NIK dobiera się rządzącym do skóry
Wpisał: Zbigniew Kuzmiuk   
27.07.2011.

NIK dobiera się rządzącym do skóry

kuzmiuk

Raport NIK może być jedynym dokumentem przygotowanym przez niezależny od Platformy urząd państwowy, wskazującym odpowiedzialność ministrów rządu Tuska za katastrofę smoleńską i to dlatego jego przygotowywanie budzi takie emocje.

1. Jedyna instytucja państwowa, która nie jest jeszcze w rękach rządzących Platformy i PSL czyli Najwyższa Izba Kontroli, na postawie wniosku z lipca 2010 roku byłego Prezesa NIK obecnie europosła Janusza Wojciechowskiego , zdecydowała się zbadać jak działała administracja rządowa w zakresie katastrofy smoleńskiej.

Mimo, że wniosek Wojciechowskiego był prezentowany publicznie, media specjalnie tą sprawą się nie zainteresowały, a NIK kontrole podjął, badając jednak działania administracji rządowej w sprawie przygotowania podróży najważniejszych osób w państwie od 2004 roku do chwili obecnej czyli w czasie rządów SLD, PiS i Platformy i PSL.

Po blisko roku kontrola NIK dobiega końca i z wczorajszej Rzeczpospolitej mogliśmy się dowiedzieć o bardzo nerwowych zachowaniach urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a w szczególności jej szefa ministra Tomasza Arabskiego, którzy skarżą się na działania kontrolerów do sejmowej Komisji d/s Kontroli Państwowej.

2. Minister Arabski, który jak wiadomo odegrał zasadniczą rolę w przygotowaniu lotów Premiera Donalda Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 i Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska, domagał się wglądu w ustalenia kontrolerów NIK, jeszcze podczas trwania kontroli.

Szczególnie interesowały go treści zawarte w protokołach z przesłuchań podległych mu pracowników przeprowadzone przez inspektorów NIK i to przed złożeniem przez siebie zeznań w badanych przez NIK sprawach.

Jak pisze na swoim blogu europoseł Janusz Wojciechowski ( były prezes NIK) „nie ma lepszego dowodu na trafność kontroli, niż sytuacja w której kontrolowani, zamiast wyłożyć wszystkie kwity na stół, zaczynają kluczyć i kłócą się z kontrolerami o to co wolno im kontrolować”.

3. Jego skarga na NIK do sejmowej Komisji d/s Kontroli Państwowej (w której Platforma i PSL maja większość jak zresztą we wszystkich komisjach sejmowych) ma zapewne złagodzić wydźwięk ustaleń inspektorów NIK, które jeszcze tej jesieni zostaną zaprezentowane publicznie

Właśnie dzisiaj w Sejmie skargi szefa KPRM na inspektorów NIK będą rozpatrywane i miejmy nadzieję, że komisja ta, mimo że większość w niej ma określone sympatie polityczne, nie da się przekonać, że kontrola ma być realizowana wg wskazówek kontrolowanego, a nie reguł ustalonych przez kontrolujących.

4. Raport NIK wprawdzie dotyczy tylko jednego fragmentu spraw związanych z katastrofą smoleńską, a mianowicie przygotowań do tej wizyty jak również działań administracji rządowej po katastrofie w szczególnie jeżeli chodzi o zapewnienie stronie polskiej jak najszerszego udziału w wyjaśnianiu okoliczności i przyczyn katastrofy.

Będzie on jednak dokumentem, który w odróżnieniu od raportu rosyjskiego MAK-u czy raportu Komisji Millera, nie jest materiałem przygotowanym we własnej sprawie. O raporcie MAK-u w tym kontekście nie ma co wspominać, o jego zawartości merytorycznej mogliśmy się już przekonać, a o intencjach strony rosyjskiej związanej z jego opublikowaniem niech zaświadczy to, że została wynajęta firma PR-owska, która pomogła w odpowiedni sposób zaprezentować go międzynarodowej opinii publicznej.

Treści raportu Millera jeszcze nie znamy ale przecieki mówiące o tym, że w raporcie nie ma nazwisk osób winnych, mimo wskazania ogromu nieprawidłowości w polskich instytucjach zajmujących się przygotowaniem lotu do Smoleńska, dobitnie świadczą o tym, że ta władza będzie do końca broniła się przed odpowiedzialnością za to co się stało. Zresztą gdyby komisja chciała zawrzeć w raporcie nazwiska osób odpowiedzialnych, musiałaby napisać w nim o Ministrze Millerze, odpowiadającym za działania Biura Ochrony Rządu.

W tej sytuacji Raport NIK może być jedynym dokumentem przygotowanym przez niezależny od Platformy urząd państwowy, wskazującym odpowiedzialność ministrów rządu Tuska za katastrofę smoleńską i to dlatego jego przygotowywanie budzi takie emocje u kontrolowanych urzędników państwowych.