Matura z ideologii "gender"
Wpisał: Franciszek L. Ćwik   
22.07.2011.

Matura z ideologii "gender"

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110722&typ=sw&id=sw11.txt

Teksty obligatoryjnie wprowadzane do podręczników biologii pod płaszczykiem wiedzy przemycają elementy pseudonaukowej teorii głoszącej, że rozróżnianie płci człowieka jest wyłącznie kwestią umowną

 

Franciszek L. Ćwik

 

We Francji trwa mobilizacja przeciw dopuszczeniu do szkół ideologii "gender", która w przyszłym roku ma wejść do programu nauczania w liceach i może pojawić się na maturze. Pod protestami podpisało się do tej pory 30 tysięcy rodziców, zatrwożonych wizją faszerowania ich dzieci treściami o podtekście homoseksualnym.

Program lansowany przez środowiska feministyczne i homoseksualne wywołuje głębokie zaniepokojenie rodziców, nauczycieli, naukowców i polityków. Protestuje przeciw niemu Kościół.
Wobec problemu szerzenia lewackiej ideologii w placówkach oświatowych nie pozostają obojętni francuscy deputowani z Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP): Christian Vanneste, Xavier Berton, Marc Le Fur, Jean Nesme, Jean-Claude Mignon oraz Véronique Besse z Ruchu Na Rzecz Francji (MPF). W listach kierowanych do ministra edukacji Luca Chatela politycy ci podkreślali, że szkolnictwo ma za zadanie przekazać młodej generacji wiedzę umożliwiającą jej jak najlepszą integrację w społeczeństwie, nie może natomiast zastępować rodziny,"a tym bardziej nasączać jej, pod przykrywką wiedzy naukowej, koncepcjami typowo ideologicznymi". Autorzy dostrzegają, że wprowadzanie konceptu "gender" do szkół odbywa się "w kontekście laickości nauczania, gdy system chce być neutralny w stosunku do wierzeń osobistych uczniów". Ich zdaniem, po głębszej analizie staje się jasne, że "praktyki te są typowe dla państwa totalitarnego".
Chistian Vanneste w artykule opublikowanym na łamach "Liberté Politique" zaznaczył, że nawet niektórzy prominentni propagatorzy ideologii "gender" w Stanach Zjednoczonych zmieniają ostatnio swoje stanowisko. "Nie jest potrzebne nauczanie tej teorii, która stoi w sprzeczności z najbardziej elementarną wiedzą naukową, ale także poglądami ogromnej większości rodziców dotyczącymi wychowania ich dzieci" - konkluduje Vanneste.
Psycholog i psychiatra Jacques Arénes zwraca uwagę, że teoria "gender" nie ma nic wspólnego z prawdą i nauką. Z kolei prof. Xavier Lacroix, teolog, zauważa, że teksty wprowadzane do szkolnych podręczników biologii są przewrotne, bo pod płaszczykiem wiedzy przemycają elementy tej teorii, która głosi, że rozróżnianie płci człowieka jest czystą konstrukcją socjalną. Ten koncept jest w wielu krajach podstawą dla forsowania legalizacji homozwiązków.

Nauka o życiu ma płeć?
W debatę włączyła się Christine Boutin, przewodnicząca Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej. W liście otwartym do ministra edukacji wyraziła oburzenie i wielki niepokój w obliczu zawartości nowych podręczników do "nauki o życiu i ziemi", stawiając jednocześnie pytanie: Jak można przedstawiać w książkach, które chcą uchodzić za naukowe, ideologię ignorującą rzeczywistość, czyli odmienność seksualną między kobietą i mężczyzną? "Nie możemy zgodzić się na to, by szkoła stała się miejscem propagandy, tubą ideologiczną, gdzie dorastający człowiek będzie wzięty w zastaw przez mniejszościową grupę mającą błędną wizję "normalności", której nie podziela społeczeństwo francuskie" - napisała Boutin.
Mimo zebrania 30 tys. podpisów pod petycją "Szkoła zdezorientowana" Luc Chatel odmawia jakiegokolwiek dialogu. Ministerstwo twierdzi, że wytacza mu się nieuczciwy proces, a rozszerzenie nauczania o społecznym wymiarze seksualności ma na celu "walkę z homofobią". - Książki, wprowadzając kwestie orientacji seksualnej, mówią, że społeczeństwo rozpoznaje nas jako mężczyznę lub kobietę, ale każdy może mieć relacje z osobą tej samej płci lub płci przeciwnej - stwierdził Jean-Michel Blanquer, dyrektor generalny szkolnictwa, który także nie widzi powodu, by podjąć polemikę. - Powód jest podstawowy, bo wizja relacji seksualnych w wydaniu ministerstwa jest diametralnie różna od chrześcijańskiej wizji kobiety, mężczyzny i rodziny - ripostuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jean-Pierre Maugendre, przewodniczący stowarzyszenia Odrodzenie Katolickie. Jak dodaje, nowy program nauczania zagraża podstawom francuskiego społeczeństwa.
Pomysły ministerstwa edukacji popierają lewackie nauczycielskie organizacje związkowe, takie jak Snes-FSU i Unsa-Education, stojące na stanowisku, że Kościół nie może nawet wyrażać swojej opinii dotyczącej programu szkolnego, którego celem jest formacja "obywateli", a nie "wierzących", bo byłoby to pogwałceniem rozdziału Kościoła od państwa.
Natomiast Dyrekcja Szkolnictwa Katolickiego zwróciła się do kadry nauczycielskiej z prośbą o wybranie odpowiednich podręczników dla licealistów, wskazując na szkodliwość nowych książek, niestety obowiązkowych w szkołach państwowych.