. Moja mama uczyła mnie szanować każdego: nauczyciela, chłopa, księdza, robotnika, sekretarza partii... Każdego, bo każdy jest człowiekiem, czyli dzieckiem Bożym. Dlatego nie rozumiem, że szacunek dla człowieka może być uzależniony od rodzaju beretu, jaki nosi... Ksiądz profesor Tischner, dokonując analizy demokracji, w "Etyce solidarności" pisał tak: "Ideą "demokracji konkretnej" stała się dziś idea godności człowieka. Każdy odczuwa to na swój sposób, ale to, co podstawowe, jest wspólne. Oczywistość godności człowieka wyraża się krótko: "można nas głodzić, ale nie wolno nam ubliżać". Wolność wyraża się tak: "pozwólcie nam być sobą". W poczuciu godności odnajdują się dziś wszyscy: robotnicy, chłopi, ludzie kultury i nauki. Idea godności jest tłem wszystkich nadziei konkretnych. Nawet w wołaniu o chleb jest wołanie o uznanie godności. Dlatego jest to dziś nasza idea demokratyczna"1. To upodmiotowienie ludzi żyjących na marginesie odczytuję jako wielkie demokratyczne osiągnięcie Radia Maryja. Tu chciałbym Wam powiedzieć, że to jest działanie polityczne. Co więcej, wszystko, co robimy, albo czego nie robimy, ma również wymiar polityczny. Muszę o tym powiedzieć, żeby wyjaśnić nieporozumienia. Otóż słowo "polityk" oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu polis, czyli swojego państwa. A jeśli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami, Grecy nazywali go mianem "idioty". Jeśli zatem radio, telewizja albo jakieś inne medium umożliwia obywatelowi włączenie się do życia społecznego, to pełni ono funkcję demokratyczną i polityczną zarazem. Nie brać zaś udziału w polityce to znaczy: nie żyć. Bo każda wypowiedź publiczna ma wymiar polityczny. Jeśli zaś system albo grupa ludzi chce uniemożliwić innym swobodne wypowiadanie tego, co uznają za ważne dla swojego życia i pożyteczne dla życia publicznego, to taką postawę nazywamy totalitaryzmem. My się tu odwołujemy do starożytnych Greków, czyli do świata pogańskiego jeszcze, który potrafił stawiać pytania o to, co ludzkie i piękne. To, że jesteśmy chrześcijanami, nie oznacza odcięcia się od tego, co ludzkie. Wręcz przeciwnie. To, co Boże wydobywa i podkreśla piękno tego, co naturalne. Kościołowi nie chodzi o to, aby wiązać swoją działalność z określoną partią, bo to oznaczałoby, że popiera jednych, a zaniedbuje drugich. I to byłoby złe, bo Kościół ma widzieć i troszczyć się o każdego człowieka. Ale równocześnie Kościół nie może przestać istnieć tylko dlatego, że to, co mówi Słowo Boże, może się okazać dla kogoś niewygodne. Kościół ma głosić Słowo Boże i według niego oceniać rzeczywistość, a nie zajmować się tym, czy Słowo Boże ma według oceny ludzkiej wymiar polityczny czy nie. Tak więc podsumowałbym, że w Radiu Maryja znaczna część społeczeństwa, pozbawiona dotąd możliwości wyrażenia swoich poglądów, nadziei i obaw, uzyskała możliwość zaistnienia w życiu, które stawia sobie za cel ciągłe dążenie do zadań, jakie wyznacza nam Słowo Boże, tak hojnie siane ręką Jezusową. Kto podejmuje dziś istotne problemy dla człowieka, dla państwa, jeśli nie Radio Maryja? Tu właśnie słychać najistotniejsze pytania o człowieka, o przyszłość Narodu. Niezwykłej wagi zasługą tego Radia jest poruszanie ważnych problemów społecznych i wskazywanie na zagrożenia dla życia wspólnoty narodowej. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że demokracja pozbawiona wartości prędzej czy później przerodzi się w nowy totalitaryzm. My, zdaje się, zaczynamy doświadczać prawdy tych słów. Próby zakneblowania ust tym, którzy mówią o koniecznych w życiu społecznym wartościach, są tego przejawem. Podejmuje się takie próby w imię rzekomego pluralizmu i tolerancji. Ja chciałbym powiedzieć, że nic nie jest tak tolerancyjne jak miłość chrześcijańska, a nie bardzo można zrozumieć, jak może służyć pluralizmowi niszczenie tego, co jest jego przejawem. My nie jesteśmy pluralistami. Uważamy, że prawda jest jedna: Boża. Ale też nikomu nie odbieramy prawa do życia według własnych przekonań, o ile nie niszczy to w sferze publicznej istotnych dla niej wartości. Chciałbym w imię powszechnej kultury europejskiej zbudowanej na chrześcijańskim fundamencie Słowa Bożego oraz na osiągnięciach myśli greckiej i rzymskiej odwołać się jeszcze raz do starożytności. Antyczny autor Tukidydes wkłada w usta najsławniejszego przywódcy demokracji ateńskiej, Peryklesa, następujące słowa: "W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. W życiu prywatnym nie wglądamy z podejrzliwą ciekawością w zachowanie się naszych współobywateli, nie odnosimy się z niechęcią do sąsiada, jeśli zajmuje się tym, co mu sprawia przyjemność, i nie rzucamy w jego stronę owych pogardliwych spojrzeń, które wprawdzie nie wyrządzają szkody, ale ranią. (...) Jesteśmy jedynym narodem, który jednostkę nieinteresującą się życiem państwa uważa nie za bierną, ale za nieużyteczną. (...) Nie stoimy na stanowisku, że słowa szkodzą czynom, lecz że najpierw trzeba się dać pouczyć słowom, zanim się do czynów przystąpi"2. My właśnie staramy się postępować zgodnie z tą zasadą i słuchać pouczenia Słowa Bożego, bo nie mamy nic mądrzejszego. Dziś grzechem jest nieposłuszeństwo słowu. Dziś mamy do czynienia z postawą nie tylko "nie będę słuchał", ale wręcz "nie będę słyszał". Tymczasem Słowo Boże niesie najpełniejszą prawdę i ma na względzie zawsze dobro całego człowieka. Dlatego też nie wolno dokonywać filtrowania informacji pod kątem tego, co dla mnie wygodne, albo realizowania określonych interesów. Przeciwnie, trzeba słuchać Słowa Bożego w całości i tak też je przyjmować, aby przyniosło pożyteczny dla nas plon. Istnieją tacy, którzy kwestionują możliwość budowania porządku społecznego w oparciu o wartości chrześcijańskie, czyli w oparciu o Słowo Boże. Im chcemy powiedzieć, że jeśli chcą kłaść jakikolwiek inny fundament, to czynią to w imię własnej oceny, arbitralnego wyboru, co jest dobre, a co złe, i że jest to ich prywatny pogląd. Jeśli jednak uzależnić od uznania człowieka lub grupy ludzi, co ma wchodzić w zakres wartości będących u podstaw życia społecznego, to oznacza to, że dziś decydują o tym jedni, jutro drudzy, i że nie ma stałych punktów odniesienia. Bo jeśli człowiek ustanawia normy, to człowiek również może je zmieniać. Historia wystarczająco dobitnie uczy, że owe zmiany prędzej czy później uzależnione są od partykularnych interesów. My, jako chrześcijanie, rozumiemy, że istnieje zespół wartości i norm niepodlegających ocenie ani stanowieniu przez żadnego człowieka. Wśród nich znajdują się takie: "Nie zabijaj! Nie cudzołóż! Nie kradnij! Czcij ojca i matkę!". Czy z tego powodu Radio Maryja jest złe, wsteczne, nienowoczesne, że odwołuje się do tych norm? Zostały one dane ludzkości przez Boga jako zawsze obowiązujące i żadna ludzka władza nie ma prawa ich usuwać ani lekceważyć. Dziś, w dniu pielgrzymki, chciałoby się postawić pytanie: Dlaczego Radio Maryja jest niewygodne? Czy dlatego, że mówi o płytkości naszego życia i o wymaganiach, jakie każdy człowiek winien sobie stawiać? Czy dlatego, że demaskuje nasze słabości w życiu rodzinnym i społecznym? Może właśnie potrzeba, żebyśmy się nad nimi zastanowili? Odwołujemy się do Ojca Świętego. A czy pamiętamy jego wielką pielgrzymkę poświęconą Dekalogowi, Dziesięciorgu Przykazaniom Bożym? Mówimy o odczytaniu przesłania Papieża. Ale właśnie w czasie tej pielgrzymki on wyraził najbardziej samego siebie, swoje bolączki, obawy i nadzieje dotyczące życia Ojczyzny. Proroczo mówił wówczas o tym, co dziś nas dotyka. Pamiętamy te słowa: "Dlatego mówię i tak mówię, bo to jest moja Matka!". Niech pozwolą i Radiu mówić ci, którzy mają mu za złe, że mówi! Bo ono też mówi o swojej Matce, o Ojczyźnie, o Bogu, o tym, co wielu ludzi uważa za najważniejsze w życiu. Czy głoszenie przez Radio prawdy Bożej jest ukierunkowane na zysk? Czy pod płaszczem troski o dobro kryje się wykorzystanie człowieka? Kim są ludzie, którzy poświęcając swój czas, oddają się posłudze słowa? Można powiedzieć jedno: to ludzie, którzy poświęcają się dobru wspólnemu. Niech więc mówią o tym, co boli. Bez wglądu z zazdrosną ciekawością w prywatne życie ludzi, co z mistrzostwem robi na ich szkodę dzisiejsza prasa, tak jakby nic ważniejszego nie istniało, ale mówiąc o zasadach, o principiach, które dobremu życiu winny przyświecać. Jeśli zaś dla kogoś problem mogą stanowić osoby, to niech pamięta o słowach św. Tomasza, który mawiał: "nie patrz, kto mówi, ale co mówi!". Niech zatem to Radio mówi o tym, co boli: o potrzebie głębi serc, o tym, że w życiu trzeba dotrzymywać słowa: i politycznym i społecznym, i prywatnym - zwłaszcza małżeńskim. Niech mówi o tym, że trzeba dobrego, zdrowego stylu życia, wysokiej kultury, literatury, poezji, wykształcenia, poznania siebie przez historię, filozofię, teologię. Niech mówi o potrzebie wysiłku, jaki trzeba włożyć w kształtowanie samego siebie, aby być pięknym i dobrym. Niech mówi o tym, że bardziej ku temu jest pożyteczne rozważanie Słowa Bożego na wzór Maryi, niż oglądanie całymi dniami seriali i ślęczenie przed telewizorem, który zabiera nam nasze umysły. Życie, ludzie wokół nas, dostrzeżenie ich problemów, rozmowa z konkretnym człowiekiem, żywym - są po prostu prawdziwe, i dlatego dobre. Niech mówi o tym, że potrzeba czasu również na modlitwę, że sama praca nie wystarczy, że nie można jej poświęcać wszystkiego, nie mając czasu dla małżonka, rodziny i dla Pana Boga, bo jego brak oznacza nie tylko okradanie innych, ale i samych siebie. Niech to Radio mówi słowami Jezusa: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego" (Łk 10, 41n). Niech mówi o tym, że nie można oddać całego czasu telewizorowi i komputerowi, bo to nie jest prawdziwe życie, i nie do tego zostaliśmy powołani przez Boga. O tym, że trzeba pamiętać, iż rolę naszego serca trzeba świadomie uprawiać z wysiłkiem codziennie, a nie tylko wówczas, kiedy się nam chce i jest to wygodne. Niech to Radio przypomina razem z Ojcem Świętym Benedyktem XVI słowa św. Hieronima, że "Biblia jest narzędziem, za którego pomocą Bóg codziennie przemawia do wiernych" (Benedykt XVI, VD 72). Niech to Radio sieje, nie zważając na to, że Słowo Boże może się wydawać bezbronne, bo zawsze może być podeptane, wydziobane przez ptaki, zagłuszone przez ciernie, wypalone przez słońce - ale niech pamięta, że ono również może i rzeczywiście wydaje plon obfity, i to stokrotny. W czasie XIX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę musimy pamiętać, że nie przybyliśmy tu tylko po to, żeby powiedzieć sobie: "Jesteśmy z siebie zadowoleni"! Mamy sobie uświadamiać konieczność dawania świadectwa - "Błogosławieni pokój czyniący". I choć prawdą jest również: "Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was", to nie wolno nam się odwracać od tych, którzy nie rozumieją, że w prawdzie Słowa Bożego jest dobro społeczeństwa i ich samych. My dlatego przyjechaliśmy na Jasną Górę do Matki Bożej, że Ona jest najlepszą nauczycielką słuchania Słowa Bożego. Uświadamiamy sobie, co mówi nam Maryja tu, na Jasnej Górze: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie!". To jest właściwe przesłanie Matki Bożej i naszej najlepszej Matki. To jest również przesłanie Radia Maryja. Głos tego Radia nie może zachęcać do niczego innego niż do wypełniania słów Jezusa, słów Bożych. Tego chcielibyśmy wszyscy sobie życzyć i życzyć pracownikom i słuchaczom Radia - całej jego Rodzinie. Na koniec jedno jeszcze przypomnienie: "Nie bój się mała trzódko!". Pan Jezus nie jest bankrutem. "Do Niego należy czas i wieczność, władza i panowanie". Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica! Amen. 1 J. Tischner, Etyka solidarności oraz Homo sovieticus, Kraków 1992, s. 53-54. 2 Tukidydes, Wojna Peloponeska, 38.40. Z języka greckiego przełożył, przedmową i przypisami opatrzył Kazimierz Kumaniecki, Warszawa 1988, s. 107, 109-110.
|